Rozdział 9

64 12 5
                                    

- Tu się roztajemy - powiedział Ramirus.

    Mundi zerknęła na brata, który wyglądał jeszcze bardziej poważnie niż zwykle. Na dodatek zachowywał się o wiele chłodniej, ale też unikał kontaktu wzrokowego z siostrą.

- To my dalej, do Jokasty - powiedziała z uśmiechem Jin, wskakując na konia. - W drogę, dziewczyny.

     Mundi powoli podeszła do chłopaków, Ramirus wydawał się nieobecny, a Gorlist uważnie przyglądał się Amazonkom.

- Dokąd dokładnie wyruszacie? - zapytała Mundi.

- Nie powinnaś się tym interesować. - Gorlist założył ręce na klatce piersiowej.

- Hę? Dlaczego jesteś taki nie miły? - Mundi naburmuszyła policzki, przyjmując dokładnie taką samą pozę co brat.

- Mundi ma racje, Gorlist. Zachowujesz się bardzo nieuprzejmie. - Zauważył Ramirus, kładąc Mundi dłoń na głowie.

   Poczochrał ją, przez co czuła się jak uroczy piesek, albo jakby była co najmniej dziesięć lat młodsza. Bądź co bądź, Ramirus nadal traktował ją jak dziecko.

- Do zobaczenia, uważaj na siebie, Mundi. - Uśmiechnął się do niej.

    Gorlist za to rzucił krótkie pożegnanie w stronę siostry i jak najszybciej wskoczył na swojego konia. Zachowanie brata wcale nie poprawiło jej humoru, śledziła ich wzrokiem póki nie zniknęły z pola widzenia. Gorlist był oschły w stosunku do wielu osób, ale nigdy nie wykazywał takiego zachowania względem siostry.  

- No Mundi, ruszamy, za kilka godzin powinnyśmy być w Jokaście. - powiedziała Jin.

    Mundi szybko wskoczyła na swojego konia i pogoniła go w stronę dziewczyn, koniec końców, nie dowiedziała się co jej brat i książę mieli do załatwienia.

- To na ile zatrzymujemy się w Jokaście? - zapytała Kerel.

- Przecież miałyśmy się tam rozdzielić, ja załatwić swoje sprawy, a wy swoje. - Mundi uniosła brwi.

   Amazonki spojrzały po sobie, jakby chciały się porozumieć spojrzeniami.

- Znaczy, skoro mówiłaś, że tylko chciałaś nieco pozwiedzać, to wiesz, mogłybyśmy cię potem odprowadzić do stolicy... - Po Jin od razu było widać, że plecie głupoty.

- Po co miałabym zwiedzać Jokastę? - Zdziwiła się Mundi.

- Przecież sama tak mówiłaś.

- Musiałam okłamać brata, mam coś do załatwienia. Nie mogę wplątywać w to osób trzecich. 

- Ale, ale my musimy cię odwieść do stolicy - powiedziała stanowczo Kerel.

- Mój brat kazał wam mnie pilnować. - Mundi zrozumiała to prawie natychmiast. - Chyba robi sobie jakieś żarty. Ile wam zapłacił?

    Kerel westchnęła.

- Mundi, to naprawdę nie ma znaczenia, bardzo się o ciebie martwi.

- Nie ważne, mam nadzieje, że zapłacił wam z góry. Bo ja mam swoje sprawy do załatwienia i nie zamierzam się nimi dzielić. A teraz, pozwólcie, że i z wami się pożegnam.

    Mundi uderzyła nogą o bok Pimpka, zmuszając go do galopu, zostawiając przy tym w tyle Amazonki. Polubiła te dziewczyny, ale nie chciała, żeby przeszkodziły jej w zadaniu wyznaczonym przez królową. Miała teraz dostać się na audiencje do dowódcy marynarki morskiej dzięki królewskiej pieczęci i dowiedzieć się czegoś o półbogu. Znaleźć go i przyprowadzić do królowej. Przynajmniej wydawało jej się, że to będzie tak proste.

IskraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz