"-Nie masz czego się wstydzić. Kocham cię za to jaka jesteś i nigdy nie wyśmiałbym cię, chyba że nie zgodziłabyś się za mnie wyjść... ale to w przyszłości. I uważam że to słodkie, że ja jestem tym pierwszym, bo mam pewność że jesteś moja i tylko moja."
-A jeśli mogę spytać to nad czym tak dumałaś? -zapytałem.
-Zastanawiałam się czy moja "rodzina" - tu zrobiła w powietrzu cudzysłów - zauważyła już moje zniknięcie.
-Tak.
-A ty skąd wiesz?
-Była tu twoja siostra, gdy byłaś nieprzytomna.
Kilka godzin po pożarze zjawiła się w szpitalu, siedziałem akurat w sali szatynki. Najpierw zdziwiła się z mojej obecności, ale gdy jej wytłumaczyłem, że także jestem pacjentem, można by powiedzieć, iż ją uspokoiłem. Widać było po niej że jest przejęta stanem siostry, co jednak nie przeszkodziło jej w flirtowaniu ze mną. Po godzinie rozmowy poszła do domu.
-Mmoja... siostra...
-No tak. Dlaczego tak zbladłaś?
-Ccco jej powiedzziałeś?
-Że nadal jesteś nieprzytomna, co się stało, że wylądowałaś w szpitalu. I pytała jeszcze dlaczego tu jestem?
Zrobiła wielkie oczy, a ja zrozumiałem o co jej chodzi...
-Nie martw się, nie powiedziałem jej że jesteś moją dziewczyną. - Posłała mi słodki uśmiech. - Wiem że wolisz ukrywać nasz związek przed nią i matką. Dlaczego się uśmiechasz?
-Tak po prostu. Jestem z tobą mega szczęśliwa i nie wiem jak przedtem mogłam funkcjonować bez ciebie. Nie chce się rozstawać. Nigdy. Rozumiesz?
-Tak. Jestem na ciebie skazany do końca życia - zażartowałem. Jeśli miałbym się razem z nią zestarzeć, byłbym naprawdę szczęśliwy.
-Nie, nie, nie to ja jestem zmuszona, aby przebywać z tobą i tłumaczyć ci każdą sprawę, ty mój dziubasku - mówiąc to uszczypnęła mnie w policzek, jak to robią starsze kobiety gdy widzą małe dziecko. - Najpierw ciebie, a potem nasze dzieci i kiedy dorosną także nasze wnuki.
-Hahaha. A skąd wiesz że będę chciał mieć potomka?
-No nie wiem, a nie chcesz?
Pocałowałem ją.
-Chcę jak już stąd wyjdziemy możemy trochę poćwiczyć.
-Jesteś zboczony.
-I tak mnie kochasz.
-Niestety...
-Co to miało znaczyć?
Zaśmiała się.
-Kocham cię mój głuptasku, najbardziej na świecie.
-Ja ciebie też.
-Powiedz to.
-Ale co?
-Wiesz co.
-Kocham cię moja mądralo.
Chwilę później weszła do sali pielęgniarka, a z racji że siedziałem, a raczej leżałem na łóżku nakrzyczała na nas, choć na jej twarzy malował się uśmiech. Odłączyła dziewczynę od urządzeń które monitorowały jej stan i wyszła, zostawiając nas samych.
-Pomyśl jakie byłyby nasze dzieci... z moim charakterem - zaśmiała się.
-Byłyby cudowne tak jak ich mama i tata.
CZYTASZ
Hope
FantasyDrugi tom trylogii "Guard" (jeśli nie przeczytałeś pierwszej części proponuję się z nią zapoznać). Co byście zrobili, gdyby osoba którą kochacie odeszła nie wiadomo gdzie i na jak długo? Smutne, czyż nie... A co by było gdyby ta osoba uratowała wa...