5.

494 30 3
                                    

Dlaczego ja tak pomyślałam? Dlaczego to robi na mnie jakiekolwiek wrażenie? Przecież ja mam chłopaka. Cudownego chłopaka. Idealnego chłopaka.  Z którym jestem w równie idealnym związku.  W związku do obrzydzenia idealnym. I bardzo dobrze, że Josh będzie z jakąś laską. Obojgu im zechce się rzygać tęczą od samego przebywania w towarzystwie moim i Lucasa. Ja już się o to postaram... Chwila moment. Czy ja chcę się  na nim mścić? Ale po jaką cholerę? C o mnie to guwno obchodzi, że  ten pajac sobie z kimś przyjdzie? Moja własna psychika mnie dobija. Szlak niech trafi wszystkich facetów na tym cholernym świecie. .. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie od tyłu.
-Co się dzieje?- usłyszałam tuż przy uchu głos Lucasa.
-Dlaczego tak sądzisz?- otrząsnęłam się ze swoich myśli.
-Mayu twoje miny.- odpowiedział mi.- Najpierw coś sobie wyrzucałaś.  Następnie knułaś. I znowu coś sobie wyrzucałaś. A teraz mów co się dzieje.
-Nic się nie dzieje.- wzruszyłam ramionami uciekając z jego objęć.- Ja mam takie schizy i tyle. Nic się nie musi dziać.
-Lucas odpuść temat.- westchnął Farkle opadając na kanapę.- To i tak nic nie da. Prędzej zaciągnie Rils na okno i wszystko jej wyśpiewa. Niż cokolwiek powie tobie.
-Szczym twarz Minkus.- warknęłam na przyjaciela.- Wszystko jest w absolutnym porządku. Riley, gdzie jest whisky?!
-Tam gdzie zawsze!- krzyknęła ze swojego pokoju moja przyjaciółka.- Tylko nie przesadź tym razem!
-Jasne!- podeszłam do barku. Rils mówiła prawdę.  Znalazłam tam swój ulubiony trunek. Tak, tak. Nie powinnam w tym wieku spożywać alkoholu, bo to nie zdrowe. Ale prawo mi na to pozwalało. I nie zamierzałam rezygnować z tego przywileju. Nalałam sobie do szklanki bursztynowego trunku i rozsiadłam się obok Minkusa.
-Jak panowie mają ochotę, to proszę sobie nalać.- nawet nie spojrzałam na żadnego.- Lucas?
-Co jest?- miał nadzieję, że w końcu musi wyjaśnię co się dzieje. Ah, naiwny.
-Chcę Cię o coś zapytać.- zastanowiłam się. - Ale najpierw ty Farkle musisz nas zostawić.
-Jasne.- wstał z kanapy.- Jakby co jestem u Rils.
-Wiec o co chodzi?- Friar usiadł obok mnie.- Co to za pytanie?
-Dlaczego my tak właściwie jesteśmy ze sobą?- spojrzałam mu prosto w oczy.- Nie ma między nami nic prócz pożądania. Bynajmniej z mojej strony. Nawet nie potrafię ci powiedzieć tych cholernych dwóch słów.
-Co w związku z tym zamierzasz?- słyszałam jego smutek.
-Raczej co my zamierzamy.- westchnęłam. - Siedzimy w tym razem. Czy nam się to podoba czy nie. To musi być wspólna decyzja. W takim razie co my zamierzamy?
-Maya ja nie wiem?- stwierdził, byłam pewna, że zgodnie z prawdą.- Nie do końca ogarniam co się tak właściwie właśnie dzieje. Wiem, że jesteś dla mnie ważna. Ale źle się czujesz w tym związku.  Nie wiem jak to rozegrać.  Nie chcę Cię stracić.  Ale też nie chcę, byś się źle czuła.  A ewidentnie tak właśnie jest. Chcę dać ci szczęście. A nie pozwalasz mi na to. Dlatego tobie pozostawiłem decyzję.
-Dziękuję Ci za wszystko.- opróżniłam szklaneczkę do dna.- Ale myślę, że to nie ma najmniejszego sensu. Co powiesz na przyjaźń?
-Z tobą zawsze.- przytulił mnie mocno.- Byle mieć ciebie zawsze blisko i móc Cię chronić.
-Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego sobie mogłam wymarzyć Kowboju.- odwzajemniałam jego uścisk.  Ulżyło mi. Uwolniłam się z tego przesłodzonego, zbyt idealnego związku. Koniec męczarni.  A co do Josha... Pieprzyć go. Niech sobie będzie z kim chce. To nie moja sprawa. Chociaż kuje ta świadomość.  I to bardzo. Ale on nie jest mój. Muszę się z tym pogodzić.  Nawet jeżeli boli. Nie mam na to wpływu.  Chociaż. .. Skoro wszyscy twierdzą, że tak mu zależy, dlaczego by tego nie wykorzystać i się troszkę nie zabawić? Muszę mieć coś z tego wieczora...

I don't know...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz