- Co to miało znaczyć?
Odwróciłam się zaskoczona i zobaczyłam jak wściekła Barbara z Dickiem u boku toczy się na wózku w moją stronę. Zerknęłam zdezorientowana na torbę, którą trzymałam.
- Chciałam sobie tylko kupić pizzę.
Grayson zmarszczył brwi.
- Po co kupujesz mrożonkę skoro niby jesteś taka...? - zamilkł, kiedy Barbara uderzyła go dosyć mocno w nogę. - To znaczy, Babs ma rację. Mamy do pogadania.
Dumałam przez chwilę, aż wreszcie wciągnęłam gwałtownie powietrze i zakryłam usta dłonią.
- O rany, tak mi przykro! - Podeszłam bliżej, ale na bezpieczną odległość, ponieważ w takich chwilach moja przyjaciółka byłaby chyba w stanie zejść z wózka, aby mnie dopaść. - Całkiem zapomniałam, aby was powiadomić, że wszystko w porządku.
- Minęły dwa dni, Jack! - krzyknęła głośno, nie przejmując się ludźmi spacerującymi po parku i przyglądającymi się nam z zaciekawieniem. - Dwa dni od kiedy wybiegłaś z mojego domu jak poparzona i od tej pory nie dałaś po sobie śladu życia. Wiesz, ile razy wydzwaniałam? Co ty sobie w ogóle wyobrażałaś? Nawet byłam u ciebie w domu, ale natrafiłam tylko na pieprzonego Riddlera, który zadawał mi dziwne zagadki! Co on tam w ogóle robił!?
Odczekałam chwilę.
- Skończyłaś? To dobrze, bo chciałabym się wytłumaczyć. - Westchnęłam. - Nie chcę cię okłamywać. Byłam mocno rozkojarzona, ponieważ u ciebie w domu wydawało mi się, że widziałam swoją matkę. Pobiegłam za nią, ale okazało się, że to jednak moja siostra. Wczoraj wieczorem urządziłyśmy sobie z nią i siostrą mojej matki kolacje rodzinną, a dzisiaj rano odprowadziłam je na pociąg do Central City.
Barbara przetrawiała te słowa przez dłuższy czas, aż w końcu opuściłam torbę z zakupami na ziemię, ponieważ trochę mi ciążyła. Spojrzałam się przy tym z wyrzutem na Dicka, ponieważ jako mężczyzna powinien mi pomóc, ale on tylko wzruszył ramionami, pokazując, że już musi trzymać rzeczy swojej narzeczonej.
- Nawet nie wiedziałam, że masz siostrę, wiesz? - Barbara zerknęła na mnie smutno. - Właściwie absolutnie nic nie wiem o twojej rodzinie i przeszłości, oprócz tego, że twoim ojcem jest jeden z największych kryminalistów w mieście. Oczywiście, nie chcę nawet słyszeć o tych sprawach złoczyńców jako twoja przyjaciółka i jednocześnie córka komisarza. Po prostu... Znamy się już tyle lat. Mogłabyś mi coś opowiedzieć.
- Mogłabym. - Uśmiechnęłam się krzywo. - Byłam wpadką, a moja rodzicielka umarła, kiedy byłam mała. Kiedy była młodsza, urodziła jeszcze jedną córkę, Maddie, którą dwa dni temu miałam zaszczyt wreszcie poznać. Zostałyśmy rozdzielone w dzieciństwie i cieszę się, że wreszcie pojawiła się w moim życiu. Ale chcę tyko, żebyś wiedziała, że nigdy nie będzie tobą, ponieważ ty, moja droga, jesteś niezastąpiona.
- Dziękuję, wiem. - Podjechała bliżej mnie i chwyciła mnie za dłoń. - Skoro już to sobie wytłumaczyłyśmy, to może wstąpimy do kawiarni na twój koszt? Zakładam, że wtedy przestanę się już gniewać. - Odwróciła się do Dicka. - Nie masz nic przeciwko?
- Skądże. Kocham babskie ploteczki o facetach i ciuchach. - Udał, że zgarnia z ramienia długie włosy. Barbie przewróciła oczami, a ja zaniosłam się śmiechem.
- Coraz bardziej cię lubię, Dick. I skoro jesteś taki chętny, to może urządzimy sobie piżama party z maratonem komedii romantycznych?
- Nie przesadzajmy - dodał szybko, zaczynając iść w stronę kawiarni na rogu. - Ale o facetach chętnie pogadam. Powiedz mi, Jack, jak ci poszła rozmowa z Bruce'm? Odkryłaś, dlaczego cały czas siedzi obrażony?
CZYTASZ
[1] Rogue • dcau/gotham
FanficGotham - cudowne miasto dla kryminalistów. Jacqueline Cobblepot nie zawsze chciała występować w ich szeregi, zwłaszcza, że policja już i tak krzywo na nią patrzyła dzięki tatusiowi. Ale pewnego dnia uznała: "Hej, dobrze mi idzie chowanie zwłok". No...