-Jesteśmy w Rio?! - wykrzyknęłam opuszczając pokład samolotu.
Poczułam jak zalewa mnie fala nieopisanej euforii. Rio de Janeiro tętniące życiem i miłością było u moich stóp.
-Nie podoba Ci się? - zapytał mężczyzna stając przy moim boku.
Rzuciłam się w silne ramiona swojego męża, które po chwili zamknęły mnie w silnym uścisku.
-Zawsze marzyłam, żeby tu pojechać. Dziękuję - powiedziałam składając czuły pocałunek na jego ustach.
-W takim razie Lucas zaniesie nasze bagaże do hotelu, a my ruszamy zwiedzać nasze piękne Rio.
-Przecież jest już późno.
Richard uśmiechnął się pod nosem i odwracając się do młodego chłopaka, który jak wcześniej wspomniał miał na imię Lucas zwrócił się do niego po portugalsku.
-Nie miałam pojęcia, że potrafisz mówić po portugalsku.
-Kochana - powiedział i złapał moją twarz w swoje duże dłonie - Mam całe życie, żeby Cię jeszcze zaskoczyć. Potrafię posługiwać się nie tylko portugalskim i angielskim, ale także poradzę sobie z francuskim, hiszpańskim oraz małe co nieco po rosyjsku.
Zrobiłam zdziwioną minę co nie uszło uwadze chłopaka. Nie powiedział już nic do mnie, ale złapał mnie za dłoń i ruszył w kierunku tętniącego życiem i młodością Rio.
**********
-Spełniłem Pani oczekiwania, Pani Wilde? - zapytał szatyn kiedy jechaliśmy windą do naszego pokoju w najlepszym hotelu w całym mieście.
W ręce trzymałam swoje wysokie buty, a drugą moją dłoń trzymał Rich. Byłam zmęczona, lecz doskonale zdawałam sobie sprawę, że dzisiejszy dzień jeszcze nie dobiegł końca.
-Było.. - poprawiłam się - Jest cudownie. Nigdy nie spodziewałam się, że będę miała takie szczęście jakie zapewniasz mi tylko i wyłącznie Ty.
Spojrzenie błękitnych oczu powędrowało na mnie. Na ustach chłopaka pojawił się uśmiech, a po chwili jego usta zamknęły moje w namiętnym pocałunku. Jego dłonie złapały za mój tyłek i po chwili poczułam jak odrywam się od ziemi. Chłopak przyparł mnie do jednej z ścian windy i zaczął zachłannie całować moją szyję. Z moich rąk wyślizgnęły się buty, lecz żadne z nas nie przejęło się tym. Byliśmy pogrążeni w chwili namiętności, które zdarzały się nam bardzo często. Usłyszeliśmy dźwięk świadczący, że jesteśmy na właściwym piętrze. Chłopak oderwał się ode mnie i delikatnie odstawił mnie na posadzkę.
-Te windy są za szybkie - westchnął z łobuzerskim uśmiechem na ustach.
Na małym holu znajdowała się tylko jedna para drzwi, którą otworzył kartą Rich. Kiedy weszłam do środka doznałam szoku. Wnętrze pomieszczenia wyglądało niczym dla pary królewskiej. Chłopak jakby znając moje myśli, oświadczył.
-Apartament królewski, bo zasługujesz na wszystko co najlepsze.
Na mojej twarzy po raz setny dzisiejszego dnia ukazało się zdziwienie. Wszystko co robił dla mnie Richard to więcej niż oczekiwałam. Nie potrzebowałam luksusu. Pragnęłam małego domku z dala od miasta, w którym jest miłość. Bezpieczeństwa najbliższych mi osób i miłości mojego męża. Wielkie bogactwa, wystawny tryb życia był dla mnie koszmarem.
-Kochany - stanęłam przed mężczyzną - to wszystko jest piękne, lecz obiecaj mi, że nasze życie nie będzie takie zawsze. Nie chce pieniędzy, drogich sukien, lecz pragnę spokojnego życia z Tobą i naszym dzieckiem. Chcę, żebyśmy byli bezpieczni i zawsze tak samo zakochani w sobie jak dzisiejszego dnia.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, a ja wdychałam jego cudowny zapach.
-Dlatego jesteś moją żoną, bo jesteś inna niż wszystkie puste laski, którymi kiedyś się otaczałem. Jesteś rozważna, mądra, a wszystko to skryte jest pod maską twojego piękna. Obiecuję, że zapewnię Tobie i mojej córce życie jakiego zapragniesz. Nie chcę bogactw, bo nic nie ma dla mnie takiej wartości jak moja żona i córka.
Położyłam swoją dłoń na jego szyi i przyciągnęłam go do swojej twarzy. Moje usta znalazły się na jego delikatnie całując jego pełne, słodkie wargi. Podniósł mnie i nie odrywając swoich warg od moich zaniósł mnie do sypialni. Położył mnie na łóżku i po chwili znalazł się nade mną całując moją żuchwę. Korzystając z okazji zaczęłam odpinać jego koszulę.
Kiedy oboje byliśmy całkiem nadzy i spragnieni swojej bliskości odsunął się ode mnie i stanął naprzeciwko ogromnego łóżka. Jego błękitne oczy lustrowały całe moje ciało z wielkim pożądaniem, które odbijało się w jego oczach.
-Chodź do mnie - powiedziałam patrząc na szatyna.
Mój głos miał lekką chrypkę.
-Nie musisz dwa razy prosić, Pani Wilde.
Wybaczcie moją długą nieobecność oraz krótki rozdział, lecz mam nadzieję, że podoba się.
Pozdrawiam,
W.
CZYTASZ
Pamiętasz mnie? cz.II[Completed]
Novela Juvenil-Coś zgubiłaś? - zapytał. -Tak, nie wiem gdzie są.. - spojrzałam na Elliott'a, który trzymał moją zgubę w dłoni, a na jego ustach pojawił się uśmiech od ucha do ucha - szukam kluczy. -Wypadły Ci w kawiarni. Postanowiłem poczekać i oddać Ci je potem...