:) 3 os. :)
Jim nie chciał sobie nawet wyobrażać, jak teraz wszyscy gnieździli się na posterunku. Nie chciał ryzykować, więc kazał tam zebrać się nawet osobom, które były na urlopie. Problem stworzył się w momencie, kiedy okazało się, że dwóch policjantów leży rannych w szpitalu. Trzeba było ich wywieźć na posterunek razem z doktorami. Niewątpliwie komisarz wykazał się wielkim sprytem, nawet mimo że Riddler wcale nie zamierzał być tak drobiazgowy.
Policjant stał właśnie przed rezydencją Pingwina. Było to pierwsze miejsce, jakie przyszło mu do głowy. W końcu nie wiedział, gdzie mógł kryć się Joker czy Killer Croc. Nie przyszedł jednak do samego Oswalda. Nie łudził się nawet, że ten będzie milczał ze względu na swoją relację z Nygmą. Liczył, że zastanie w domu Jacqueline. Może coś wiedziała i powinna mu pomóc, biorąc pod uwagę, że przyjaźniła się z jego córką.
Zadzwonił dzwonkiem do drzwi, przystając z nogi na nogę. Pingwin powinien być w "pracy" czy czymkolwiek to było. Wiedział od Barbary, że często pracuje - tylko tyle udało mu się z niej wydusić, ale też nie chciał robić ze swojej córki szpiega. Poczuł się lekko rozczarowany, kiedy po zaproszeniu przez służbę, zobaczył byłego Króla Gotham siedzącego na kanapie w salonie.
Na pierwszy rzut oka wydawał się nieco przygnębiony, ale kiedy zobaczył komisarza, jego twarz rozjaśnił sztuczny uśmiech.
- Jim, przyjacielu! - wykrzyknął, unosząc ramiona, jakby chciał go objąć. - Co cię do mnie sprowadza?
- Właściwie to liczyłem na rozmowę z twoją córką. Czy Jacqueline jest w domu?
Po twarzy Pingwina przemknął prawie niewidoczny cień, a uśmiech natychmiastowo zmalał. Gordon zrobił się w tym momencie dosyć zainteresowany.
- Nie ma jej - odrzekł tylko i zagłębił się w kanapę. - Chcesz wina? Smutno tak pić samemu. - Nie powiedział mu oczywiście, że jeszcze pięć minut temu miał towarzystwo. Ed był aktualnie zajęty namierzaniem Josha i Westa, aby oczywiście wyjaśnić całą sytuację. - Chciałbyś się od niego czegoś dowiedzieć, co? Przykro mi, ale niewiele wiedziała. A ja ci nie powiem... Chyba, że...
- Nie będę z tobą wchodził w żadne układy - przerwał mu.
- Jesteś pewny? Twoja córka może umrzeć, jeśli się nie mylę. - Dlaczego czuł się, jakby mówił o sobie? Ale nie... Musiał przybrać pokerową twarz. - Jacqueline aktualnie szwenda się po kanałach. Nie mam pojęcia, gdzie. Znam tylko ulicę, na której tam wchodziła. - Zapisał ją na kartce i podał mu ją. - Telefon ma wyłączony, więc nie ma jak ją namierzyć. Znajdź ją, a podam ci miejsca, gdzie masz szukać.
- Podaj teraz! - Walną dłonią w stół. - Nie mam tyle czasu.
- Masz na to sześć godzin.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak wielkie są kanały, prawda? - Zacisnął dłonie w pięści i zaczął chodzić nerwowo po pomieszczeniu. - Nie zdążę tego zrobić.
- Więc lepiej się streszczaj. - Nie dało się ukryć, że obydwoje byli tej nocy w okropnym nastroju. I to nawet z tego samego powodu. Lecz chyba nawet w takiej sytuacji nie mogli chociaż na chwilę zawiesić broni. Oswald westchnął, podejmując ciężką decyzję. - Porozmawiam o tym, żeby twoi ludzie mogli iść do pozostałych dwóch miejsc, kiedy znajdziesz już moją córkę.
Spojrzał na niego, godząc się niemo na warunki. Nie miał zbytnio innego wyjścia. Czasu też właściwie nie miał, więc bez pożegnania wybiegł z domu, wsiadł do samochodu i odjechał.
:) Jack POV :)
- Przestań. Nucić.
![](https://img.wattpad.com/cover/89947339-288-k229672.jpg)
CZYTASZ
[1] Rogue • dcau/gotham
Fiksi PenggemarGotham - cudowne miasto dla kryminalistów. Jacqueline Cobblepot nie zawsze chciała występować w ich szeregi, zwłaszcza, że policja już i tak krzywo na nią patrzyła dzięki tatusiowi. Ale pewnego dnia uznała: "Hej, dobrze mi idzie chowanie zwłok". No...