| Piece of Folly |

354 21 29
                                    

I jest obiecany one-shot o kochanej mamusi Jack i tym samym dzieciństwie naszej bohaterki. Mam nadzieję, że wyjdzie. Miłego czytania. :D

:)      :)      :)


O Margaret Blanchard można było powiedzieć naprawdę wiele złych rzeczy. Nie była specjalnie inteligentna, nie miała żadnych specjalnych umiejętności, nie potrafiła sprzątać ani gotować. Chłopcy z jej szkoły zalecali się do niej tylko dlatego, że miała uroczą buźkę i była uległa. Bywała również bardzo chciwa i zazdrosna, szczególnie przez osiągnięcia swojej siostry, Cathy. Mimo wszystkich wad, śmiało można było powiedzieć, że kochała swoje dzieci jak wariatka. 

W liceum była typem imprezowiczki. Nie ciężko domyślić się, jak kończą takie dziewczyny. Margaret nigdy nie skończyła swojej szkoły przez pierwszą córkę, którą urodziła mając zaledwie szesnaście lat. Pewnie nie potrafiłaby wychować małej Maddie samotnie, gdyby nie wsparcie rodziny. Po śmierci jej rodziców w wypadku samochodowym, została sama z siostrą i córką. 

Nigdy do końca nie zrezygnowała z zabaw i alkoholu. Dlatego też parę lat później trafiła w nieprzyjemne towarzystwo. Kilka drinków w zupełności wystarczyło, aby odlecieć z przypadkowym mężczyzną. Wtedy nawet nie zdawała sobie sprawy, kim był. Nie osiągnął jeszcze nawet rangi Króla Gotham. 

Drugą córkę nazwała po swojej matce. Już od pierwszych dni Jacqueline Blanchard była pełna życia i radości, ale Margaret widziała coś jeszcze. Coś dziwnego i mrocznego w środku jej dziecka. Być może tylko jej się wydawało, ponieważ nikt inny tego nie dostrzegał. Aż Jackie swoją dziecięcą piąstką udusiła kanarka, któremu pozwalano czasem latać po pokoju. 

Jej siostra nie zmartwiła się tym szczególnie. Wolała zajmować się swoją własną rodziną. Miała już męża i dziecko, więc prędko wyprowadziła się, pozostawiając Margaret samą z dwójką córek. Kobieta długi czas miała jej to za złe, aż w końcu zrozumiała, że nie może się przecież na nią gniewać za chęć założenia rodziny. 

Za to z Jackie było coraz gorzej. Margaret była przerażona, widząc jak jej córka z radością rzuca kamieniami w koty chodzące po ich podwórku, rysuje przerażające obrazki i złości się znacznie częściej, niż przeciętne dzieci. Martwiła się, że jeśli dalej Jacqueline będzie rozwijać się w ten sposób, zrobi krzywdę sobie albo swojej siostrze. Zaczęła więc szukać dla niej alternatyw. Pewnego dnia usłyszała w wiadomościach, że niejaki Oswald Cobblepot został burmistrzem. Szybko rozpoznała w nim ojca swojej córki. Jednakże nie wyrywała się z prośbą o pomoc, kiedy usłyszała o jego pobycie w Arkham Asylum. Najwyraźniej tę odrobinę szaleństwa Jacqueline odziedziczyła po ojcu. Nie decydowała się na żadne kroki, aż wreszcie usłyszała o rzekomej śmierci Pingwina. Wtedy już straciła wszelkie nadzieje. 

Modliła się wiele nocy o wyjście dla jej ukochanej córeczki, aż wreszcie wiadomość o "zmartwychwstaniu" Pingwina rozeszła się niczym dobra nowina. Nie chciała tracić już więcej czasu, więc pognała do jego rezydencji. Na początku nawet nie chciał słuchać tego, co ma do powiedzenia. Po jakimś czasie, jednak przekonała go i zachęciła do zrobienia testu na ojcostwo. Chcąc czy nie chcąc, Oswald przyjął ją pod swój dach. Kiedy jednak przyszła z dwiema córkami, roześmiał się tylko i pozwolił zostać tylko tej, która była jego. Mimo wszystko, Margaret uznała to za dobry pomysł. Nie mogła opuścić Jackie, ale nie chciała też, aby z wychowywała się razem z Maddie, co mogłoby wpłynąć negatywnie na starszą z sióstr. Oddała ją do Cathy i obiecała, że będzie je często odwiedzać. 

Nie miała pojęcia, że jej życie od czasu tamtego wyboru skomplikuje się jeszcze bardziej.


[1] Rogue  •  dcau/gothamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz