Moimi uczuciami bałem się zniszczyć piękną przyjaźń między nami.
Znaliśmy się odkąd pamiętam.
Nasze mamy często spotykały się na kawę, więc mieliśmy czas.
Już jako dzieci mieliśmy czas na poznanie się.
I tak się stało.
Zaprzyjaźniliśmy się na dobre.
Nic nie było w stanie nas rozdzielić.
Nawet koledzy.
Nawet miłość.
Nawet świat.
Nawet tajemnice.
Nawet Twoja choroba.
No właśnie.
Byłeś ciężko chory.
Codziennie po szkole przychodziłem do Ciebie.
Przychodziłem do szpitala i razem odrabialiśmy lekcje.
Potrafiłem być z Tobą do końca dnia.
Mogliśmy rozmawiać o wszystkim.
Nigdy nie nudziło mnie, jak rozgadałeś się o pogodzie.
O pogodzie, albo o nowym programie telewizyjnym.
Wiedziałeś, że musisz cieszyć się każdą chwilą.
A ja cieszyłem się razem z Tobą.
Pewnego dnia wyznałeś mi, że masz przede mną tajemnicę.
Tajemnicę, o której wiesz tylko Ty.
Byłem naprawdę bardzo ciekawy.
Ale wiedziałem.
Wiedziałem, że dla Ciebie jestem tylko przyjacielem.
Przyjacielem, a nie rodziną, czy chłopakiem.
Więc nie wymagałem od Ciebie podzielenia się nią.
Tajemnicą.
Codziennie zastanawiałem się co by było.
Co by było, gdyby świat był sprawiedliwy.
Gdyby ten los spotkał kogoś innego.
A nie Ciebie.
Często obwiniałem się o to, że nie potrafię nic dla Ciebie zrobić.
Mimo że tak bardzo Cię kochałem.
Jednak Ty byłeś uśmiechnięty.
Cieszyłeś się tym, że możesz spędzać czas ze mną.
Jednak miałeś przede mną tę tajemnicę.
Tajemnicę, którą próbowałem rozszyfrować za wszelką cenę.
Zawsze gdy o to pytałem,
Ty tylko smutno się uśmiechałeś i odwracałeś wzrok.
Bałem się.
Bardzo się bałem, że mogę Cię stracić.
To był ostatni dzień uśmiechu.
Gdy przyszedłem jak zwykle do szpitala,
Od Twojej mamy dowiedziałem się, że leżysz na intensywnej terapii.
Byłem przerażony.
Przecież Cię kochałem.
Wbiegłem na salę.
Wbrew wszystkiemu.
Wbrew wszystkim lekarzom, którzy próbowali mnie zatrzymać.
Oni nigdy tego nie zrozumieją.
Nie zrozumieją jak to jest wiedzieć,
Wiedzieć, że jedyna osoba, którą się kocha,
Może odejść.
Zobaczyłem Cię.
Leżałeś i płytko oddychałeś.
Popłakałem się.
Podszedłem i chwyciłem Cię za rękę.
Powtarzałem, że będę przy Tobie do końca.
Że nasza przyjaźń nigdy się nie skończy.
Z Twoich oczu popłynęły łzy.
„Muszę wyznać ci tajemnicę".
Powiedziałeś to ochrypniętym, cichym głosem.
„Nigdy nie traktowałem Cię jako przyjaciela.
Przepraszam.
Dziękuję Ci za wszystko.
Za to, że marnowałeś dla mnie swój czas.
Swoje nerwy.
I złudną nadzieję.
Naprawdę przepraszam.
Chcę, żebyś zapamiętał,
Zapamiętał mnie jako przyjaciela.
Ale ja nigdy nim nie byłem.
Bo zawsze Cię kochałem.
Od samego początku.
Dziękuję.
Przepraszam.
Kocham Cię".
To były Twoje ostatnie słowa.
To ja dziękuję.
I kocham Cię.
Całym sercem.
Nigdy nie przestanę.
I nigdy nie będę traktował Cię jako przyjaciela.
Nigdy.
Dlatego przepraszam.
Przepraszam, że Cię zawiodę.