Rozdział 25

50 8 2
                                    

     Gorlist wyraźnie nie mógł oprzeć się pokusie, aby ciut mocno ściskać rękę Io, za to on nie mógł się skupić na odgrywaniu ofiary. Aktorstwo z pewnością nie było jego talentem. Zbliżali się już do obozu, Io czuł potrzebę odgarnięcia włosów z twarzy, ale Gorlist nie puścił jego ręki, nawet gdy o to prosił.

      Io westchnął, po za tym sznury na dłoniach były mocno ściśnięte. Chłopcy obawiali się, że nie poradzi sobie z ich rozcięciem, ale zapewnił ich, żeby się nie martwili.

- Coś nie tak, Io? - zapytał Ramirus.

- Włosy spadają mi na oczy - poskarżył się.

      Ramirus schylił się lekko i założył mu przeszkadzające kosmyki za uszy. Posłał przy tym miły uśmiech w jego stronę, na co Gorlist prychnął.

- Zwrócisz na nas uwagę.

- Nie przesadzaj, Gorlist... - odezwał się Io.

- Pozwoliłem ci mówić do mnie na ty?

- Panie Gorlist - poprawił się Io, chociaż ta uwagą nieco go rozbawiła.

- Io, powinieneś już, przestać tak się uśmiechać i przybrać minę przestraszonego psa - Ramirus jak zwykle odezwał się do niego, uśmiechając się przy tym.

      Przeszli przez granicę obozu, zarówno Ramirus i Gorlist mieli na sobie zbroje, które ukradli wcześniej dwójce żołnierzy w mieście, po wcześniejszym uderzeniu w głowę.

   Io rozglądał się po obozie, prawie natychmiast podbiegło do nich kilku strażników, wyraźnie zainteresowanych jego osobą.

- Jakim cudem znaleźliście tu przeklętą?!

- Z taką twarzyczką i włosami będzie warta za granicą tysiące złota - powiedział jeden z mężczyzn, łapiąc Io za włosy i niebezpiecznie się zbliżając.

     Gorlist mocnym szarpnięciem przyciągnął Io do siebie, mierząc mężczyznę surowym wzrokiem.

- Nie kładź swoich brudnych łap na tak cennym towarze.

- Jeśli się nie mylę, transport niewolników ma się odbyć... - Tu Ramirus specjalnie urwał, patrząc na strażników.

- Dzisiaj wieczorem - odpowiedział jeden, jakby mimowolnie.

      Gdy tylko to usłyszał, ruszył przed siebie, a za nim Gorlist, targając przy tym Io. Doszli do budynku, za którym stały wozy z ludźmi. Io poczuł, że jego ciało powoli emanuje coraz więcej ciepła kiedy zobaczył te wszystkie kobiety i dzieci w środku. Zacisnął mocniej dłonie w pięści, najchętniej przepaliłby te wszystkie kraty, pozwalając im uciec.

- Nie czas na to - odezwał się cicho Ramirus, jakby czytał mu w myślach. 

     Io skinął delikatnie głową, po czym został wepchnięty do jednego z wozów. Upadł koło jakiejś dziewczynki, lecz jej matka szybko chwyciła ją i odciągnęła od niego. Zobaczył jak ludzie odsuwają się na tyle ile mogą, ściskając się w ciasnym wozie. Wciąż wierzyli w przekleństwo czerwonych włosów. Jednak Io nie miał tego za złe, on naprawdę był przeklęty. Spojrzał jeszcze na Ramirusa i skinął delikatnie głową, odpowiedział tym samym i odeszli. Musieli przygotować się na dalszą część planu.

- Przepraszam...

     Na dźwięk wydobywający się z ust Io, jakaś kobieta pisnęła cicho.

- Czy na terenie obozu, widzieliście śliczną dziewczynę o złotych lokach?

      Nikt się nie odezwał, dopiero po chwili podniosła się jakaś mała dziewczynka. Najwidoczniej była zupełnie sama, bo nikt nie powstrzymał jej od podejścia do Io.

IskraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz