1

1.1K 50 3
                                    

*W prologu akcja miała miejsce 8 miesięcy wcześniej. Tutaj Hope ma już prawie 2latka.*

-Mama.. Godna.

Poczułam ciągniecie za włosy oraz małe dłonie na moich policzkach. Postanowiłam w końcu otworzyć oczy. Jak co ranek zobaczyłam Hope, która siedziała na mnie okrakiem i bawiła się moimi włosami, próbując mnie obudzić.

-Dzień dobry malutka - przywitałam się z małą osóbką - jak się spało?

-Godna.

-To idziemy zrobić coś do jedzonka?

-Taaak! - krzyknęła dziewczynka i biegiem ruszyła w stronę kuchni.

Uśmiechnęłam się na ten widok. Hope Cassie Miller była uroczym dzieckiem, ale także bardzo kapryśnym. Mimo, że 2 latka skończy za 3 miesiące wśród swoich rówieśników była bardziej dojrzała psychicznie.

Ruszyłam w ślad za dziewczynką. Ujrzałam ją stojącą przy lodówce z wielkim uśmiechem na jej buźce.

-Na co ma ochotę moja dziewczyna?

Hope zrobiła zamyśloną minę. Wiedziałam, że już wie na co ma ochotę, ale uwielbiała udawać, że się zastanawia.

-Jaja!

-To siadaj przy stole, a ja robię nam śniadanko.

Mała szatynka wykonała moje polecenie i grzecznie zajęła miejsce przy stole, a ja w tym czasie przygotowywałam jedzenie. Dziś była sobota, więc nie musiałam jak zawsze spieszyć się z przyrządzaniem.

Zapach jajecznicy spowodowałam, że do moich ust napłynęła ślinka i miałam ochotę zjeść wszystko z patelni. Moje pragnienie wygrało jednak z obowiązkami rodzica. Nałożyłam na dwa talerze jedzenie, a następnie zrobiłam kanapki.

Postawiłam talerz przed Hope, która rzuciła się jak mały wilczek. Dziewczynka była typem, który potrafi zjeść za dorosłego, a jej waga była odpowiednia do wzrostu i wieku.

Kiedy skończyłam swoją porcję obserwowałam dziewczynkę, która była w trakcie posiłku.

Hope była śliczna. Nie mówiłam tego jako matka, lecz taka była prawda. Włosy w kolorze brązu opadały jej na ramiona, a duże, niebieskie oczy otoczone przez długie i gęste rzęsy dodawały wdzięku. Swoje oczy oraz uśmiech odziedziczyła po swoim tacie, lecz posiadała też kilka moich cech.

Dziewczynka skończyła jeść śniadanie, a jej wzrok wbity był w moją osobę.

-Mama?

-Tak skarbie?

Wstałam od stołu, zabierając brudne talerze do zmywarki.

-Dzie tata?

Pytanie dziewczynki spowodowało u mnie wielkie zaskoczenie. Wiedziałam, że kiedyś nadejdzie taki dzień, lecz to było za szybko. Nie wiedziałam co mogę odpowiedzieć 2 latce z rozumem około 3 latka. Wiedziałam, że nie mogę kłamać o rzekomym wyjeździe taty.

-Tata miał wypadek zanim się urodziłaś - powiedziałam siadając naprzeciwko córki.

Hope słysząc te słowa zrobiła się smutna. Poczułam jak łzy spływają po moim policzku. Dziewczynka widząc, że płacze od razu wstała z swojego miejsca. Wdrapała się na moje kolana i przytuliła mnie mocno. Jej uścisk spowodował, że poczułam się silniejsza. Wiedziałam, że nie mogę się znów poddać. Miałam córkę, która była moim małym promykiem szczęścia.

Hope była cząstką Richarda, która spowodowała, że zaczęłam normalnie funkcjonować. Była całym moim światem.

-Kocam mama.

Pamiętasz mnie? cz.II[Completed]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz