Postanowiliśmy pisać własną historię.
Było pięknie.
Zaczęło się tak, jak w zwykłym romansie.
Codziennie mnie przytulałeś,
Trzymałeś za rękę, gdy chodziliśmy po mieście.
A wieczorami oglądaliśmy filmy.
Zawsze mówiłeś, że jestem najważniejszy.
Każde nasze spotkanie przynosiło mi ogromną radość.
Czułem, jakbym co randkę poznawał lepszą wersję Ciebie.
Chociaż codziennie tylko mnie przytulałeś,
Trzymałeś za rękę.
Oglądaliśmy razem filmy
I wtedy tak czule powtarzałeś, że jestem najważniejszy.
Tak po prostu
Razem zapisywaliśmy kolejne strony.
Nasza książka robiła się coraz grubsza.
Czułem, jak powoli wlewam w nią całe serce.
Czułem, że jestem jej częścią.
Wiedziałem, że będzie piękna.
Jednak pewnego dnia, na jedną ze stron wylała się kawa.
Bardzo się tym przejęliśmy.
Ze zniszczoną kartką nie dało się nic zrobić.
Nie wyrzuciliśmy jej,
Nadal była przytwierdzona do reszty książki,
Ale już nie wyglądała tak ładnie.
Ale Ty nadal mnie przytulałeś,
Trzymałeś za rękę, gdy chodziliśmy po mieście.
A wieczorami oglądaliśmy filmy.
Zawsze mówiłeś, że jestem najważniejszy.
Tak, jakby plamy nie było.
Więc ja też zacząłem ją ignorować,
Chociaż bardzo rzucała się w oczy.
Minął kolejny miesiąc.
Nasza książka w niektórych miejscach była poplamiona,
Miała lekko podarte kartki,
Zgięte rogi,
Ale nadal była najpiękniejszą książką na świecie.
Bo zawierała historię, w której
Codziennie mnie przytulałeś,
Trzymałeś za rękę, gdy chodziliśmy po mieście.
A wieczorami oglądaliśmy filmy.
Zawsze mówiłeś, że jestem najważniejszy.
I to mi wystarczało.
Pisaliśmy dalej.
I dalej.
Przez następne miesiące.
Jednak coś się zmieniło.
Czułem, jakbyśmy cały czas,
Cały czas, podczas naszego związku
Przerabiali jeden rozdział.
Codziennie mnie przytulałeś,
Trzymałeś za rękę, gdy chodziliśmy po mieście.
A wieczorami oglądaliśmy filmy.
Zawsze mówiłeś, że jestem najważniejszy.
Rutyna bywa męcząca.
Ale nie w tym przypadku.
Nasz związek po prostu zaczął być nudny.
Przytulanie, trzymanie się za ręce,
Oglądanie filmów w domu.
Dzień w dzień to samo.
Każde spotkanie wyglądało identycznie.
Miałem tego dosyć.
Ale Ty zawsze mówiłeś, że dla Ciebie ważne jest
Przytulanie się, trzymanie za ręce,
Oglądanie filmów i powtarzanie ciągle tego samego zdania.
„Jesteś najważniejszy."
Skoro tak, to zmień coś.
Miałem Cię dosyć.
Miałem dosyć naszych spotkań.
Niczym mnie nie zaskakiwałeś.
Na nic nie czekałem.
Znudziło mi się pisanie jednej, tej samej historii.
A nasza książka stała się brzydka.
Była poplamiona, poszarpana.
Miała zagięte rogi.
A jej treść była jeszcze gorsza.
Monotonna.
Nudna.
Więc szybko ją zakończyłem
I poszedłem pisać inną książkę.
Było pięknie.
Zaczęło się tak, jak w zwykłym romansie.
On był dla mnie idealny.
Na każdej randce mnie zaskakiwał.
Akcja książki rozwijała się szybko.
Była ciekawa i pochłaniająca.
Codziennie pisaliśmy jeden rozdział
Ładną, przejrzystą czcionką.
Każda kolejna strona była ciekawsza od poprzedniej.
Ta książka była lepsza.
Nie było na niej żadnych plam ani zagiętych rogów.
Ale nie było czegoś jeszcze.
On mnie nie przytulał,
Nie trzymał za rękę, bo nie chodziliśmy po mieście.
Nigdy nie obejrzeliśmy razem żadnego filmu.
Nie byłem dla niego najważniejszy.
Najlepsze książki zawsze szybko się kończą, prawda?
A gdy czytamy je bez chwili wytchnienia,
Często nie zauważamy ich głębi.
Gdybym chciał napisać z Tobą drugą część,
Mało kto by ją przeczytał,
Mimo że tłumy rzucily się na pierwszą naszą książkę.
Raz zakończona historia, już zawsze dla niektórych nie będzie miała kontynuacji.
Nie ważne czy autor ją napisze czy nie.
Gdybyśmy my zaczęli pisać drugą część,
Musielibyśmy zacząć na białym,
Tak nieidealnym papierze.
Bez plam, podartych kartek
I zagiętych rogów.
Chciałbym, żebyś mnie przytulił
I trzymał mnie za rękę.
Marzę, żebyśmy wieczorem obejrzeli razem film.
Ale już nie jestem dla Ciebie najważniejszy.
Bo zakończyłem naszą wspólną historię.