Pewnej nocy śniłem o świecie idealnym.
Świecie bez wojny.
Świecie, w którym nie ma kłótni.
Świecie, w którym ludzie są szczęśliwi.
Świecie, w którym nie ma podziałów.
Wszyscy są w nim traktowani równo.
Nikt nie jest wykluczany przez to,
Że jest sobą.
Przecież karty,
Mimo że są na nich różne znaki,
Mimo że jest w nich podział na te lepsze i gorsze,
Ciągle są stworzone z tego samego materiału.
Wszystkie.
Papierowy król i papierowa dwójka.
Nie patrząc na nadruk, są identyczne.
Jednak ktoś nadał im określoną wartość,
Określony kolor.
Ale czy w niektórych partiach gry,
Nie lepiej jest dostać dwójkę?
Czy czasem król nie staje się tylko przeszkodą?
Pomyślałem,
Gdyby tak wydrukować wzór na kartach od nowa?
Każdy miałby szansę żyć inaczej.
Żyć lepiej,
Lub gorzej.
Każdy mógłby się postawić w sytuacji osoby,
Którą wcześniej odrzucał.
Czy wtedy uczyniłbym świat idealnym?
Oczywiście.
Karty stałyby się wrażliwsze na sytuacje innych.
Przecież każdy nadruk ma swoje problemy.
Jednak nowe nadanie symboli oznaczałoby
Porzucenie tych starych.
A gdybym miał stracić cząstkę siebie,
Może tak naprawdę nie chcę idealnego świata?