Dwa miesiące później...
Zaczęłam mrużyć oczy, gdy usłyszałam dźwięk budzika w telefonie. Otworzyłam z trudem powieki i przeciągnęłam się w łóżku, czując przy okazji intensywniejszy zapach niż zawsze przy wybudzeniu. Był dziwny, inny, nie mój.
Ziewnęłam i wstałam z łóżka, kierując się od razu do toalety, jednak gdy chciałam chwycić za klamkę, coś mi nie pasowało. Nie było jej, nie było mojej klamki od łazienki, nie było drzwi, a one zawsze tutaj były. Otworzyłam szerzej oczy, dostrzegając granatowy kolor ściany. Moje serce momentalnie przyspieszyło, krew zaczęła się grzać w środku i panika przejęła nade mną kontrolę. Rozejrzałam się dookoła, rozejrzałam się po całym swym ciele, aż w końcu stanęłam przed lustrem, nie dowierzając oczom. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła znana mi kobieta, która spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
— Z ojcem będę wieczorem, Will.
William
— Wstawaj... — usłyszałem przyjemny, kobiecy głos.
Wymamrotałem coś pod nosem i zakryłem się kołdrą, gdy światło za oknem padło prosto na mnie. Zmarszczyłem brwi, gdy poczułem jednocześnie inny zapach, słodszy i kobiecy, a wczoraj żadnej dziewczyny nie przyprowadzałem.
— No już, szybko. — poganiała mnie — Śniadanie już czeka na dole, ja z ojcem za niedługo wychodzimy.
Śniadanie? Od kiedy moja mama robi mi śniadanie? Nigdy nie jadałem, a ona doskonale o tym wiedziała, nie robiła, ale i tak narzekała. Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i z trudem wstałem z łóżka, mając prawie zamknięte oczy. Nienawidzę wstawać w poniedziałki, nienawidzę poniedziałków i nienawidzę w ogóle wstawać z rana. Powędrowałem prosto do łazienki, jednak zamiast chwycić klamki, dotknąłem ściany. Zmarszczyłem brwi, mając cały czas przymrużone oczy i dotknąłem po raz kolejny tego miejsca, ale nie było żadnych zmian. Ściana w ciągu dalszym, co jest, do cholery jasnej?
Przetarłem oczy i otworzyłem powieki, szokując się tym samym. Serce gwałtownie podeszło do gardła i miałem wrażenie, że grunt się pode mną załamał. Szybkim krokiem podszedłem do lustra, rozchylając delikatnie pełne usta, które były z natury koloru czerwonego. Dotknąłem delikatnej skóry na policzku, będąc cały czas w szoku. Przejechałem po włosach, brzuchu, aż w końcu wjechałem wyżej. Dotknąłem je. Po raz kolejny dotykam je, kurwa mać, ja je mogę dotykać kiedy tylko chcę!
Podskoczyłem w miejscu i gwałtownie odwróciłem się do tyłu, gdy drzwi się otworzył. Stanęła w nich dobrze znana mi kobieta, która spojrzała na mnie podejrzliwie.
— Z ojcem będę wieczorem, Jane.
~~
Jane
Weszłam do szkoły, rozglądając się wszędzie. Jestem Williamem, kurwa mać, jestem znowu Williamem, jakim cudem to się stało? Dlaczego znowu nim jestem? Spokojnie, Jane, pocałunek i wrócicie do swoich ciał, wszystko będzie dobrze, tylko teraz trzeba znaleźć tego idiotę, który nie odbierał telefonu z rana.
Szłam wzdłuż korytarza, ignorując wszystkich dookoła. Nie chcę na nikogo się natknąć, a zwłaszcza na Zacka, który nie dałby mi spokoju, to znaczy Williamowi, ale teraz mi. Pomimo tego, że już byłam w jego ciele, nie mogę przyzwyczaić się do męskiego głosu, a najbardziej... do tego, co mam między nogami. Nawet nie skorzystałam z toalety, nie potrafię, cholera jasna, a mnie okropnie pęcherz ciśnie.
W końcu zauważyłam swoją osobę, stojącą przy mojej szafce i rozmawiającą z uśmiechem na twarzy z Mi'ą i Caroline. Otworzyłam szeroko oczy, gdy zlustrowałam cały swój wygląd, jaki dobrał mi William. Nie, nie, nie... Kurwa mać, co on ze mną zrobił?!
CZYTASZ
Dwa Serca
RomanceUwaga! Jest to kontynuacja Rozdziału specjalnego w moim głównym opowiadaniu o ich historii ,,Nienawidzimy siebie'', ,,Kochamy siebie'' ! Zanim chcesz przeczytać opowiadanie, a nie przeczytałeś Rozdziału specjalnego - COFNIJ SIĘ DO KSIĄ...