Kłamstwo. Coś co naprawdę rani i zmienia pogląd na świat człowieka. Staje się on nieufny i podejrzliwy. Jimin już kolejną minutę zastanawiał się jak ubrać swoje zagmatwane myśli w słowa i czy w ogóle je wypowiedzieć. Bał się, że kiedy tylko otworzy usta znowu rozpłacze się jak małe dziecko i znowu będzie miał problem się uspokoić. Cały świat był przeciwko niemu.
- Y-Yoonie Hyung... - wyszeptał Park a jego głos zadrżał. Starał się powstrzymać powoli napływające do jego oczu łzy.
A Jeongguk zaciskał tylko pięści cały czerwony po twarzy, starając się nie wybuchnąć.
- Zajebię skurwiela. - warknął, zapominając o pobiciu. W końcu miał szansę odegrać się i ukazać swoje umiejętności. Ostatnim razem tylko się bronił co nie pomogło mu zbytnio. Teraz sam zaatakuje i doprowadzi go do opłakanego stanu, czyli takiego na jaki zasługiwał. - co on ci zrobił? Uderzył cię gdzieś? Szantażował? Zmusił cię do czegoś? - Jeon uniósł jego koszulkę zmartwiony, szukając jakichkolwiek siniaków. Kiedy tylko widział tę słodką zapłakaną twarzyczkę cała gorycz uciekała. Wybaczył mu już wszystko. - powiedz mi, proszę. Muszę wiedzieć jak bardzo obić mu mordę za moje ciasteczko. - przytulił do siebie powoli uspakajającego się chłopaka i gładził jego włosy, lekko go kołysząc. W taki sposób Jimin po kilku minutach już tylko pociągał nosem. Młodszy otwierał co chwilę usta, lecz po chwili od razu je zamykał.
- Zgwałcił... m-mnie... - wyszeptał cicho Min po długich zapewnieniach Guka, że nie ważne co się stało ten mu pomoże.
Jeongguk na chwilę zesztywniał nie ukazując żadnych emocji. Dopiero po kilku sekundach dał po sobie cokolwiek znać. Pierwsze niedowierzanie, następnie zdenerwowanie a na końcu zmartwienie.
- Jeju... Jiminnie... - brunet przytulił do siebie mocniej chłopaka. - bardzo cię boli? Przyniosę ci coś przeciwbólowego, dobrze?
- Nie Hyung. - wyszeptał. - zostań proszę. Mam wrażenie, że on po mnie wró-óci. - powiedział szybko.
Jeongguk zastanawiał się chwilę co zrobić w takiej sytuacji, lecz nie wpadł na nic błyskotliwego. Jego wyobraźnia działała szablonowo, a Jimin teraz marzył, żeby przytulić swojego króliczka, z którym nie wiedział co się stało. Miał nadzieję, że jego klatka nadal stała w rogu jego pokoju i ktoś przynosił mu jedzenie. Postanowił, że wróci do domu. Nie wiedział na jak długo, ale to było jego celem. Czuł się przytłoczony wszystkim co mu się zdarzyło.
To kara od losu, prawda? Kara za znieważenie osoby która dała mu życie. Powinien wtedy grzecznie wyjaśnić całą sytuację.
Mijały kolejne sekundy, minuty oraz nawet godziny, a Jimin kompletnie się wyłączył i przestał reagować na bodźce z zewnątrz. Chciał by wszystko było w porządku. Chciał mieszkać z rodzicami. Chciał być szczęśliwy. Chciał by jego rodzina była szczęśliwa. I mimo, że raz na jakiś czas odwzajemnił uścisk przytulającego go Jeona, to tak naprawdę nie miał w tym żadnej intencji. Wcale nie próbował sobie mówić, że wszystko jest w porządku. Trwał w pustce. Nie czuł nic. Czuł jakby wszystkie łzy jakie był w stanie uronić. Łzy smutku
~*~
Park postanowił wrócić do codziennego życia. Wrócić do domu. Mimo, że czuł wstyd po tym jak został wyrzucony, miał nadzieję że jego mama doszła do wniosku, że to nie jego wina lub chociaż trochę ochłonęła.
W środku nocy Jimin pożegnał się z Jeonggukiem i pieszo zaczął pokonywać kolejne metry w kierunku jego miejsca zameldowania. Nie wiedział co robi. Raz nawet nasunęła mu się myśl że jest już obłąkany i nie jest w stanie samodzielnie podejmować decyzji. Tak jakby to nie było jego własne życie, tylko jakiś film.
Spoglądał na domy jednorodzinne z malutkim ogródkiem przy głównym wejściu. Mieszkał w bardzo podobnym. Wtedy ogarnęła go nostalgia. Przypomniał sobie te najszczęśliwsze chwile dzieciństwa. Kiedy biegał za piłką razem z sąsiednimi dziećmi i praktycznie nie musiał przejmować się nauką, a jedynie ćwiczeniem poprawnego zapisu znaków. Nadal odczuwał pustkę. Kiedy na jego twarzy pojawiał się uśmiech wcale nie odczuwał szczęścia. Bardzo długo spacerował po swoich ulubionych miejscach zabaw z dzieciństwa, które nadal zostały zachowane.
Niebawem nastał dzień, a Park w końcu zawędrował do progu drzwi domu jego rodziców. Zapukał kilkukrotnie do drzwi. Za pierwszym razem odpowiedziała mu cisza. Za drugim razem usłyszał kroki oraz jakieś głosy. Stał tam tak długo aż nie doczekał się otworzenia drzwi. Stąd można było zobaczyć centralną część domu. Zauważył kątem oka, że na stole w kuchni leży już podane śniadanie, a wszędzie aż lśni. Mama zaprosiła go do środka gestem. Nie odzywała się do niego, co trochę go niepokoiło. A co jeśli już zrobił coś nie tak? Nie wierzył w nic co tutaj się działo.
Poczuł jak mama obejmuje go. Nadal milczała. Tata przyszedł tutaj przed chwilą i patrzył się na nich z salonu. Wszystko było jakby inne. Zbyt piękne i surrealistyczne. Zniknęła cała ta obojętność, napięcie. Rudowłosy tak po prostu się popłakał. To nie były łzy smutku. Nie miał pojęcia co się tutaj stało przez ten tak krótki czas kiedy go nie było.
- Witaj synu w domu - powiedział jego ojciec i również podszedł go przytulić.
~*~
Pewnie brakuje miliona przecinków i innych rzeczy, ale i tak to wrzucę. Dopiero dzisiaj przypomniałam sobie, że wattpad istnieje. Zaczęłam przeglądać setki powiadomień i natknęłam się na komentarze dotyczące tej książki. Także ten rozdział jest dla osób, które czekały. Nie mam pojęcia czy wszystko jest zgodne z czasem, bo wcześniejsze rozdziały powstały tak dawno że muszę je sobie jeszcze raz przeczytać i przeanalizować. Większość myśli pewnie również jest chaotyczna ale mam nadzieję że jest znośnie.
CZYTASZ
psychical pain | yoonmin, kookmin
FanfictionJimin jest młodym bulimikiem, który boi się ludzi. Woli przebywać w domu i cierpieć w samotności. Pewnego feralnego dnia postanawia iść na siłownię, w której spotyka Yoongiego - trenera a po kilku następnych dniach Jeongguka - kolegę z klasy. Który...