30. Musiałabym się zastanowić

929 45 10
                                    

Obudziłam się później niż zazwyczaj. Spóźniona na śniadanie w pędzie ubierałam się i myłam zęby. Szybko zbiegłam gotowa do jadalni i usiadłam zdyszana przy stoliku z przyjaciółmi.

-Hej! Piotrek może dzisiaj zagramy w siatkówkę?-zapytałam się siedzącego naprzeciwko mnie Zielińskiego.

-Dobra, mi tam pasuje. Co wy na to chłopaki? Po obiedzie byśmy się zgadali i poszli na plaże.

-Okej.-odpowiedzieli wspólnie Wojtek i Grzesiek.

Zjedliśmy śniadanie w radosnej atmosferze i wróciliśmy do swoich pokoi. Wiedziałam, że niedługo chłopaki zaczną trening, a mieliśmy z Robertem pojechać jeszcze po Anię, więc poszłam szybko do pokoju taty i przypomniałam mu o odebraniu mamy.  

Po kilkunastu minutach byliśmy pod szpitalem i widzieliśmy wychodzącą z niego Anię. Szybko wsiadła na tylne siedzenia samochodu i pojechaliśmy z powrotem do hotelu, a w nim do swoich pokoi. Siedząc w swoim pokoju, pomyślałam, ze jeśli Robert poszedł już na trening to Ania musi siedzieć w pokoju sama. Będąc znudzona już ciągłym siedzeniem w samotności w moim lokum, poszłam do Ani. 

-Hej.- zapukałam  i weszłam do pokoju.-Niczego nie potrzebujesz?

-Nie, ale sądzę, że możesz wyświadczyć mi przysługę.-powiedziała, wzięła swoją torebkę i lekko popchnęła mnie w stronę drzwi.

-Gdzie idziemy?-rzekłam kiedy stałyśmy w ciszy w windzie, która wiozła nas do holu.

-Do hotelowej kawiarni. 

Byłam lekko zdezorientowana odpowiedzią brunetki. Jaką ma do mnie propozycję akurat w kawiarni. Wyszliśmy z windy i szybko ominęłyśmy recepcje, przy, której aktualnie stał wysoki szatyn i szukał czegoś w komputerze. Przeszłyśmy przez lekko tłoczną część holu i znalazłyśmy się w kafejce. Ania chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła na drugi koniec pomieszczenia, gdzie siedział nie kto inny jak Victoria. Wyglądała na zestresowaną, za to ja czułam jak na jej widok stałam się zdenerwowana.

-Proszę, posłuchaj jej i ją zrozum.-szepnęła mi do ucha brunetka i ruszyła w stronę wyjścia. Usiadłam na białym krześle i zainteresowałam się menu kawiarni.

-Dzień dobry, czy mogę już przyjąć zamówienie?-zapytał się elegancko ubrany kelner.

-Tak, ja poproszę lemoniadę.

-Ja jedynie wodę z cytryną.-odpowiedziała Victoria, cały czas mając spuszczoną głowę.

-Po co chciałaś się ze mną spotkać? Nie mamy sobie nic do powiedzenia, przynajmniej takie odczułam wrażenie tamtego dnia.-zaczęłam srogo.

-Chciałam cię przeprosić, nie byłam wtedy sobą.

-A kim byłaś, zarozumiałą dziewczyną piłkarzyka?

-Byłam po prostu zazdrosna. Nawet nie wiesz jakie to  straszne uczucie kiedy gdzie nie spojrzysz tam nagłówki mówiące o jego zdradzie z tobą.-mówiła, a jej głos trząsł się jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem.

-Czyli nawet nie chciałaś dowiedzieć się czy to prawda, tylko wierzyć w jakieś plotki.

-Ty nic nie rozumiesz.- odpowiedziała już lekko płacząc.

-To mi wytłumacz jeśli ty tak wszystko wiesz.

-Miałam rację, po części. On nawet nie pomyślał, ,że mam uczucia. Był ze mną, bo myślał, ze wtedy będzie blisko ciebie.-mówiła już wtedy płacząc w pełni.

-Schlebiasz mi.-uśmiechnęłam się na wiadomość, ze Bartek najprawdopodobnie  coś do mnie czuje. 

-To wybaczysz mi?-odparł Victoria ocierając swoje łzy szorstka, białą serwetką.

Nie do wybaczenia. A może?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz