Rozdział 2: Moc

27 2 0
                                    

Bździszewo, Polska. 28 listopada 2114, godzina 18:02 (UTC+1)

- A więc nie pozostaje nam nic innego jak twierdzić, że posiadasz w sobie supermoc - oznajmił Gedeon, gdy wysłuchał historii Michała. - Potocznie nazywane są one Genami Y. Trafiają się jednemu wybrańcowi spośród pięćdziesięciu wybrańców, a następnie co trzy pokolenia rodziny tego szczęśliwca.

Michał wziął łyka kawy, a następnie odłożył filiżankę i odparł.

- Czyli moją mocą jest super-szybkość i... Jestem jednym z tych wyjątkowych ludzi, tak?
- Niezupełnie. Posiadasz ją, ponieważ odziedziczyłeś Gen Y po swoim pradziadku, Filipie Tokarzu, który miał super-siłę, którą też zyskał po potrafiącym latać i strzelać laserami z oczu pradziadku. Całkiem możliwe, że i on miał przodka z mocami, ale nie zostało to potwierdzone.
- No, muszę przyznać, że trochę to zawiłe. Ale okej, wszystko fajnie, tylko cały czas dręczy mnie pytanie: Dlaczego przeżyłem?
- Cóż. Moja hipoteza jest taka, że dzięki swojej mocy, jesteś odporny na ciosy zadawane innymi mocami. Jednakże w tym przypadku, jako że posiadasz wrodzoną super-szybkość, wchłonąłeś do swojego ciała ich moc, elektrokinezę.
- Skąd takie przypuszczenia?
- Ponieważ jest ona poniekąd związana z nadludzką szybkością. Zauważyłem, że czasem w popkulturze, ci szybcy bohaterowie tworzą wyładowania elektryczne.
- Rozumiem. Całkiem możliwe, ale musiałbym to gdzieś sprawdzić. Potrzebuję jakiegoś miejsca do treningu swoich umiejętności.
- Spokojnie, chyba mam coś dla ciebie - powiedział Gedeon, po czym wstał od stołu. - Teraz tylko muszę sobie przypomnieć, gdzie jest tajne przejście.

Zaczął wysuwać książki na regale. Michał także wstał, po czym oznajmił:

- Proszę się nie obrazić, ale z reguły tajne przejścia są w domach, które mają ponad setkę, a ten zbudowano niedawno, więc pewnie nie ma tu żadnych sekretnych drzwi...
- Albo i nie! - powiedział Gedeon, ciągnąc za kinkiet. Jednak nic się nie stało. - Czekaj głupio wyszło. Powiedz coś w stylu "Tu nie ma tajnych przejść, detektywie Timez! To strata czasu!". Wtedy ja pociągnę za książkę w regale i powiem: Albo i nie! I...

Michał nie słuchał sołtysa. Było mu strasznie niewygodnie, więc oparł się o ścianę kuchni. Okazało się, że kafelek, którego dotknął był ruchomy i otworzył tajemne drzwi. Michał spadł po schodach do podziemnego pomieszczenia.

- Albo zrób coś takiego - powiedział sołtys.

Michał wstał z ziemi i otrzepał się z brudu. Podziemne pomieszczenie okazało się jaskinią. Chłopak dostrzegł biurko, na którym porozrzucane było mnóstwo papierów. Na przykład "Wszystkie opcje" jakiejś broni, plany niedopracowanych, albo niepotrzebnych wynalazków tj. Model 48 jakiegoś samochodu, strój na pięćdziesięciolecie ... Czegoś tam. W każdym razie jego obchody były zaplanowane na 2064. Oprócz tego projekt jakiegoś zegarka. Michał zaciekawił się przedmiotem.

- Znałem twojego pradziadka zanim umarł. Powiedział mi, że gdy jego prawnuk odkryje w sobie moce, może zatrzymać tę grotę dla siebie - zaczął Gedeon. - Wcześniej była jego tajną bazą, po tym jak zniszczono jego poprzednie dwie. Można powiedzieć, że lubił jaskinie. Ale do rzeczy. Nieraz przypominał mi także, że jeśli będziesz potrzebować pomocy, zwróć się do niego z pomocą tego zegarka.
- Ja przepraszam bardzo, no ale jak takie ustrojstwo ma mnie doprowadzić do pradziadka, który od dawna znajduje się na tamtym świecie?!
- To nie jest zwykły zegarek. Według twojego dziadka ma on służyć do podróży w czasie.
- Ale... Jak? W jaki sposób?
- Z pomocą pewnego artefaktu, Kryształu Czasoprzestrzeni. Według legendy znajduje się w Egipcie, ale pozwól że sam po niego pojadę. Ty musisz zostać tutaj i uczyć się kontrolować moce. Poza tym nie będzie mnie trzy, góra cztery dni. W dodatku mam pewien pomysł. Co ty na to, aby zostać superbohaterem?
- Że ja? Nawet nie potrafię panować nad Genem Y, nie dam rady!
- Z czasem na pewno się nauczysz. Poza tym prawdę mówiąc twój pradziadek mówił to samo. Potem stał się legendarnym obrońcą Szczecina.
- Sam nie wiem... Może rzeczywiście spróbować? Nawet mam już pomysł na pseudonim. Przemieszczam się bardzo szybko, nieprawdaż? Jestem tak szybki jak światło, a nawet szybszy. Więc... Może by tak nazwać się Błysk?
- Bardzo dobry pomysł. Zważywszy na to, że błysk światła powstaje w ciągu mikrosekundy...
- No dobrze - powiedział Michał, pozostało tylko zrobić kostium z jakimś fajnym designem, zabrać się za ten zegarek i jednocześnie powstrzymać paru bandytów, którzy działają w tym mieście. Poza tym mam niepohamowaną chęć pomszczenia rodziców i wielu zabitych ludzi, poprzez odnalezienie sprawców tego morderstwa i zniszczenie ich gangu.

I jak powiedział, tak zrobił. Od tamtego dnia zaczął bronić niewinnych ludzi przed złem, zaczął budować machinę czasu, a także rozpoczął życie jako dorosły człowiek. Przez pierwsze półtora miesiąca, Gedeon szkolił go w używaniu supermocy, pomagał mu w szukaniu złoczyńców, a w wolnych chwilach zajmował się budową zegarka oraz portalu. Gdyby Zeg-Czas, bo tak brzmiała nazwa przedmiotu, się zepsuł, Michał zawsze mógł wrócić do miejsca, w którym znajdował się portal, a właściwie tunel czasoprzestrzenny.

Bździszewo, Polska. 14 marca 2115, godzina 12:19 (UTC+1)

Udało się. Dzień wcześniej budowa portalu oraz Zeg-Czasu została ukończona. Trwało to cztery miesiące, ale finalnie wszystko się udało. Niestety Michałowi nie udało się znaleźć morderców jego rodziców. Za to z powodzeniem zamknął w więzieniu wielu niebezpiecznych mniejszych złoczyńców, którzy zajmowali się głównie obrabianiem banków.

W końcu stanął przed portalem.

- To będzie mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla hobbita – rzekł Błysk.

Podszedł do maszyny, po czym otworzył wysuwaną klawiaturę i wpisał: Szczecin, Polska, ulica Krasickiego 9. 38 m.p.p.m. 14 marca 2015, 12:21 CET.
Wtem zielony Kryształ Czasoprzestrzeni, który wisiał na górze ramy portalu, zaczął wibrować. Następnie w środku obramowania otworzyła się zielona otchłań. Brama pomiędzy odległymi od siebie o sto lat czasami.
- Uważaj, Michał! - Gedeon próbował przekrzyknąć szum portalu. - Uważaj, aby cofając się, nie spowodować jakiegoś paradoksu!
- Raczej nie wywołam żadnego. Do zobaczenia, panie Timez!

I pomachał mu na pożegnanie. Michał, a raczej Błysk wszedł w ciemnozieloną otchłań.

Szczecin, Polska. 14 marca 2015, godzina 12:22 (UTC+1)

 Nie zdążył mrugnąć, a znalazł się w innej jaskini. Rozejrzał się. Naprzeciwko siebie miał coś w rodzaju komputera. Prowadziła do niego metalowa kładka nad wodą. Po jego lewej stronie znajdowała się kładka prowadząca do windy. Po prawej do obrotowego podestu, na którym stał biały samochód z elementami w różnych odcieniach błękitu. Dostrzegł także biurko, znajdujące się na kamiennym podłożu za komputerem.

Już miał zrobić krok, gdy jeden, dość duży stalaktyt rozdzielił się na pół, a z niego wysunęło się coś w rodzaju kamery.

- Co się dzieje? - zdziwił się Błysk.
- Witaj, nazywam się S.T.E.F.A.N 2.0. Jestem sztuczną inteligencją, która kieruje wszystkimi urządzeniami w Jaskini Akrobaty oraz jego domu. Nie rozpoznaję cię, dlatego pozwól, że cię przeskanuję - mówiła kamera.
- No... Dobra? - odparł niepewnie.

Urządzenie przeskanowało Błyska.

- NIE ROZPOZNANO PRZYBYSZA. ALARM, INTRUZ! ALARM, INTRUZ! ALARM, INTRUZ! - zaczął wyć S.T.E.F.A.N 2.0.
- No świetnie - przeraził się Michał.

Wtem usłyszał jak drzwi windy się otwierają. Ujrzał młodego mężczyznę ubranego w strój policjanta.

- Hej...

Nie dokończył zdania, gdyż Błysk ruszył szybko w stronę ściany, po której następnie wbiegł. Był super-szybki, więc pędząc szybciej niż światło, mógł naginać prawa grawitacji. Tak więc wyskoczył przez prześwit i znalazł się w ogrodzie przy żółtym domu. Tymczasem w Jaskini w ochroniarza wleciało kilka kartek.

Błysk wszedł do domu przez wielkie szklane drzwi. Znalazł się w salonie, który miał jasnopurpurowe ściany.

- No dobra. Wszystko fajnie. Zakładam, że to dom tego policjanta, a także Akrobaty, czyli mojego pradziadka. Pytanie tylko gdzie mogę go znaleźć?

Wtem usłyszał kroki. Wiedział, że to ten ochroniarz. Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu. Nagle dostrzegł karteczkę leżącą na szklanej ławie. Chwycił ją i przeczytał liścik, który się na niej znajdował.

                                                               Stefanie
Jako że jeszcze śpisz, to nie chcę cię budzić. Wiedz, że jestem na rynku.
Miłego dnia.
                                                                           Twój przyjaciel
                                                                                         Filip

A więc teraz już wiedział, gdzie podziewa się jego pradziadek. Wybiegł więc przez szklane drzwi, a następnie wydostał się z ogrodu. Zaczął biec w stronę najbliższego rynku.

Drużyna YOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz