Alpy Austriackie. 21 lutego 1940, godzina 11:12 (UTC+1)
Filip na chwilę otworzył oczy.
- Wstawać, leniuchy! Do roboty! - usłyszał czyjś głos.
- Eee... Co się dzieje? - wyjąkał, po czym ponownie zamknął powieki.
- Cela 132, wypad! - To był ten sam zdenerwowany głos. Filip jednak puścił jego rozkaz mimo uszu i próbował spać dalej.
- Cela 132, więzień 263, słychać mnie?! Nie chcesz chyba doświadczyć tego co twoi koledzy?
Filip otworzył oczy. Dopiero wtedy zobaczył, że jakiś muskularny strażnik stał przed nim. Dzieliły ich kraty, a i tak czuł na twarzy śmierdzący oddech wydostający się z jego ust.
- Ogarnij się! - Filip usłyszał kolejny głos. To był Michał. - Nie widzisz, że był nieprzytomny?
I mimo krat, udało mu się uderzyć strażnika w twarz. Ten przyłożył swoją dłoń do oka. Zaczął sapać.
- Argh. No dobra! Daję wam pięć minut, na powiedzenie mu o co chodzi. Jeśli do tego czasu nie będziecie gotowi... Podzielicie los kumpli.I odszedł.
- O co mu chodziło? - spytał wybudzony Filip.
- Już opowiadam. Kiedy straciłeś przytomność, z Łukaszem uznaliśmy, że sytuacja nie prezentuje się najlepiej, a pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy otoczyli nas niemieccy żołnierze z pobliskiego obozu koncentracyjnego, w którym aktualnie się znajdujemy - tłumaczył Michał. - Ogłuszyli nas i przenieśli tu, a gdy się obudziliśmy, spotkaliśmy Adama, Jędrka i Kubę. Okazało się, że w tamtym momencie Antek, Michał, Łukasz Kura i Evangelos zostali zaprowadzeni "pod prysznic" - Michał zrobił z palców cudzysłów. - Czyli do egzekucji, bo nie wykonywali należycie przydzielonej im pracy... Tak więc zostało nas tylko sześciu. Prawdopodobnie... Bo oczywiście nie wiemy co się dzieje z Hubertem i Jarowitem. Ten pierwszy nie został znaleziony przez Niemców i zakładam, że tkwi na jakimś pustkowiu albo w ogóle leży nieprzytomny pod jakąś zaspą. Natomiast Jarowit... No właśnie... Nie wiemy nawet, czy udało mu się pokonać Cyberloty. Została nas więc tylko garstka. Nie mamy już niczego prócz nadziei... Ale ta i tak jakoś nie iskrzy, bo za cholerę nie pamiętam nic więcej sprzed wiesz-kiedy! Amnezja jak jest, tak jest i nie wygląda na to, aby miało się to zmienić!
- Nie unoś się tak. Prędzej czy później pamięć nam wróci i wszystko się jakoś ułoży. A co do chłopaków... Niech Bóg pobłogosławi ich... - Filip nie zdołał dokończyć, gdyż do korytarza wszedł strażnik.
- Dobra, ludzie! Pięć minut minęło. Do roboty! - krzyknął i przykładając sobie worek z lodem do oka, otworzył celę, w której znajdowali się chłopacy.Koledzy z dywizjonu wyszli na zewnątrz budynku. Okazało się, że czekała ich ciężka praca. Mieli pracować w kopalni węgla, co nie było łatwe, zwłaszcza gdy nie posiadało się górniczych umiejętności lub nigdy nie miało się nawet kontaktu z kopalniami. Po trzech godzinach mozolnej pracy, zebrali niewiele węgla. Szykowała się więc sroga kara, ale wpierw ten sam muskularny strażnik, z którym mieli do czynienia rano, miał się wziąć za grupę jakichś chłopów i starców.
- E, Muskuś! - krzyknął Filip, gdy strażnik miał uderzyć jednego z chłopów. - Nie wiesz, że to nieładnie tak bić słabszych od siebie?Strażnik odwrócił się w stronę Filipa.
- Co ty robisz do jasnej anielki?! Zabiorą cię do ich dowódcy, a potem do komory gazowej! - szepnął Łukasz.
- Walić to! Tym ludziom trzeba pomóc - odparł Michał i podszedł do Filipa.- Pro-szę? - zapytał strażnik. - Śmiesz mnie przezywać?
- Wszak „Muskuś" to nie obraźliwe słowo, jeśli już to komplementowałem twoje mięśnie.
- Ach tak? - spytał "Muskuś".
Uniósł bat w powietrze i już miał uderzyć Filipa, kiedy to chłopak wymierzył mu mocny cios z pięści w drugie oko. Przeciwnik chciał się na nim zemścić, ale powstrzymał go od tego Michał, który uderzył strażnika w brzuch.
![](https://img.wattpad.com/cover/97207091-288-k148395.jpg)
CZYTASZ
Drużyna Y
Ciencia FicciónKontynuacja wątków z powieści "Akrobata". Michał Stopczyk to osiemnastolatek, który razem ze swoim zespołem muzycznym zdobył sławę w świecie dwudziestego drugiego wieku. Jednak gdy odkrył w sobie niesamowitą moc, Gen Y, jego życie obróciło się o 1...