Rozdział 5

963 85 8
                                    

- Jimin, synku. Musisz zacząć chodzić do szkoły. Jeśli nadal będziesz miał tyle nieobecności nie zdasz klasy. Kończy się półrocze a ty nie masz praktycznie ani jednej oceny z żadnego przedmiotu. Wiem, że zaczęłam cię z tatą zaniedbywać przez pracę, ale teraz to się ziemni. W weekendy i dziennie wieczorem będę w domu. Kiedy nie będziesz czegoś potrafił lub nie będziesz rozumiał to najzwyczajniej przyjdź a ja ci wytłumaczę. Załatwię ci też wszystkie lekcje od początku roku. Bierzemy się do pracy i zaliczy ten rok przynajmniej na średnią 3,5 jasne? - kobieta spojrzała na Jimina. Nigdy nie żartowała. Zawsze była poważna i dotrzymywała swoich obietnic. - a i jeśli ktoś będzie ci dokuczał w szkole to od razu masz mi powiedzieć. - Park Jimin jest aktualnie siedmiolatkiem, zajebiście. W oczach kobiety, która wyglądała jak jego siostra cały czas był tym grubiutkim chłopczykiem, z którego wszyscy wyśmiewali się przez nadwagę. Skinął głową ani trochę nie słuchając rodzicielki. Wtapiał swój wzrok w wyświetlacz laptopu i czytał jakiś artykuł, który mu się napatoczył. Bulimia.

Rudowłosy kiedy jego matka wyszła zaczął się śmiać. Dziwił się, że pani Park nigdy nie zauważyła, że po każdym wspólnie zjedzonym obiedzie Min od razu biegł do łazienki wymiotując. Przez to też cały czas myślała, że zasługą idealnej sylwetki syna jest zdrowe odżywianie się i ćwiczenia a nie dieta głodowa wyniszczająca jego organizm.

Dopiero po kilku minutach chłopak przyswoił informacje, które usłyszał od matki. Od jutra idzie do szkoły. Bał się, nie chciało mu się a do tego był gruby i brzydki. Nie wytrzymałby już pierwszego dnia przez wyzwiska. Jęknął cicho pokonany wbijając paznokcie w bladą skórę ramion.

~*~

- Do zobaczenia synku! Postaram się dzisiaj ciebie odebrać ale nie obiecuję, że wyrobię się z pracą. - uśmiechnęła się jeszcze sztucznie chociaż dla pozoru normalności. Chłopak wiedział, że coś musiało się stać w firmie. Ojciec, którego rzadko widywał krzyczał już na panią Park za krzywo ułożoną kanapkę czy brak jego ulubionego żelu do włosów.

Jimin niepewnie udał się w stronę wejścia budynku. Specjalnie ubrał za dużą bluzę, w której prawie się topił, żeby nie było widać jego "tłuszczu". Miał nadzieję, że chociaż raz uniknie złośliwych docinek ze strony innych chłopaków, bo dziewczyny zazwyczaj go unikały. Wiedział, że to przez jego wagę. Bądź silny Jiminnie.

Stał na końcu jednego z korytarzy wpatrując się w swoje czerwone trampki. Kiedy zadzwonił dzwonek powoli udał się w stronę klasy. Wszedł do niej i usiadł w jednej wolnej ławce. Siedział obok jakiegoś chłopaka. Słyszał szepty innych osób.

- Jisoo... patrz. To ten chłopak, którego jeszcze chyba ani razu nie było na zajęciach. Przynajmniej ja go nie widziałam.

- Widzę... ciszej, bo jeszcze nas usłyszy. Przystojny jest, prawda?

- Już was słyszę... - mruknął sam do siebie.

Od rana było mu niedobrze, a dodatkowo był dzisiaj wyjątkowo bladszy niż dotychczas. W połowie lekcji zaczął powoli zamazywać mu się obraz.

- Park, wszystko w porządku? - usłyszał głos pani Choi. Min skinął głową oddychając głęboko. Wiedział, że wszyscy na niego się patrzyli. Skulił się przez ból brzucha z trudnością łapiąc oddechy. Zanim nauczycielka zdążyła interweniować rudowłosy zemdlał. Upadł bezwładnie na podłogę uderzając o coś ręką.

~*~

Kiedy się ocknął leżał w gabinecie pielęgniarki. Widział jak przez mgłę matkę, która rozmawiała z jakąś kobietą. Kiedy zauważyła, że jej syn już w miarę kontaktuje podeszła do Jimina.

- Pani pielęgniarka podejrzewa u ciebie zaburzenia odżywiania. - spoglądała na chłopaka zmęczonym wzrokiem. - ale przecież zawsze dużo jadłeś przy wspólnych posiłkach. Powiedz mi jeśli coś się dzieje i głodzisz się. - westchnęła.

Rudowłosy podniósł się powoli i stęknął przez bolący nadgarstek. Spojrzał na rękę i rozmasował bolące miejsce. Wstał z kozetki i zabrał swój plecak stojący obok stolika. Bez żadnego słowa wyszedł niepostrzeżenie z pomieszczenia i pobiegł w stronę domu.

Okazało się, że szkoła nie była tak blisko jak mu się wydawało. Przystanął przy siłowni zmęczony biegiem ostatecznie wchodząc do środka. Znowu ten blondyn. Usiadł na jednym z krzesełek z recepcji przyglądając się Yoongiemu kiedy ten sam do niego podszedł i oddał bluzę razem z telefon. Jimin tyko mruknął ciche "Dziękuję" i po chwili wyszedł speszony z budynku.

Kiedy spojrzał na wyświetlacz urządzenia widniało na nim jedno powiadomienie.

Nieznany: Cześć, jak tam?

~*~

Przez całą drogę do domu czytał tą krótką wiadomość. Ktoś się wysilił, żeby napisać mu chociaż zwykłe "hej". Nie obchodziło go w tej chwili, że ktoś obcy znał jego numer.

psychical pain | yoonmin, kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz