Nimfy przyprowadziły Pimpka i wpakowały rzeczy Mundi do łodzi, Io już siedział w środku.
- Obiecuje, że zajmiemy się panienki wierzchowcem - powiedziała jedna nimfa, skłaniając się.
Jej włosy powiewała jak delikatna tkanina. Miała wyostrzone rysy i szpiczaste uszy, oczy miały identyczny kolor jak wianek fiołków na jej głowie. Była wręcz ideałem piękna, zupełnie jak jej towarzyszki.
- Dziękuje bardzo.
- Błagam panienkę, proszę za wszelką cenę chronić pana Io i przekazać jego matce, nasze jak najserdeczniejsze pozdrowienia od lasu Gringo.
- Oczywiście - odpowiedziała Mundi.
Nimfa natychmiast odbiegła od niej, delikatnie stąpając po piasku. Wokół łodzi w której siedział Io, zebrały się nimfy, próbując zamienić z nim chociaż słówko. Jak na dwunastolatka miał ogromne powodzenie.
- Dziękuje, na pewno jeszcze kiedyś was odwiedzę - powiedział Io, obdarzając wszystkie ciepłym uśmiechem.
Przez chwilę przypominał Mundi Ramirusa, który zawsze był podziwiany przez wszystkim, tak samo jak on zawsze z gracją posyłał uśmiechy w stronę innych. Kiedy ujrzał Mundi, wyszczerzył w jej stronę zęby. Nimfy przepuściły Mundi aby weszła do łodzi, stanęła tuż przy Io, który spiął swoje długie włosy w kok na czubku głowy, wyglądał w nim bardzo zabawnie. Zobaczyła, że w niektórych miejscach znajdują się czarne, przypalone plamy na drewnie.
- Będziemy uważać, żeby nie dotknęła pana ani kropelka wody - powiedziała jedna z wodnych nimf, razem z towarzyszkami pchając łódź do wody.
Nie wyglądały, jakby sprawiało im to kłopot. Fale jakby same wciągnęły łódź na powierzchnię wody.
- Proszę się nie obawiać - powiedział Io. - Tym razem sobie poradzę i spróbuje nie spalić łodzi.
Nimfy leśne machały mu radośnie z brzegu, a oni płynęli. Wokół łodzi krążyły nimfy, które czasami wynurzały się z wody i zamigotały swoimi niebieskimi ciałami.
- Dobrze, że na drodze nie ma syren - odparł Io.
Mundi spojrzała na niego, doskonale znała stare legendy.
- Zgadzam się, syreny to wyjątkowo niemiłe i krwiopijne dziewczęta - potwierdziła Mundi, siadając naprzeciwko Io. - Naprawdę nie obawiasz się, że możesz się ochlapać? A co jeśli będzie sztorm?
- Spokojnie, Mundi. Nimfy powiedziały, że czują, że morze będzie dzisiaj wyjątkowo spokojne, po za tym... jeszcze godzinka i będziemy na miejscu.
Mundi rozejrzała się, widziała jeszcze ląd, a wokół nie było żadnej wyspy.
- Co ty gadasz? Miną dni, zanim ujrzymy jakąś wyspę.
- Nie prawda, założę się, że zobaczymy ją za chwilę, jeśli wiesz jak wygląda to bardzo łatwo ją odnaleźć. - Tu uśmiechnął się tajemniczo.
- To nie jest czas na żarty, nie mamy nawet grama prowiantu.
- Hm... - Io przyłożył palec do brody, jakby się nad czymś zastanawiał. - Człowiek wytrzyma miesiąc bez jedzenia, kilka dni bez wody... a jeśli moje pragnienie zaspokaja ogień to jeszcze sporo mi zostało...
Wyglądał na wyraźnie rozbawionego, Mundi zmierzyła go chłodnym wzrokiem.
- Nie denerwuj mnie tymi gatkami. - Zirytowała się dziewczyna. - Po za tym i tak nie masz przy sobie krzesiwa, albo suchych gałęzi.
- Mam o wiele inne sposoby na to, żeby zapłonąć - mruknął, po czym uśmiechnął się. - Możesz mi zapleść warkocza?
- Warkocza?
- Warkocza. - Przytaknął. - Mam bardzo długie włosy, często mi przeszkadzają, ale mama zawsze lubiła mi pleść warkocze. Dlatego nigdy nie chciałem ich ścinać. Twój tato nigdy nie plótł ci warkoczy?
Mundi nie mogła powstrzymać uśmiechu, rozpuściła włosy Io i podzieliła je na dwa pasma, przeplatając po malutkim kosmyku na zmianę.
- Mój ojciec nie jest stworzony do takich rzeczy. Ma tak wielkie dłonie, że mógłby cię z łatwością opleść cię jedną w pasie. Gdyby zabrał się za plecenie warkoczy, wyrwałby mi połowę włosów...
- Jak się nazywa? - zapytał Io.
- Anashir. Legenda Noori - powiedziała Mundi z dumą.
- Największy wojownik? Ten, który w pojedynkę umie pokonać trzydziestu mężczyzn? Wielki generał? - zapytał Io, starając się spojrzeć na Mundi, ale plecenie przez nią warkocza mu to utrudniało.
- Dokładnie, chociaż ja wierzę, że poradziłby sobie nawet z setką wojowników. Nigdy nie znałam silniejszej osoby niż mój ojciec, chociaż mój brat powoli mu dorównuje...
- O Anashirze, wielkim woju, usłyszał cały świat! Podobno całą armię rozgniótł w drobny mak! - zaśpiewał Io. - Odwaga, spryt i ducha hart oraz serce lwa. On przy wielkim imperium Noori i przy nas trwa. Sam Ares mu nad losem sprzyja, nad losem wielkiego wojownika!
Mundi zaśmiała się.
- Gdzie słyszałeś taką piosenkę? - zapytała.
- Kiedyś, gdy przesiadałem w karczmie, śpiewała to grupa mężczyzn, prawie wszyscy się do nich dołączyli. - Tu Io uśmiechnął się. - Twój ojciec jest naprawdę bohaterem Noori, niektórym ludziom opowieści o jego czynach przynoszą wiele nadziei. Moja mama też uwielbia historię o wielkim Anashirze.
- Szkoda, że nie dorównuję mu nawet do pięt. - Westchnęła Mundi.
- Ja tam uważam, że jesteś bardzo silna - powiedział Io. - Tylko nie miałaś szansy się wykazać, pokażesz mi jak władasz mieczem?
- Jak dotrzemy na tą całą wyspę, o ile dotrzemy... - mruknęła Mundi, zawiązując koniec splecionego kłosa, kawałkiem sznureczka.
- Przecież już jesteśmy.
- Hę?
Mundi podniosła wzrok, widziała niedaleko wyspę. Zbudowana była z wysokich, szpiczastych głazów, tak że wyglądała jak kamienna korona. Obejrzała się za siebie, linia brzegu była dokładnie widoczna jeszcze przed chwilą, ale teraz na horyzoncie nie znajdowało się nic, oprócz dziwnej, skalnej wyspy.
- Co to do cholery jest?! - zawołała Mundi, aż podnosząc się z miejsca, przez co łódź niebezpiecznie zakołysała się.
- Ej! - Io złapała się mocniej ławeczki. - Nie strasz mnie tak.
- To wygląda jak siedziba morskiego potwora! - powiedziała Mundi. - Na pewno jesteś pewny, że to tu?
- Na sto procent! - Io nadymał policzki. - Chyba wiem jak wygląda mój dom.
- Ale ta wyspa wynurzyła się z wody!
- Nie, ona nigdy nie była pod wodą, po prostu ją odnaleźliśmy. Jest ukryta przed wzrokiem innych. Siadaj na tyłek! - zawołał Io, nieco przerażony faktem, że łódka się kołysze- Masz już prawie siedemnaście lat, ja jestem od ciebie pięć lat młodszy, a to ty zachowujesz się jak dziecko! Przestań bujać tą łódką!
Mundi uspokoiła się i usiadła powoli na ławeczce, nie mogła się tak zachowywać, nawet ze względu na Io. Wystarczyło trochę wody, aby na jego ciele zrobiły się poparzenia.
- Przepraszam, ufam ci, że to wszystko jest bezpieczne - powiedziała Mundi.
- Czego się boisz? Nie pragniesz przygód?
Mundi westchnęła, ale nie odpowiedziała, sama nie znała właściwej odpowiedzi.
CZYTASZ
Iskra
FantasyImperium Noori od wieków było znane jako urodzajny i niezwykle waleczny kraj. Królowa zafascynowana przepowiednią o potężnym półbogu, który ma służyć władcy, szuka osoby, której może zlecić misje odszukania go. Wyruszająca po niego wojowniczka Mundi...