Rozdział 18

716 63 32
                                    

Na wszystkich przystankach autobusowych aż roiło się od uczniów dojeżdżających z dalszych stron miasta. Na wszelki wypadek zabrał telefon Jimina, żeby zaciągnąć Jeongguka w miejsce gdzie nie będzie ludzi. Nie chciał mieć dodatkowych kłopotów.

Kiedy był już pod szkołą napisał do Guka w imieniu Jimina z prośbą o spotkanie za budynkiem. Po kilkunastu minutach Jeon faktycznie pojawił się w umówionym miejscu. Yoon nie sądził, że to będzie aż takie proste. Teraz wystarczy tylko trochę go zastraszyć i może uderzyć jeśli same słowa nie wystarczą.

Na początku rozmawiali spokojnie. Dopiero po kilku minutach Min zaczął stosować groźby, a Jeongguk pyskować. W końcu nie wiedział, że stawianie się blondynowi może być niebezpieczne lub tak jak w jego przypadku skończyć się w szpitalu ze złamanym nosem i skręconym nadgarstkiem.

~*~

Jeon pałał od teraz nienawiścią do Jimina. Nie chciał mieć z nim niczego wspólnego. Przez niego musiał faszerować się jakimiś tabletkami łagodzącymi ból, bez których nie wytrzymałby i raczej nie ruszał się z łóżka. Nie wspominał już nawet o oszpeconej twarzy.

Nagle jego myśli wróciły do tej rudej czupryny. Spojrzał na komodę, na której leżał zapakowany prezent dla Parka. I co on teraz ma z tym zrobić? Westchnął cicho i po jakimś czasie rozmyśleń zdecydował, że po prostu da mu ten upominek, a przy okazji oświadczy, żeby już więcej się z nim nie zadawał. Tak, tak właśnie będzie najlepiej.

Zrzucił telefon na podłogę i zamknął oczy.

- Dlaczego to cholerstwo musi aż tak boleć?! - wrzasnął zdenerwowany. Miał już tego wszystkiego dość.

~*~

Przez nastepne kilka dni Jimin nie widywał w szkole Jeongguka, co było bardzo dziwne przez jego wręcz wzorową frekwencję. Każdego dnia siadał sam w ławce, jakby mając nadzieję, że chłopak jeszcze przyjdzie.

I przyszedł ale niemal po tygodniu nieobecności, do tego z plastrami na nosie, usztywnionym nadgarstkiem, a w drugiej, tej zdrowej dłoni, trzymając ozdobną torebkę na prezenty.

Park zszokowany podbiegł do chłopaka. Nie wiedział co mu się stało i w pewnym stopniu nie chciał. Zamiast powitania dostał prezent.

- Wszystkiego najlepszego - mruknął. - nie zbliżaj się więcej do mnie. - i tak po prostu poszedł.

Kolejna osoba opuściła Parka Jimina w jego najtrudniejszym okresie życia. Teraz kiedy potrzebował przy sobie najbliższych oni notorycznie się go wyrzekali. Nie rozumiał dlaczego. Jedyną rzeczą na jaką aktualnie miał ochotę było skulenie się gdzieś w kącie i płakanie jak małe dziecko, któremu czegoś potrzeba. Ale bliskość innych to nie jest tak wiele, prawda? To dlaczego akurat on cierpiał na jej niedobory?

Spojrzał do torebki i już kompletnie się załamał. Po samym kształcie opakowania wywnioskował, że jest tam ramka, a co z tym idzie? Oczywiście, że zdjęcie. Przytulił pakunek i przymknął oczy na chwilę. To się nie dzieje. Wszystko mu się śni. Tak naprawdę leży w ciepłym łóżku, w domu, gdzie tata ciągle pracuje a mama wcale nie jest w ciąży i wyjeżdża na delegacje.

Obok była jeszcze najzwyczajniej położona książka. A jej tytuł? "Droga do szczęścia. Jak osiągnąć sukces?". Nie wiedział czy to jakiś żart. Miał już wszystkiego serdecznie dość. Nawet pocałunek Yoongiego nie byłby go w stanie dzisiaj pocieszyć.

~*~

Obaj nie wiedzieli jak do tego doszło. Jimin leżał na łóżku, a Yoongi siedział na jego biodrach, całując szyję młodszego. Dłońmi błądził po jego płaskim brzuchu, niestety nadal zakrytym cienką, białą koszulą, co i tak w najbliższym czasie planował zmienić.

Park potrzebował niezmiernie poczuć bliskość drugiego człowieka, potrzebował Min Yoongiego. Musiał w jakiś sposób wyładować całą swoją frustrację. Chciał wyzbyć się smutku i doznać szczęścia. Nie wahał się. Wiedział, że blondyn jest tą właściwą osobą, która go nie zostawi. Szczerze wierzył, że kocha go całym sercem tak jak i on jego.

Sam zaczął rozpinać pierwsze guziki zniecierpliwiony. Cały strach, który wcześniej odczuwał przy najmniejszym kontakcie z okolicą jego ud, nie wspominając już nawet o kroczu i podbrzuszu, ulotnił się. Jego miejsce zastąpiło pożądanie.

Zamknął oczy i wziął głęboki oddech, gdy starszy ściągnął z niego górną część ubioru. Pozwalał się dotykać wszędzie delikatnym, ciekawskim palcom Yoongiego, które jak dotąd nie pominęły nawet milimetra, badając każdy skrawek skóry. Stęknął cicho znowu czując zasysające się usta na swojej wyjątkowo wrażliwej szyi. Nie obchodziło go nawet, że po takiej zabawie mogą zostać siniaki. Liczyła się ta chwila. Wsunął niepewnie dłonie pod koszulkę Mina badając jego wyrzeźbiony tors.

W końcu, nie mogąc się powstrzymać Jimin ściągnął t-shirt Yoongiego, bacznie obserwując bladą skórę. Żadnej skazy. Przygryzł wargę i przyciągnął trenera do pocałunku. Kolejna rzecz, której pragnął, a mianowicie jego malinowe pełne wargi, które z chęcią muskały te jego. Po dłuższej chwili do zabawy dołączyły również języki, a Park czując jak kolano drugiego napiera na jego, już trochę pobudzonego penisa, cicho jęknął. Zarumienił się zawstydzony.

Wystarczyło tylko kilka kolejnych minut, żeby obaj byli już nadzy. Rudowłosy nawet nie próbował spoglądać na Mina. Był zbyt zawstydzony i nie myślał w ogóle o tym, że Yoongi może planować uprawiać seks bez żadnego wcześniejszego przygotowania młodszego. Kolejne dźwięki jakie słyszał dodawały tylko koloru jego rumieńcom. Mimo, że nie widział był większości świadomy. Na przykład tego, że blondyn dogadza sobie ręką, nakłada prezerwatywę albo wylewa lubrykant. Rozszerzył nogi posłusznie, myśląc że właśnie nadeszła pora na rozciągnięcie go, ale jakże bardzo się mylił kiedy poczuł w sobie coś dużo większego niż jeden palec. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy, a wszystkie wspomnienia uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Przypomniał sobie tę twarz. Przypomniał sobie kto rozpoczął koniec jego życia.

psychical pain | yoonmin, kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz