Rozdział 2

1.1K 109 9
                                    

Wiązał sznurowadła białych butów z Pumy. Większość jego sportowych ciuchów miała na sobie logo tej firmy. Nic nie poradził na to, że luźne dresy najbardziej maskowały jego tłuszcz.
Przejrzał się jeszcze raz w lustrze po cichu wymyślając coraz to nowsze wyzwiska. Wyszedł z zaszklonymi oczyma z szatni prawie potykając się o jeden z ciężarków, który znalazł się nie w tym miejscu co powinien. Nawet rzeczy martwe go nienawidziły i pragnęły jego śmierci. Zdążył się już do tego przyzwyczaić.

Poszedł w stronę jednej z bieżni i włączył sprzęt pierwsze sprawdzając jego wszystkie funkcje. Nastawił tępo i przystosował się do niego podwyższając przy okazji kąt nachylenia bieżni. Motywowała go jedynie chęć stracenia na wadze a wtedy zacząłby tolerować swój wygląd. Wpatrywał się zamyślony w wyświetlacz na bieżni.

- ... pomóc Panu? - podszedł jasnowłosy chłopak. Jimin wystraszył się i prawie spadł z bieżni, ale trener złapał go w ostatniej chwili chroniąc przed upadkiem. Zażenowany rudowłosy od razu się odsunął rumieniąc.

- J-ja przepraszam... - wyjąkał zestresowany. Wiedział, że był ciężki i czekał na jakieś drwiny.

"- Świnia! Spedalony grubas! - warknął jakiś chłopak uderzając Jimina w brzuch. Zgiął się w pół po chwili leżąc na ziemi przez czyjeś silne kopnięcie. Skulił się czekając na kolejny cios. W jego oczach zaczęły pojawiać się łzy, ale nie przez ból kostki ani brzucha tylko przez wyzwiska. Przecież widział, że jest gruby. Czarnowłosy chłopak złapał go za włosy i pociągnął do góry po chwili wymierzając cios w twarz. - i co dziwko? Nadal ci mało?! - Jimin opadł na ziemię a trzech napastników z powrotem zaczęło go kopać. Łapał z ledwością płytkie oddechy a nawet kaszlał krwią. Modlił się w duchu, żeby przestali, ale sam prędzej stracił przytomność."

- Nic Ci nie jest? - uśmiechnął się. - jestem Yoongi. - podał mi rękę. Jimin nie wiedział co zrobić. Był zszokowany. Nikt jeszcze nie był tak miły w stosunku co do niego. Wszyscy zazwyczaj go omijali jak trędowatego. Rudowłosy wyciągnął trzęsącą się dłoń w stronę blondyna i wysilił na sobie uśmiech.

- Mam na imię Jimin. - od razu odwrócił wzrok bojąc się, że chłopak już coś o nim słyszał i dzięki imieniu skojarzy fakty.

- Uważaj na siebie kiedy biegasz. Jeśli jesteś rozkojarzony nawet zwykła bieżnia może być niebezpieczna, ale nie o tym miałem rozmawiać. Potrzebujesz trenera? - Yoongi cały czas przyglądał się z zaciekawieniem niższemu chłopakowi. Intrygował go a do tego był przystojny. Podniósł jedną brew widząc niezdrowy kolor jego skóry. - jadłeś coś dzisiaj? - młodszy wzruszył ramionami.

- To nieistotne. - spuścił głowę. Nie lubił przebywać wśród tak dużego grona ludzi ale nie miał wyboru gdyż do następnej siłowni miał dosyć daleko a w domu nie posiadał takowego sprzętu. Już chciał z powrotem wracać do domu gdy Yoongi złapał go za ramię i nie chciał puścić.

- Istotne, jadłeś coś czy nie? - powiedział stanowczo próbując nawiązać kontakt wzrokowy z Jiminem lecz on ciągle patrzył się w bok.

- N-nie... - zadrżał. A było tak dobrze. Na chwilę zapomniał o bólu brzucha, ale ktoś mu o tym przypomniał. Od 3 tygodni starał się dużo ćwiczyć i nie jeść nic. Pił tylko wodę w minimalnych ilościach - szklankę dziennie. Zrobiło mu się słabo. Przymknął na chwilę oczy i zaczął głęboko oddychać. Nie mógł zemdleć w tym miejscu. Nie byłby tu bezpieczny. Chciał się wyszarpać ale stracił równowagę jednak czyjeś ramiona ponownie skutecznie ochroniły go od upadku. - chcę do domu... - szepnął trochę przestraszony nachalnością wyższego.

Yoongi wziął chłopaka na ręce i zaniósł go na zaplecze po mimo tego, że się wyrywał. Posadził na krześle, uchylił okno i nalał do szklanki wody podając ją po chwili rudowłosemu, ale on odstawił ją na stolik kręcąc głową. Blondyn postanowił oddać swoje drugie śniadanie niższemu widząc w jakim jest stanie. Wyciągnął z plecaka pudełko, w którym była sałatka. Położył ją na stoliku razem z widelcem i usiadł naprzeciwko.

- Zjedz. - podsunął jedzenie bliżej młodszego a on wziął głęboki oddech i wpatrywał się w sałatkę mając na nią wielką ochotę.

- Nie mogę. - schował twarz w dłoniach. Yoongi zmarszczył brwi zdziwiony.

- Dlaczego?

- Muszę schudnąć. Dlaczego jesteś taki miły? - podniósł głowę a po jego policzkach spływały łzy. - dlaczego mnie nie wyzywasz? Albo bijesz? Dlaczego ze mną rozmawiasz?! Nikt nie lubi takich jak ja! Nie odpycham cię?! Nie widzisz jaki jestem gruby i brzydki?! - ostatnie słowa wykrzyczał płacząc. Kręciło mu się w głowie i chciał się już położyć do swojego ciepłego łóżka.

psychical pain | yoonmin, kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz