1.

1.4K 86 8
                                    

Takahiro

Po tragicznej śmierci rodziców moje rodzeństwo mnie wyrzuciło na zbity pysk. Okropnie mnie nienawidzili za to, że jestem wyjątkowy. Dla mnie to był koszmar... ta wyjątkowość. Nie chciałem żeby rodzice się mną tak zajmowali niż z starszym rodzeństwem. Chciałem żeby ich też darzyli miłością i próbowałem im powiedzieć, że czują się źle z tym. Nic nie poskutkowało. Nie słuchali mnie. Byłem... nawet lubiany w szkole, ale nie miałem takich prawdziwych przyjaciół... od serca.

*********

Około rok później...

Moje szesnaste urodziny. Siedziałem pod ławką. Oczywiście padało i było dość ciemno i zimno. Cały drżałem. Spadł liść koło mnie, złapałem go łapką mówiąc sobie "Wszystkiego Najlepszego Takahiro". Z mojego świata wyrwało mnie jakieś ciągnięcie do góry. To była wielka, silna, ciepła ręka. Zacząłem się szarpać, wyrywać myśląc, że może mi coś zrobić. Bez skutku nie udało mi się wyrwać. Schował mnie pod kurtką. Było w niej tak ciepło... ale niestety ciemno i nie wiedziałem gdzie mnie zabiera. Po jakiś 10 minutach doszliśmy do jakiegoś miejsca. Słyszałem kliknięcie zamykanych drzwi. Powoli mnie wypuścił, a ja wystrzeliłem jak torpeda. Nie wiedziałem gdzie biegnę. Skierowałem się do pierwszych lepszych otwartych drzwi i wbiegłem do pomieszczenia. Szukałem wyjścia, ale nigdzie indziej nie było więc schowałem się pod kanapą. Leżałem pod kanapą skulony, przestraszony, lekko drżałem. Po chwili usłyszałem ciężkie kroki podchodzące do kanapy, ujrzałem zabłocone buty przed nią.

- Hej - szepnął męski głos- kici kici...- Gdy to usłyszałem parsknąłem. Myśli, że się na to złapie? Ha ha bardzo śmieszne... Jako my kotołaki jesteśmy bardzo rozumne.- No chodź tu... Nic Ci przecież nie zrobię.... Ciekawą masz sierść.

Że co? Nie zabierzesz mnie na jakieś badania! Wyciągnął do mnie rękę. No chyba nie! Moimi pazurami zadrapałem lekko jego skórę, co ten na to podskoczył i... co? Wyszedłem z kryjówki, która już nie była kryjówką... Spojrzałem na mężczyznę. Ha ha nie wytrzymam ze śmiechu. Zacząłem się turlać po podłodze gdy ten uderzył się głową o ławę. Co z jego strony słyszał dziwne dźwięki wydawane z mojej strony. Dopiero teraz zauważyłem jak wygląda... Miał brązowe włosy ułożone w nieładzie i dość ciekawe szare oczy. Chwycił mnie za sierść. Miauknąłem z bólu. Próbowałem znowu go drapnąć. Nie poskutkowało.

- Przestań się tak szarpać, nic Ci nie zrobię.- zaczął głaskać mnie po głowie, następnie drapał za uchem.

Z tej przyjemności przestałem się rzucać. To było zbyt silne ode mnie. Zacząłem głośno mruczeć. Hm... a może... jak przestane stawiać opór to wykorzystam moment i ucieknę? Nie chcę być króliczkiem doświadczalnym. Zbyt dużo razy uciekałem przed ludźmi, którzy chcieli mnie zabrać do laboratorium. Otulając mnie swoimi rękoma poszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Tak się oblizywałem... jestem strasznie głodny... Sięgnął ręką po karton z mlekiem. Zabłyszczały mi oczy na ten widok. Tak bardzo kocham mleko. Jeeest taakie doobree. Podszedł do jakieś szafki i wyciągnął z niej małą miskę i wlał trochę mleka.

-No no... co tak mało... więcej...- miauczałem. (no wiecie... bo on nie słyszy co mówi gdy jest kotem...) 

Postawił mnie na blacie, a ja to wykorzystałem i podskoczyłem, aby wlał więcej. Przez jego nie uwagę pociągnąłem za karton i wlałem większą ilość mleka. Ten się zaśmiał. Łapczywie zacząłem pić mleko aż jeżyła mi się sierść. Poszedł odnieść karton do lodówki, a gdy już się obejrzał na mnie zobaczył, że już nie ma w misce napoju. Usiadłem i czekałem na więcej. Ponownie się zaśmiał.

- Wystarczy Ci. -powiedział.

Mruknąłem niezadowolony. Co za człowiek... no dobra trzeba znaleźć jakiegoś wyjścia. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Jedno okno. Ominąłem zlew i podszedłem do niego. Jak to się otwiera? Obejrzałem się na faceta, który marszczył brwi i skrzyżował ręce na piersi. Obserwował mnie, nic po za tym. Dam radę szybko odblokować te okno. Jednym ruchem otworzyłem okno i lekko uchyliłem, już miałem wyskoczyć przez nie, ale złapał mnie. 

- Hej co ty robisz? - powiedział zamykając okno. 

- No jak to co? Uciekam... nie widać? - miauknąłem kilka razy.

Zabrał mnie do salonu. Usiadł na kanapie i położył mnie na swoich kolanach. Zaczął drapać mnie po brodzie, a ja zareagowałem mrucząc. Czasami haczył o wąsy co mnie trochę to drażniło. Nie lubię jak ktoś dotyka moich wąsów i ogona. 

- Chyba nadam Ci jakieś imię. Co ty na to?- zapytał się uśmiechając się przy tym.

Niebieski koteczek [YAOI]Where stories live. Discover now