Rozdział 8

70 13 6
                                    

Na początek krótkie wyjaśnienie pewnego słowa, które często będzie się tutaj powtarzać:

Chiton- koszula (tudzież suknia), noszona w starożytnej Grecji, którą tworzył jeden lub dwa prostokątne kawałki materiału. Spinano je na różne, mniej lub bardziej skomplikowane sposoby.  


- Ramir! Jesteś taki zabawny! - zawołała wesoło Jin.

    Amazonki nie miały pojęcia, że rozmawiają z księciem Noori, nawet postanowiły skrócić sobie jego imię. Mundi powoli zaczął irytować fakt, że bezczelnie flirtują sobie z księciem, podczas gdy on dziękuje im za komplementy. 

     Ramirus miał na sobie biały chiton z złotymi elementami, zawiązany w jeden z bardziej skomplikowanych sposobów sięgający do kolan. Jego długie, czarne włosy były spięte w niską i luźną kitkę.  Wyglądał bardzo zwyczajnie, nie miał na sobie tych wyszukanych szat co zwykle. Mundi była zachwycona tym, że prezentuje się dobrze jako książę, lub wyglądając jak zwyczajny chłopak. Gorlist za to miał na brązowy, bardzo zwyczajny chiton z skórzanym napierśnikiem i nakolannikami, swój ogromny miecz miał schowany pod kawałkiem materiału. Nie była to jego zbroja dowódcy, Gorlist zazwyczaj zakładał ją na treningi. On też nie wyglądał jak dowódca straży pałacowej, tylko jak zwyczajny wojownik, który zazwyczaj rusza do boju w pierwszym szeregu. Górną część swoich ciemnych włosów spiął w niechlujną kitkę, a jego opalone mięśnie bardzo dobrze prezentowały się w promieniach słońcu.

    Mundi poczuła się jak idiotka, chłopcy starali się aby nie pokazywać swojego pochodzenia i statusu publicznego. Za to Mundi już pierwszego dnia dumnie paradowała w kosztownej zbroi.  

- A jaki przystojny, twój towarzysz również, ale taki nie miły i szorstki - powiedziała Kerel.

- Zamknij się - burknął jej w odpowiedzi Gorlist.

    Kerel nieco spowolniła swojego konia, żeby wyrównać się z Gorlistem.

- Jaki niegrzeczny, ale chyba potrafisz w odpowiedni sposób zająć się kobietą, prawda? - Jin posłała w jego stronę cwany uśmieszek.

- Oczywiście, ale nie kręcą mnie napalone baby. - Gorlist nawet na nią nie spojrzał, odpowiadając chłodnym głosem.

    Kerel i Jin, rzucały nieraz tak sprośne komentarze, że Mundi momentalnie się rumieniła, a Gorlist denerwował się jedynie wtedy, kiedy zaczęły rozmawiać z Ramirusem.

- Mundi, wyglądasz jak buraczek. W swoim wieku też powinnaś mieć swoje, kobiece potrzeby - odezwała się do niej Jin.

- Po... trzeby?

- Już, już panienki. Nie wypada przez cały czas rozmawiać o takich rzeczach - upomniał je spokojnym tonem Ramirus.

- Ale to normalne tematy! - jęknęła Jin.

- CHOLERA JASNA! MAM WAS DOŚĆ, WY ZBOCZONE KRETYNKI! - wybuchnął nagle Gorlist.

    Amazonki najwyraźniej obrały sobie teraz za cel Gorlista i to na nim skupiły swoje głupie odzywki, a on za każdym razem wyraźnie się denerwował.

- Jesteście to siebie bardzo podobni, obydwoje zachowujecie się czasami jak dzieci - skomentował to Ramirus.

    Dopiero teraz Mundi zauważyła, że jadą tylko w dwójkę w dosyć sporej odległości od innych, przez co momentalnie zarumieniła się. Jego ciemnoniebieskie oczy jak zwykle obdarzały ją miłym spojrzeniem. 

- Ty też zachowujesz się bardzo dziecinnie - odezwała się Mundi.

- Hę? Naprawdę?

- Yhym. Zawsze jesteś taki beztroski, bije od ciebie entuzjazm i dla wszystkich jesteś bardzo miły, nie masz nikogo kogo byś nienawidził - powiedziała Mundi. - Masz bardzo dobre serce, na dodatek jesteś wybitnie inteligentny, przy tobie zawsze czuje się jak idiotka. Chciałabym służyć takiemu królowi jak ty...

   Powiedziawszy to odwróciła nieco wzrok, starając się zamaskować rumieńce. Przez chwilę panowała cisza. Nie znała księcia Heresdisa, ale umiejętności przywódcze Ramirusa zawsze ją fascynowały, nie wyobrażała sobie służby u boku innego króla.

- Mundi... - odezwał się po chwili Ramirus. - Pierwszy raz w życiu słyszę coś takiego z twoich ust, dziękuje.

- Niby za co? Powiedziałam tylko to co myślę...

- Więc jeszcze bardziej dziękuje. - Książę uśmiechnął się w jej stronę.

    Nie uśmiechał się tak szeroko jak zwykle, jego uśmiech był prawie niezauważalny, ale Ramirus wydawał się przez niego jeszcze bardziej pogodny niż zwykle.

- Zawsze uważałem cię za kogoś bliskiego, ale nigdy nie byłaś tak szczera w rozmowach ze mną. Chyba jednak trochę dorosłaś, wydajesz się nieco bardziej kobieca.

    Ramirus chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, że ta uwagą doprowadził Mundi niemal do zatrzymania akcji serca. Poczuła jak motylki w jej brzuchu poruszają się jeszcze szybciej, a jej mózg dostał tak gwałtowną dawkę hormonu szczęścia, że chyba się wyłączył.

- Dziękuje, Ramirusie - wydukała jedynie.

*****

    W końcu nadarzyła się okazja, kiedy to Mundi jechała z tyłu, rozmawiając z Ramirusem. Gorlist odetchnął z ulgą i popatrzył na Amazonki, które dalej stroiły sobie z niego żarty. 

     Mimo że słuchał ich głupich odzywek to wiedział, że obydwie są bardzo inteligentne. Obydwie były do siebie bardzo podobne, co świadczyło o tym, że naprawdę dużo czasu spędziły z sobą i umiały świetnie współpracować. Wyglądały na zaprawione w walce, Jin była mocno opalona a Kerel posiadała naturalną, ciemną skórę. Inne dziewczęta zazwyczaj starały się mieć jak najjaśniejszą cerę, ale na to niestety nie mogły sobie pozwolić wojowniczki i chłopki. Miały na sobie skąpe napierśniki i spódniczki, przez co dobrze widoczne były ich szczupłe i umięśnione ciała. Włosy Jin były splecione w dziesiątki drobnych warkoczyków, które sprawiały, że opadały na plecy, a Kerel nosiła ciasny warkocz. Już po ich wyglądzie Gorlist mógł co nieco się o nich dowiedzieć, obydwie Amazonki starały się, aby ich włosy nie przeszkadzały w walce, a swoje umiejętności stawiały ponad wygląd.       

    Sięgnął za płaszcz, wyciągając małą sakiewkę pełną złotych monet i rzucił ją do Jin, która złapała ją w locie.

- Dostaniecie dwa razy tyle, jeśli wykonacie dla mnie pewne zadanie - powiedział Gorlist.

    Jin otworzyła sakiewkę ze zdziwieniem zaglądając do środka.

- Chłopie! Za taką sumę to ja bym mogła sobie kupić pełną zbroję!

- Ciszej bądź - uciszył ją Gorlist. - Macie bezpiecznie zawieść moją siostrę do Jokasty, pokazując jej tylko zwykłe, spokojne, turystyczne miejsca, jasne?

    Obydwie pokiwały głowami.

- Po czym dopilnujecie, aby bezpiecznie dotarła do stolicy, zgłosicie się z nią do pałacu i odbierzecie resztę zapłaty, powiecie, że to na koszt Gorlista, jasne? - zapytał Gorlist, uważnie świdrując je spojrzeniem.

     Może zachowywały się jak idiotki, ale z pewnością były bardzo inteligentnymi wojowniczkami.

- Pałacu? Zaraz... - Jin nieco zmarszczyła brwi. - Dlaczego Mundi miała by być odprowadzona do pałacu?

    Gorlist zmierzył je surowym spojrzeniem.

- Nie interesujcie się, traktujcie to jak sprawę służbową. Nie ma jej spaść włos z głowy. Tyle z mojej strony.


Witam! W końcu nieco zajęłam się okładką. Wygląda dobrze, czy wcześniejsza była lepsza? 

Dziękuje też za gwiazdki i komentarze, mam nadzieje, że będzie ich nieco więcej :D

Rozdział wyszedł bardzo krótki, ale postanowiłam wrzucać krótsze rozdziały i o wiele częściej. Kilka już mam napisanych do przodu, więc prawdopodobnie będę je wrzucać w odstępach jedno lub dwu dniowych. Chciałabym też poznać wasze zdanie i dowiedzieć się czy fabuła jest zrozumiała i czego ewentualnie brakuje w tej książce :D

IskraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz