:) 3 os. :)
Komisarz James Gordon wyszedł z samochodu policyjnego, głośno trzaskając drzwiami. Kiedy dziesięć minut temu zadzwonił do niego jego partner, Harvey Bullock, nie sądził, że sytuacja jest tak poważna. Teraz zastygł w bezruchu na dwie sekundy, żeby potem szybkim krokiem pomaszerować w stronę grupki detektywów dyskutujących o czymś zażarcie.
- Cała ulica została ewakuowana - powiedział do niego Bullock, kiedy tylko go zauważył. - Cztery niewielkie wybuchy, jedenaście rannych i jedna martwa kobieta.
- To już wiem. - Przeszedł obok policjantów, aby podejść do ciała. Jego partner podążył za nim burcząc coś o dziwnym przypadku. Ale dziwaczność była przecież codziennością w Gotham. W takim razie skoro dziwność była normalna to czy normalność była dziwna? Komisarz często się nad tym zastanawiał, ale nigdy nie podzielił się z nikim swoimi przemyśleniami.
Zatrzymał się dopiero przy ciele, przyglądając mu się uważnie. Pierwsze, co rzucało się w oczy to fakt, że kobieta wcale nie zginęła od wybuchu. Być może w podobnym czasie, ale przyczyna niewątpliwie była inna. Nie trzeba było być Sherlockiem Holmesem, żeby stwierdzić to na podstawie idealnie poderżniętego gardła.
Gordon kucnął przy martwej kobiecie, przyglądając się jej twarzy. Oczy, które chyba kiedyś miały kolor niebieski, były puste. Mężczyzna wyciągnął dłoń i przymknął jej powieki. Przez chwilę sterczał tak, po cichu oddając hołd poległej. Niewątpliwe było, że ją znał i to nie od wczoraj. Pracowała w GCPD prawie dwa lata, więc zrobiło mu się żal, że znał ją tylko właściwie z imienia i nazwiska, ponieważ oprócz tego nie wiedział nic o osobie, którą widywał codziennie.
Bullock odchrząknął za nim, a ten spojrzał się na niego pytające. Detektyw wskazał na jej brzuch, również cały zakrwawiony. Koszulkę miała podwiniętą do góry, a na ciele miała wymalowane nożem niegłębokie ślady. Oczywiście, Jim zwrócił na to uwagę już wcześniej, ale dopiero za pomocą przyjaciela zauważył również, że owe ślady układały się w wyraz "JOKER".
- Co to znaczy? - zapytał, wstając.
- Nie mam bladego pojęcia, ale obawiam się, że wybuchy były tylko próbą zwrócenia uwagi na ciało. Koroner powiedział przed chwilą, że umarła przynajmniej godzinę przed wybuchem. - Założył ramiona na klatce piersiowej, gapiąc się na zwłoki, jakby miał z nich wyciągnąć sens całej zbrodni. - Myślisz, że to on za tym stoi?
- Na pewno nie - odpowiedział Gordon z pełnym przekonaniem. - Wiesz dlaczego się spóźniłem? Badałem akta ze sprawy sprzed wczoraj.
- Tą z zasztyletowanym wisielcem?
Jim potwierdził, zastanawiając się nad tym. Poprzedniego ranka znaleziono zasztyletowane ciało lekarza zwisające z dachu ratusza. To przyciągało uwagę - podobnie jak ta sprawa. Dodatkowo miały ze sobą jeszcze więcej wspólnych elementów. Na brzuchu doktora również znaleziono napis z nazwą seryjnego przestępcy: "KILLER CROC".
- Nie ma innej opcji, muszą być powiązane - oznajmił cicho. Czy to nie był dobry czas, aby wezwać Mrocznego Rycerza? Sprawa przerastała policję, a nie mieli zamiaru czekać na kolejne morderstwo, aby dojść do tego, kto to zorganizował. - Niech koroner zbada ciało. Reszta niech przeszuka dokładnie miejsce zbrodni. Zabójca musiał coś po sobie pozostawić. Przydziel każdej jednostce dzielnicę do patrolowania. Jeśli zobaczą cokolwiek podejrzanego, natychmiast...
- Komisarzu! - usłyszał za plecami. Odwrócił się. Biegł do niego dosyć młody mężczyzna, około dwudziestoletni. W dłoni trzymał telefon. Gordon rozpoznał w nim Thomasa Johnsona, który pracował u nich od paru miesięcy. - Znaleźli kolejne ciało! Młoda dziewczyna została znaleziona martwa na diabelskim młynie.
CZYTASZ
[1] Rogue • dcau/gotham
FanfictionGotham - cudowne miasto dla kryminalistów. Jacqueline Cobblepot nie zawsze chciała występować w ich szeregi, zwłaszcza, że policja już i tak krzywo na nią patrzyła dzięki tatusiowi. Ale pewnego dnia uznała: "Hej, dobrze mi idzie chowanie zwłok". No...