Rozdział 8

905 81 8
                                    

Jimin od razu kiedy wstał poszedł wziąć szybki, zimny prysznic, żeby się obudzić. Był okropnie zmęczony, a jego matka bez jego zgody zapłaciła za trzydniową wycieczkę szkolną i powiedziała mu o niej dopiero dwa dni wcześniej. Wiedział, że nie da rady się wymigać od opłaconego wyjazdu, więc zrezygnowany zaczął pakować plecak do szkoły. Mimo wszystko chciał się uczyć, ale jego rówieśnicy mu na to nie pozwalali. Przecież to przez nich zachorował.

Kiedy spakował się zarzucił torbę na plecy i porywając jabłko wyszedł z domu. Jak zawsze na podjeździe już w samochodzie siedziała jego mama gotowa zawieźć go do szkoły. Chłopak bez słowa wsiadł do pojazdu i gryząc owoc oglądał mijane drzewa. Czuł się dzisiaj odrobinę lepiej, ale dopiero kiedy był w połowie drogi przypomniał sobie, że nie wziął leków. Przez chwilę chciał powiedzieć o tym mamie, ale w ostatniej chwili powstrzymał się i siedział cicho. Bo przecież nie stanie się nic strasznego, prawda?

Wysiadł z pojazdu wymuszając na sobie uśmiech, który posłał rodzicielce i ruszył w stronę klasy gdzie zaczynała się dzisiaj jego pierwsza lekcja. Do dzwona zostało jeszcze kilka minut a rudowłosy siedział na podłodze i obserwował innych. Bardzo chciał mieć przyjaciela, któremu mógłby się wygadać a o miłości nawet nie myślał. Dziewczyny już go nie chciały a co dopiero chłopacy? Jego orientacja była dla niego największym przekleństwem jakie go spotkało. Kiedy odkrył, że woli chłopców jego świat nagle runął a sam Jimin nie wiedział co robić. Czy w słowniku definicja homoseksualisty naprawdę oznacza gorszy? Z zazdrością obserwował tulące się do siebie pary. Też miał chcieć kogoś bliskiego. Kogoś komu mógłby powierzyć wszystkie swoje sekrety, nawet te najbardziej wstydliwe. Kogoś z kim spędzał każdą chwilę. Kogoś z kim byłby szczęśliwy.

Schował twarz w dłoniach gdy jego przemyślenia przerwał dzwonek. Wcale nie chciał iść na lekcje. Był bardzo zdesperowany, żeby znaleźć przyjaciela tylko szkoda, że każdy człowiek wyglądał w jego oczach tak samo - potwór bez serca. Wszedł posłusznie do sali słysząc ponaglenia nauczyciela i usiadł w ostatniej ławce. Zaczął wyciągać książki.

- Park, chodź bliżej. Usiądź w drugiej ławce z Jeonem.

Bez podnoszenia wzroku na mówcę zabrał plecak razem z podręcznikami i wpatrując się w podłogę podszedł do jedynego wolnego miejsca w drugim rzędzie. Nie znał nikogo z klasy, ale uczący nie czepiał już się więc widocznie ten chłopak by nijakim Jeonem. Spojrzał ukradkiem oka na jego twarz.

Widział go.

To on zaczepił Jimina w łazience i przytulił go. To on sprawił, że na chwilę poczuł się lepiej.

Jeon bazgrał coś na marginesie zeszytu skupiony a kiedy zwrócił uwagę na chłopaka, który się dosiadł uśmiechnął się. Podobał mu się jego odważny kolor włosów. Wyrwał kawałek kartki z zeszytu i napisał na niej coś podsuwając papier Parkowi wcześniej upewniając się, że matematyk jest zajęty pisaniem na tablicy.

Jeon Jeongguk, a ty?

Jimin wpatrywał się w kartkę zaskoczony. Wyciągnął długopis z piórnika i przeczytał jeszcze raz wiadomość. Podobało mu się te imię. Starał się opanować strach, bo mimo wszystko chciał go poznać.

Park Jimin

Opisał, krótko nie wiedząc jak mógłby przeprowadzić rozmowę.

Pamiętasz mnie?

Tak

Co się wtedy stało?

I co Jimin miał odpisać? Rozpłakał się, bo kilka osób się na niego krzywo patrzyło i rozmawiało o nim?

Nic, skręciłem nadgarstek

Jeongguk przyjrzał się jego rękom zauważając tylko wcześniejsze bandaże. Uniósł jedną brew, ale Jimin nawet na niego nie spojrzał. Westchnął tylko i odpisał:

Wszystko w porządku? Jesteś blady

Tak, to normalne

Dlaczego zawsze siedzisz sam?

Park na chwilę znieruchomiał, ma napisać mu, że nie mam przyjaciół? Raczej nie zyskałby jego przychylności.

Nie znam tu nikogo

Za godzinę mamy koreański, może usiądziemy znowu razem?

Dobrze

Kiedy Jimin oddał karteczkę zadzwonił dzwonek więc zaczął się pakować. Kiedy to zrobił już chciał wyjść, ale znowu usłyszał ten melodyjny głos.

- Poczekasz na mnie? - brunet poprawił włosy i spojrzał na Parka, który tylko zakłopotany skinął głową. Pisanie przychodziło mu dużo łatwiej niż bezpośrednia rozmowa. Westchnął tylko wpatrując się gdzieś w dal.

Ocknął się dopiero kiedy Jeongguk szturchnął go łokciem w ramię. Odskoczył od razu na bok wystraszony i spojrzał nieufnie na Jeona. Tak się nie robi. Poszedł za chłopakiem, który zaśmiał się cicho, wydymając dolną wargę.

Przez całą przerwę Jeongguk zagadywał Jimina, który unikał jak najbardziej kontaktu wzrokowego i odpowiadał tylko gestami lub cichymi pojedynczymi słowami co brunet uważał za urocze. Park zdążył już zauważyć, że Guk jest bardzo gadatliwy i ciekawski, ale również wyrozumiały. Nie pytał o te  rzeczy związane z życiem prywatnym.

Dzwonek znowu zadzwonił a chłopacy weszli do klasy zajmując wolną ławkę. Znowu wysyłali sobie karteczki z tą różnicą, że Jimin już trochę pewniej odpowiadał.

Na każdej lekcji oraz przerwie Park trzymał się jak najbliżej Jeona. W pewnym stopniu nadal był łatwowierny a chłopak bardzo miły. Na ostatniej lekcji Jimin uśmiechnięty czekał na odpowiedź. Nie spodziewał się takiego pytania.

Podasz mi twój numer telefonu?

Nie wiedział co zrobić z tym pytaniem. Chciał odpowiedzieć, ale nie wiedział czy jest na tyle godny zaufania, żeby podawać mu numer. Odpowiedź dostał dopiero po kilku dłuższych minutach.

Dobrze, ale na przerwie

psychical pain | yoonmin, kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz