Rozdział 3: Przodkowie

30 2 0
                                    

Szczecin, Polska. 14 marca 2015, godzina 12:30 (UTC+1)

 Była ciepła, marcowa sobota. Słońce przygrzewało mieszkańców Szczecina.Został tydzień do rozpoczęcia wiosny. Wszyscy byli w dobrym humorze, nawet Filip Tokarz, którego czasem życie strasznie denerwowało. Powód? Miał prawie dwadzieścia cztery lata i już pracował w gazecie, której redaktor naczelny dawał wszystkim dużo pracy. Do tego wścibski sąsiad, nie zawsze mądry przyjaciel, a na jego barkach spoczywało bezpieczeństwo Szczecina. Prowadził podwójne życie jako superbohater, Akrobata. Przez swoją drugą tożsamość był zmuszony do ciągłej walki ze złem, tajemnic, kłamania...

W dodatku dopiero zaczynał działalność jako superbohater, a jego przeciwnicy przyczynili się do kryzysu w polskich oddziałach jednej z większych korporacji na świecie, Jedności sp. z o.o, obrabowania prawie wszystkich banków w mieście oraz prawie do kolizji wszechświatów. No cóż, nikt nie mówił, że praca superbohatera jest łatwa. Na szczęście ostatecznie wszystko się jakoś ułożyło, a dwóch wrogów Akrobaty trafiło do więzienia, jednakże w ciągu dwóch miesięcy, które minęły od ich pokonania, zdarzyło się wiele innych rzeczy.

Jednak jako Filip Tokarz starał nie zaśmiecać sobie głowy rozmyślaniami nad tym wszystkim, tylko cieszyć się z wolnego. Tak więc spacerował po rynku. Tymczasem Błysk podążał tą samą drogą, którą Filip szedł pół godziny wcześniej. Ludzie dziwnie się na niego patrzyli. Zastanawiali się, czy to jakiś nowy bohater, a może złoczyńca. Nie wiedzieli co o nim myśleć.

Tak czy inaczej Michał w końcu znalazł się na wielkim rynku. Promienie słońca odbijały się od szklanego dachu. Oczywiście jak w każdy weekend, na Rynku Pogodno były wielkie tłumy. Błysk rozejrzał się. Szukał kogoś z twarzy podobnego do niego.

Tymczasem Filip chodził między stoiskami. Kupował warzywa na obiad. Michał błądził wśród tłumu, gdy zauważył go przy straganie z pomidorami. Poklepał go po ramieniu, by zwrócić jego uwagę. Następnie zdjął gogle. Dwudziestoczteroletni chłopak odwrócił się i dostrzegł twarz bardzo podobną do swojej.

- Przepraszam, czy pan Tokarz? Filip Tokarz? - zapytał chłopak.
- Yyy... Tak. Znowu jakaś propozycja współpracy? Pan też jest dziennikarzem? - dopytywał się.
- Niezupełnie.
- No to w takim razie czym mogę służyć?
- Pomocą. Ja wiem... Ja wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale... Także posiadam Gen Y.
- Że co proszę? Skąd pan to...
- No dobra, teraz zacznie się prawdziwa dziwność... Nazywam się Michał Stopczyk i przybywam z przyszłości, dlatego też to wiem. Ale jakby tego było mało, to jestem... Jestem twoim prawnukiem. - wydukał. Gdy tylko Filip usłyszał tę wiadomość, nie zniósł emocji i zemdlał. - Hmm... No tak. Mogłem przewidzieć, że będzie taka reakcja. No i co zrobisz... Ech. Chodź tutaj.

Podniósł nieprzytomnego Filipa i położył go zwisającego na swoim prawym ramieniu, trzymając prawą ręką. Wokół nich zaczęli gromadzić się ludzie.
- Spokojnie ludzie! Ja z nim pobiegnę do szpitala.
- Nim przejdziesz 1/4 drogi, to już umrze! - krzyknął jakiś mężczyzna.
- A założysz się o piątaka? - spytał Błysk, po czym ruszył z prędkością kilometra na sekundę. Pod adresem Ignacego Krasickiego 9 znalazł się w niecałe dwie sekundy. Zanim przeniósł się do przeszłości, nauczył się kontrolować swoją moc, więc żeby nie pokonać takiej prawdziwej prędkości światła i samodzielnie nie podróżować w czasie nauczył się hamować i nie biec za szybko.

W każdym razie zadzwonił do drzwi. Otworzył Stefan, którego Michał spotkał dziesięć minut wcześniej.
- Eee... Dzień dobry – rzekł Błysk. - Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale pański przyjaciel zemdlał i przyniosłem go z super-szybkością, ale nim zacznie pan zasypywać mnie pytaniami, proszę chwilkę poczekać.

Policjant nie zdążył nawet nic odpowiedzieć, gdyż Błysk ruszył z powrotem na rynek. Mężczyznę, z którym się założył, zastał zdziwionego. Nie wierzył, że to się stało. Mimo wszystko jednak dał Błyskowi obiecane pięć złotych.

Drużyna YOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz