Jimin znowu został siłą zaciągnięty do szkoły przez matkę, a raczej wystarczyła tylko mała groźba słowna. Przez ostatnie wydarzenia jego relacje z rodzicielką jeszcze bardziej się pogorszyły, a ona sama skarżyła się mężu, że urodziła kogoś niedorozwiniętego psychicznie.
Zbliżała się druga godzina lekcyjna a dokładniej wychowanie fizyczne. Jako tako Jimin nie dostał żadnego zwolnienia a wręcz przeciwnie cały strój ale i tak nie miał zamiaru go ubierać czy w ogóle się przebierać. Gdyby ktoś zauważył świeże rany napewno znowu zaczęliby się nad nim znęcać.
Chłopak wszedł zrezygnowany do męskiej szatni i usiadł na ławce obok szafek. W międzyczasie pojawiali się inni a Jimin z zazdrością przyglądał się ich mniej lub bardziej wyrzeźbionym brzuchom albo braku blizn. Sam zaczął się przebierać dopiero kiedy wszyscy opuścili pomieszczenie co i tak nie dało oczekiwanego efektu. Do szatki wbiegł jakiś spóźniony uczeń. Gapił się chwilę na niego, a dokładniej na poranione ciało i bez komentarza zaczął się przebierać. Kolejna cholera, która miała płaski i wyrzeźbiony brzuch. Wziął głęboki wdech i wyszedł z szatni starając się ukryć zakrwawione bandaże na rękach.
Znowu sytuacja się powtarza.
Szepty.
Śmiechy.
I wytykanie palcem.
Wybiegł od razu z pomieszczenia i porywając telefon zamknął się w męskiej toalecie. Spanikował, znowu. Trząsł się i cicho łkał. Przez chwilę myślał, że nie będzie aż tak źle.
Nieprawda.
Jest jeszcze gorzej.
Ja: Boję się
Ja: Nie chcę tu być
Suga: Coś się stało?
Ja: Śmieją się
Suga: Nie dziwię się...
Nie dostarczonoDo drzwi łazienki zaczął się ktoś dobijać. Rudowłosy skulił się jeszcze bardziej czując narastający strach. Nie chciał być wyzywany a co dopiero bity. Zawsze po takich incydentach płakał w łóżku przepraszając osobę, która wyrządziła mu krzywdę. Bo przecież musiała ona mieć do tego powód, prawda?
- Halo? Wszystko w porządku? - usłyszał melodyjny głos, którego brzmienie od razu mu się spodobało. Przetarł piąstkami opuchnięte oczy pociągając nosem.
- Prze-przepraszam... - wydukał cicho.
- Za co przepraszasz? A z resztą nie ważne. Coś się stało?
Park przez dobre kilka minut walczył ze sobą aż w końcu wstał z podłogi i wyszedł z "kabiny" wymijając wysokiego bruneta, który wbrew jego woli zatrzymał go i zmierzył wzrokiem zatrzymując się na rękach. Ściągnął on swoją bluzę, którą nałożył na ramiona niższego.
- M-mogę iść? J-ja naprawdę prze-przepraszam... - w oczach Mina znowu zebrały się łzy. Odsunął się pod ścianę, do której przylgnął plecami. Było mu słabo, ale nie zwracał na to uwagi. Często się tak czuł, a do bólu brzucha był już przyzwyczajony.
- Hej, nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy. - zrobił kolejny krok do przodu zmniejszając odległość między nimi.
- Nie bij... - brunet przytulił niższego, który zaskoczony stał przez kilka sekund w bezruchu i zaczął się szarpać. Kiedy chłopak dał sobie spokój Jimin zrzucił z siebie bluzę i wybiegł z pomieszczenia. Wiedział, że jego strach przed ludźmi zaczynał się coraz bardziej rozwijać. Nawet miły chłopak z siłowni stawał się kimś okropnym. Stwierdził, że zgodzi się na wizytę u psychologa. Chciał tylko żyć w spokoju.
~*~
Jimin wrócił dzisiaj do domu wcześniej a raczej uciekł z lekcji. Jego matka nie była zbytnio zadowolona, a co dopiero ojciec, którego widział po raz pierwszy od dłuższego czasu, gdyż zazwyczaj wyjeżdżał na delegacje za granicę.
Tym razem pozwolił matce, której też coraz mniej ufał, zawieźć się i odprowadzić do poradni psychologicznej, z której i tak cudem nie uciekł. Zaczynał się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobił.
~*~
Park nigdy nie potrzebował zaświadczeń psychologa o jego zdrowiu psychicznym lub jego braku gdyż sam zdawał sobie sprawę ze swojego stanu. Nawet jeśli nie mógł potwierdzić, że to jakaś mniej lub bardziej poważna choroba i tak tkwił w przekonaniu, że kiedyś go ona wykończy.
Kiedy planował przyszłość zawsze ograniczała się ona tylko do wybory trumny, wymyślenia epitafium i koloru marmuru, z którego zostałby wykonany pomnik. Nie widział dla siebie niczego innego. Być może taki będzie jego los - nigdy nie zazna spokoju i umrze młodo. To drugie w pewnym stopniu było jego marzeniem. Chciał spocząć nadal młody wśród białych i czerwonych kwiatów lekko uśmiechają się pomimo bólu, który towarzyszył mu w ostatnich chwilach życia. A jak je określał? To proste. Skakał z mostu przy dużych wysokościach, umierał w męczarniach przez przedawkowanie leków, wykrwawiał się albo jak raz mu się przyśniło został zabity na własne życzenie przez osobę, którą kochał. Czyż nie byłoby to niezwykle romantyczne zakończenie pewnego etapu życia zwanego młodością?
- Przepraszam mamo, że się urodziłem - szepnął.
~*~
Coś zepsułam... :/
CZYTASZ
psychical pain | yoonmin, kookmin
ФанфикJimin jest młodym bulimikiem, który boi się ludzi. Woli przebywać w domu i cierpieć w samotności. Pewnego feralnego dnia postanawia iść na siłownię, w której spotyka Yoongiego - trenera a po kilku następnych dniach Jeongguka - kolegę z klasy. Który...