29. Może wieczorny spacer?

883 42 4
                                    

-No tak, znowu nimi zostaniemy.- powiedziała lekko niezręcznie Ania.
-Ale tym razem wychowamy go, albo ją jak należy.-odparł Robert, trzymając rękę na brzuchu swojej żony.
-Mimo to, że jest Pani zdrowa zatrzymamy Panią na noc na obserwacji.
-Dobrze doktorze.-powiedziała ciężarna, a potem zwróciła się do męża.-Wróćcie z Misią do hotelu. Zadzwonię jutro, to odbierzesz mnie stąd.
-No dobrze.-odpowiedział i wstał z krzesła biorąc swoją bluzę i do połowy pełną butelkę wody. Wstałam z parapetu, na którym przed chwilą siedziałam i wyszłam ze szpitala razem z tatą.
-Jesteś głodna?
-Bardzo.
-To chodź, znam fajną knajpkę.-mówił otwierając samochód. Nic już nie odpowiedziałam tylko weszłam do pojazdu. Wyjechaliśmy z parkingu i ruszyliśmy w drogę po fransuzkich uliczkach. Na miejscu usiedliśmy przy dwuosobowym stoliku i po wybraniu dań, zamowiliśmy nasze upodobane posiłki. Trochę nieswojo zaczęliśmy rozmawiać. W sumie to była jedna z pierwszych naszych rozmów, bez żadnego towarzystwa. W pewnej chwili poczułam w spodniach wibracje mojego telefonu. Przeprosił Roberta i  sprawdzilam, kto do mnie dzwoni. Mario. Zapomniałam odwołać spotkania.
-Hej. Gdzie jesteś? Czekam już w holu chyba dwadzieścia minut.
-Miałam nagłą sprawę, musiałam pojechać do szpitala. Zapomniałam ci powiedzieć.
-Nic się nie stało, najważniejsze jest zdrowie.-powiedział zastroskanym głosem Mario.-Mam nadzieję, że już jest wszystko z tobą w porządku.
-Nie, to nie ja byłam poszkodowana. Mama zemdlała i pojechałam do niej.
-To, życzę jej zdrowia.-powiedział z lekkim smiechem ze swojej pomyłki.
-Napewno jej przekarzę. To w takim razie może spotkamy się jutro po śniadaniu?
-Mam trening. Nie dam rady się zerwać.
-To może wieczorny spacer brzegiem morza?-zaproponowałam polazując Robertowi, że już kończę rozmowę.
-Gramy mecz, ale z chęcią zobaczę cię na trybunach. Może dasz się na niego zaprosić?
-Z wielką chęcią.-uśmiechnęłam się do telefonu.
-Będę po ciebie o dziewiętnastej. Tylko przygotuj się, że w reprezentacyjnym autobusie poznasz moich kolegów.
-Dobrze. Mam nadzieję, że nic mi nie zrobią.-odpowiedziałam i z dobrych humorem skończyłam rozmowę z Niemcem.
Zaraz po tym kelner przyniósł nam nasze dania i w miłej atmosferze spędziliśmy z tatą wieczór.
-A widziałaś ten filmik jak oglądam  Amerykanów, którzy mówią kim jestem?-zapytał Robert, kiedy wychodziliśmy zawładnięci rozmową z restauracji
-Tak, to chyba mój ulubiony. Najlepsze jest kiedy jakiś chłopak mówi, że jesteś prezydentem.-mówiłam cały czas się śmiejąc. Wracając do hotelu cały czas dyskutowaliśmy o filmikach z chłopakami z kadry. Kiedy byliśmy już na naszym piętrze hotelowych, z niechęcią się pożegnaliśmy i wróciliśmy do swoich pokoi. Rzuciłam się zmęczona na łóżko i obróciłam się z zamiarem przytulenia poduszki. Z czasem zdałam sobie sprawę, że muszę się przebrać, więc smętnie wstałam i ruszyłam do łazienki. Szybko założyłam piżamkę i ułożyłam się do snu przypominając sobie dobre chwilę z dzisiejszego dnia.

______________
Hej!
Przepraszam, że rozdział tak późno, ale musiałam go napisać i za błędy, ale pisałam na telefonie.
Mam nadzieję, że się podoba.
Dobranoc!

Nie do wybaczenia. A może?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz