-Spokojnie nic ci nie zrobię. Przyszedłem cię przeprosić.-podszedł trochę bliżej mnie, a ja stałam jak kamień ,zdziwiona na wieść o tym co przed chwilą powiedział Cristiano.-Moje zachowanie było głupie, nie mogę bawić się kobietami.
-Czemu lub komu zawdzięczam taką radykalną zmianę?- zaśmiałam się lekko.
-Poznałem kogoś,on zmieniał całkowicie moje spojrzenie na świat.
-To powodzenia
-Dzięki, mam nadzieje,że to jest związek na dłużej. To wybaczasz mi?
-Jasne, już nawet o tym zapomniałam.-uśmiechnęłam się do bruneta,a on odwzajemnił mój uśmiech.
-Dobra to ja już idę Kamil nie będzie czekał- powiedział wychodząc z pokoju i machając ręką na pożegnanie.-Pa!- rzuciłam i spojrzałam na Grześka,który wpatrywał się we mnie. Czułam jak moje policzki robią się czerwona, a ja sama z siebie się uśmiechnęłam. -Przestań się tak na mnie patrzeć.
-Um... tak . To znaczy ja już muszę lecieć.- powiedział i zniknął za zamykającymi się powoli drzwiami.
-Zauważyłaś jaki był dzisiaj dziwny?-zapytałam się wciąż zajętej telefonem Victorii.
-Dziwisz mu się? Przyłapałaś go jak pożerał cię wzrokiem! Podobasz mu się i to na sto procent i nawet nie próbuj zaprzeczać.
-Wcale mu się nie podobam! I jak ty to sobie wyobrażasz ja mam siedemnaście lat a on dwadzieścia siedem.
-Wiesz dobrze, że w miłości wiek nie ma znaczenia.
-Oj dobra, ty się lepiej zajmij swoimi miłostkami. - odezwałam się lekko poddenerwowana całą tą sytuacją.- Wracam na balkon.
Wyszłam z pomieszczenia i zobaczyłam tylko dwa puste krzesełka. Gdzie wcięło tego cholernego Bartka. Zostawił mnie tutaj samą z moją zżerającą całe ciało ciekawością.Postałam chwilę przy barierce patrząc się na falę morza obijające się o brzeg. Na dworze było coraz chłodniej, a ja czułam gęsią skórkę na moich gołych ramionach.
****
Obudziłam się w środku nocy przez Victorię, która strasznie rozpychała się na naszym łóżku. Pokopana na skraju łóżka sięgnęłam po telefon. 5:29. Wstałam powoli nie chcąc obudzić Victorii, założyłam bluzę i buty i wyszłam z pokoju. Szybko wyślizgnęłam się niepostrzeżenie z hotelu i wędrowała teraz uliczką, która o normalnej porze jest przepełniona ludźmi. W tej chwili nie było na niej ani żywej duszy.Ciepły wiatr powoli rozpościerał się po całym moi ciele,a słońce mnie oślepiało. Chodziłam tak z dobrą godzinę, dzięki czemu zrobiłam nawet kilka dobrych zdjęć. Wróciłam do pokoju hotelowego i nie wiedziałam co dalej robić. Nie chcę budził Viktorii, ale nie chce też sama siedzieć tu przez ponad dwie godziny, aż łaskawa pani zbudzi się na śniadanie. Myśląc o śniadaniu uświadomiłam sobie, że mój brzuch domaga się jedzenia. No będzie musiał sobie poczekać. wstałam z fotelu, na którym przed chwilą siedziałam i poszłam do Wojtka i Grześka. Dobrze, że nigdy im się nie chce zamykać drzwi na noc. Weszłam po cichu i zauważyłam słodko śpiących chłopaków. Przez chwilę się w nich wpatrywałam, aż w końcu musiałam ich obudzić.-Wstawajcie!- krzyknęłam ściągając z nich białą pościel.
-Jeszcze pięć minut.- powiedział zaspany Wojtek przekręcając się na lewą stronę.
______
Ave Maryja!
Nowy rozdział!
Dobranoc!
Głosujcie i komentujcie w zamian się wyśpię!
CZYTASZ
Nie do wybaczenia. A może?
FanficI CZĘŚĆ Wyobrażałeś sobie kiedyś życie, w którym wychowują cię obcy ludzie?? Tak to moje życie. Moje popierdolone życie! Nigdy nie miałam normalnego dzieciństwa. A teraz ludzie nazywający się moimi rodzicami przyjeżdżają po mnie i sądzą, że będzie d...