15/Randka?

200 26 2
                                    

Zjadłam obiad. Poszłam do łazienki żeby się umyć.

Wróciłam do pokoju i wysuszyłam włosy. Do pokoju wszedł tata.
- Reika, ktoś do ciebie przyszedł.- i wyszedł. Zaraz... To nie może być Yata!
Nie, nie, błagam nie!
Pędem poszłam do przedpokoju.
Błagam żeby to nie był Yata!!
Jak rodzice go zobaczą zacznie się tłumaczenie, że to tylko przyjaciel.
A oni i tak będą oceniać po tym jak wygląda.

Zajrzałam zza progu.
- Kei?- chłopak stał z kwiatami w ręce.
Co on do cholery wyrabia!?
- Co ty tu robisz? Jak śmiesz się pokazywać mi na oczy.
- Chciałem cię przeprosić. Nie powinienem tak gadać. Kwiaty dla ciebie.- podał mi fioletowe bzy. Odebrałam je z niechęcią.
- Nie mnie powinieneś przepraszać.
- Ja wiem. - podeszła do mnie mama. Przymrużonymi oczami spojrzała na bruneta.
- Te kwiaty to z jakiej okazji?- zapytała.
- Z żadnej.- wydukał Kei. Od dawna wiedziałam, że chłopak boi się mojej mamy. Tylko to ukrywa.
Mama odebrała ode mnie kwiaty i odeszła.

- Hah... Miałabyś może ochotę do wyjścia do kina?- czy on? Dlaczego zabrzmiało to jak zaproszenie na randkę?
- Co proszę?
- Chce ci to jakoś wynagrodzić.
Rei-chan..
- Mówiłam ci coś na ten temat.- złożyłam ręce na klatce piersiowej.
- Reika. Przepraszam, ale to imię jakoś nie przechodzi mi przez gardło.
- Twój problem, bo ja się tak nazywam jeśli chciałbyś wiedzieć.
- Tak,tak. To jak będzie?- westchnęłam ciężko i opuściłam ręce.
- Niech już będzie.- odwróciłam się i poszłam do pokoju. Odłączyłam telefon od ładowarki, schowałam go do kieszeni spodenek i złapałam za kurtkę.

- Wychodzę!- krzyknęłam w stronę kuchni. Babcia nadal spała, tata mi pomachał, a mama krzyknęła:
- Wróć wcześnie!- wyszłam z domu.
Kei stał uśmiechnięty.
- Nie szczerz się tak. To że się zgodziłam nie znaczy, że ci wybaczyłam.
- Ale ja przepraszam. Poniosło mnie.
- Szkoda, że dopiero teraz się skapnąłeś.
Chodź.

Byliśmy przy kasach.
- Idę do łazienki. - odeszłam od Keia jak najszybciej. Załatwiłam się i stanęłam przed lustrem. W pomieszczeniu nikogo nie było.
- Boże... Co on sobie wyobraża?- poprawiłam spinki we włosach. Nagle mój telefon zawibrował. Pewnie Kei już się denerwuje. Westchnęłam i spojrzałam na wyświetlacz.
To Misaki napisał: " Wyjdź"
Co? O co chodzi? Pewnie robi sobie jakieś jaja. Schowałam telefon spowrotem do kieszeni, poprawił włosy i wyszłam.

- Co tak długo?- na ten głos odskoczyłam. Odwróciłam się.
- Chcesz żebym zawału dostała? Misaki?
- Nie, nic z tych rzeczy. A tak w ogóle co tu robisz?
- Mogłabym cię spytać o to samo.- oparłam rękę o biodro.
- Przyszedłem obejrzeć jakiś film. A ty? Chyba nie przyszłaś tu sama? Jeśli tak to pozwól, że zaopiekuje się tobą.- zaśmiałam się.
- Nie, niestety jestem tu z Keiem.

The One Who "Destroyed" Me [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz