21. Już idę, mój kochany Kamil nie będzie czekał.

1K 64 3
                                    

-Spokojnie nic ci nie zrobię. Przyszedłem cię przeprosić.-podszedł trochę bliżej mnie, a ja stałam jak kamień ,zdziwiona na wieść o tym co przed chwilą powiedział Cristiano.-Moje zachowanie było głupie, nie mogę bawić się kobietami.

-Czemu lub komu zawdzięczam taką radykalną zmianę?- zaśmiałam się lekko.
-Poznałem kogoś,on zmieniał całkowicie moje spojrzenie na świat.
-To powodzenia
-Dzięki, mam nadzieje,że to jest związek na dłużej. To wybaczasz mi?
-Jasne, już nawet o tym zapomniałam.-uśmiechnęłam się do bruneta,a on odwzajemnił mój uśmiech.
-Dobra to ja już idę Kamil nie będzie czekał- powiedział wychodząc z pokoju i machając ręką na pożegnanie.

-Pa!- rzuciłam i spojrzałam na Grześka,który wpatrywał się we mnie. Czułam jak moje policzki robią się czerwona, a ja sama z siebie się uśmiechnęłam. -Przestań się tak na mnie patrzeć.

-Um... tak . To znaczy ja już muszę lecieć.- powiedział i zniknął za zamykającymi się powoli drzwiami.

-Zauważyłaś jaki był dzisiaj dziwny?-zapytałam się wciąż zajętej telefonem Victorii.

-Dziwisz mu się? Przyłapałaś go jak pożerał cię wzrokiem! Podobasz mu się i to na sto procent i nawet nie próbuj zaprzeczać.

-Wcale mu się nie podobam! I jak ty to sobie wyobrażasz ja mam siedemnaście lat a on dwadzieścia siedem.

-Wiesz dobrze, że w miłości wiek nie ma znaczenia.

-Oj dobra, ty się lepiej zajmij swoimi miłostkami. - odezwałam się lekko poddenerwowana całą tą sytuacją.- Wracam na balkon.

Wyszłam z pomieszczenia i zobaczyłam tylko dwa puste krzesełka. Gdzie wcięło tego cholernego Bartka. Zostawił mnie tutaj samą z moją zżerającą całe ciało ciekawością.Postałam chwilę przy barierce patrząc się na falę morza obijające się o brzeg.  Na dworze było coraz chłodniej, a ja czułam gęsią skórkę na moich gołych ramionach.

**** 
Obudziłam się w środku nocy przez Victorię, która strasznie rozpychała się na naszym łóżku. Pokopana na skraju łóżka sięgnęłam po telefon. 5:29. Wstałam powoli nie chcąc obudzić Victorii, założyłam  bluzę i buty i wyszłam z pokoju. Szybko wyślizgnęłam się niepostrzeżenie z hotelu i wędrowała teraz uliczką, która o normalnej porze jest przepełniona ludźmi. W tej chwili nie było na niej ani żywej duszy.Ciepły wiatr powoli rozpościerał się po całym moi ciele,a słońce mnie oślepiało. Chodziłam tak z dobrą godzinę, dzięki czemu zrobiłam nawet kilka dobrych zdjęć. Wróciłam do pokoju hotelowego i nie wiedziałam co dalej robić. Nie chcę budził Viktorii, ale nie chce też sama siedzieć tu przez ponad dwie godziny, aż łaskawa pani zbudzi się na śniadanie. Myśląc o śniadaniu uświadomiłam sobie, że mój brzuch domaga się jedzenia. No będzie musiał sobie poczekać. wstałam z fotelu, na którym przed chwilą siedziałam i poszłam do Wojtka i Grześka. Dobrze, że nigdy im się nie chce zamykać drzwi na noc. Weszłam  po cichu i zauważyłam słodko śpiących chłopaków. Przez chwilę się w nich wpatrywałam, aż w końcu musiałam ich obudzić.

-Wstawajcie!- krzyknęłam ściągając z nich białą pościel.

-Jeszcze pięć minut.- powiedział zaspany Wojtek przekręcając się na lewą stronę.


______

Ave Maryja!

Nowy rozdział!

Dobranoc!

Głosujcie i komentujcie w zamian się wyśpię!

Nie do wybaczenia. A może?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz