Rozdział 19

706 60 15
                                    

Jimin wyrywał się, płakał, błagał i krzyczał. Yoongi był dla niego za silny. Najnormalniej ignorował go, nadal posuwając z każdą chwilą coraz agresywniej.

Rudowłosy miał już wszystkiego dość. Najzwyczajniej się poddał. Przestał nawet jakoś specjalnie reagować na ból. To było już po prostu dla niego za dużo. Zaufał mu i po raz kolejny się zawiódł.
Zamknął oczy płacząc. To koniec. Wiedział, że samemu nie da sobie rady. On nawet już nie chciał sobie radzić. Chciał mieć spokój. Chciał odejść.

Min po kilkunastu minutach doszedł i zostawił obolałego i zasmarkanego Parka na łóżku. Olał go i poszedł się wykąpać. Nawet nie myślał o tym, że przez niego pewna osoba może odebrać sobie życie. Stawiał swoje potrzeby na pierwszym miejscu, mając gdzieś dobro innych. Zaliczył kolejny punkt swojej listy, teraz musiał spełnić się jako raper, ewentualnie kompozytor.

Kiedy już wziął prysznic i ubrał się w świeże ubrania poszedł zrobić kolację. Oczywiście tylko dla siebie. Znowu empatia zagubiła się gdzieś wśród całej tej jego dumy. Usunął nawet z telefonu już numer Parka będąc pewnym, że po tym wszystkim wyniesie się i nie wróci. W sumie lepiej dla niego. Jeden problem z głowy.

~*~

Następnego dnia rano mimo wszystko Jimin poszedł do szkoły. Została tylko jedna osoba, która mogłaby mu pomóc. Osoba, która ostatnio go opuściła.

Westchnął cicho, błądząc po korytarzu. Minęło już kilka lekcji a on nadal bał się podejść do Jeongguka. Czuł się żałośnie, ale miał jeszcze siłę, żeby prosić o pomoc

I znowu stchórzył... Przy ostatniej okazji zamiast iść na lekcję uciekł do łazienki. Był żałosny i nie miał gdzie się podziać. Już po prostu nie wiedział co miał robić. Chciał żyć, ale źle się czuł ze świadomością jak wiele osób go nie chciało i udowodniło to, krzywdząc. Załamał się, siedząc w kącie pomieszczenia i płacząc. Tylko tego potrzebował. Już nawet przestał przejmować się.

~*~

Jeongguk od rana był rozdrażniony i wręcz nie dało się z nim normalnie rozmawiać o czym przekonała się jedna z nauczycielek na ostatniej lekcji. Po trzecim odpyskowaniu, wdaniu się w kłótnię i wyprowadzeniu z równowagi kobiety został wyproszony z klasy. Przeklął cicho pod nosem, w myślach wyzywając cały świat. Nie wiedział jak ochłonąć.

Skierował się w stronę łazienek, chcąc przemyć twarz zimną wodą i przejrzeć się w lustrze, lecz oprócz widoku jego rozczochranej czupryny oraz zaklejonego plastrem nosa zauważył za sobą Jimina.

Jimina, który trzymał w dłoni jakiś kawałek szkła.

Jimina, który właśnie robił sobie krzywdę.

Jimina, który wyglądał tak żałośnie, że nawet Jeonowi zrobiło się przykro.

Przygryzł mocno wargę, chcąc na chwilę zapomnieć o wszystkich nieporozumieniach. Odwrócił się od lustra i powoli podszedł do Mina. Kucnął przed nim, delikatnie złapał nadgarstek, zabrał szkło i przytulił do siebie, szepcząc coś. Już wiedział co tak naprawdę było z rudowłosym. On tylko krzyczał o pomoc, mając jeszcze tą ostatnią nadzieję, że ktoś przyjdzie i uratuje go.

Park tylko odruchowo wtulił się w wyższego coraz głośniej szlochając. Zacisnął palce na jego cienkiej koszulce, dziękując w duchu. Może jednak dostał drugą szansę?

- Nie rób już tak Jiminnie, proszę. - szepnął starszy, najłagodniej jak tylko mógł. W odpowiedzi dostał tylko kilka pociągnięć nosem i poczuł jak te kruche ciałko przywiera bardziej do niego. Trzymał się Jeona jak koła ratunkowego. Nie chciał utonąć, wśród wszystkich przytłaczających myśli jakie go nawiedzały. W tej chwili nie chciał myśleć. - odprowadzić cię do domu?

Jimin pokręcił tylko głową. Nie wiedział jak przyznać się do tego, że nie miał gdzie wracać. Siedział po prostu w ciszy, starając się ignorować krew. Guk tak po prostu wziął go na ręce, wzdychając i nie przejmując się protestami wyszedł ze szkoły. Zadzwonił szybko do mamy, która już po kilku minutach zjawiła się pod budynkiem.

Jeon posadził Jimina na tylnych siedzeniach i usiadł obok, ignorując podejrzliwe spojrzenia matki. Cóż, miał nadzieję, że nie zawiedzie go i pozostanie miła.

~*~

Jeongguk opatrzył dokładnie nadgarstek Jimina i nie wiedząc czemu, pocałował go w czoło. Nie nalegał, czekając cierpliwie aż młodszy sam wyzna co się stało. Liczyło się teraz tylko jego dobro. W takiej sytuacji był w stanie wybaczyć mu wszystkie winy. Cały czas czekał aż się uspokoi i przestanie płakać, a jego myśli przestaną przetwarzać tragiczne scenariusze. Nic nie wskazywało na to, że będzie dobrze.

~*~
Pewnie mnóstwo błędów, ale gdybym miała jeszcze sprawdzić ten rozdział to nigdy by się nie pojawił ;-;

psychical pain | yoonmin, kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz