Rozdział 1

64.9K 3.1K 2.8K
                                    

Dwa miesiące później...

  Zaczęłam mrużyć oczy, gdy usłyszałam dźwięk budzika w telefonie. Otworzyłam z trudem powieki i przeciągnęłam się w łóżku, czując przy okazji intensywniejszy zapach niż zawsze przy wybudzeniu. Był dziwny, inny, nie mój. 

Ziewnęłam i wstałam z łóżka, kierując się od razu do toalety, jednak gdy chciałam chwycić za klamkę, coś mi nie pasowało. Nie było jej, nie było mojej klamki od łazienki, nie było drzwi, a one zawsze tutaj były. Otworzyłam szerzej oczy, dostrzegając granatowy kolor ściany. Moje serce momentalnie przyspieszyło, krew zaczęła się grzać w środku i panika przejęła nade mną kontrolę. Rozejrzałam się dookoła, rozejrzałam się po całym swym ciele, aż w końcu stanęłam przed lustrem, nie dowierzając oczom. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła znana mi kobieta, która spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.

— Z ojcem będę wieczorem, Will.


William

— Wstawaj... — usłyszałem przyjemny, kobiecy głos.

Wymamrotałem coś pod nosem i zakryłem się kołdrą, gdy światło za oknem padło prosto na mnie. Zmarszczyłem brwi, gdy poczułem jednocześnie inny zapach, słodszy i kobiecy, a wczoraj żadnej dziewczyny nie przyprowadzałem.

— No już, szybko. — poganiała mnie — Śniadanie już czeka na dole, ja z ojcem za niedługo wychodzimy.

Śniadanie? Od kiedy moja mama robi mi śniadanie? Nigdy nie jadałem, a ona doskonale o tym wiedziała, nie robiła, ale i tak narzekała. Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i z trudem wstałem z łóżka, mając prawie zamknięte oczy. Nienawidzę wstawać w poniedziałki, nienawidzę poniedziałków i nienawidzę w ogóle wstawać z rana. Powędrowałem prosto do łazienki, jednak zamiast chwycić klamki, dotknąłem ściany. Zmarszczyłem brwi, mając cały czas przymrużone oczy i dotknąłem po raz kolejny tego miejsca, ale nie było żadnych zmian. Ściana w ciągu dalszym, co jest, do cholery jasnej? 

Przetarłem oczy i otworzyłem powieki, szokując się tym samym. Serce gwałtownie podeszło do gardła i miałem wrażenie, że grunt się pode mną załamał. Szybkim krokiem podszedłem do lustra, rozchylając delikatnie pełne usta, które były z natury koloru czerwonego. Dotknąłem delikatnej skóry na policzku, będąc cały czas w szoku. Przejechałem po włosach, brzuchu, aż w końcu wjechałem wyżej. Dotknąłem je. Po raz kolejny dotykam je, kurwa mać, ja je mogę dotykać kiedy tylko chcę!

Podskoczyłem w miejscu i gwałtownie odwróciłem się do tyłu, gdy drzwi się otworzył. Stanęła w nich dobrze znana mi kobieta, która spojrzała na mnie podejrzliwie.

— Z ojcem będę wieczorem, Jane.

~~

Jane

  Weszłam do szkoły, rozglądając się wszędzie. Jestem Williamem, kurwa mać, jestem znowu Williamem, jakim cudem to się stało? Dlaczego znowu nim jestem? Spokojnie, Jane, pocałunek i wrócicie do swoich ciał, wszystko będzie dobrze, tylko teraz trzeba znaleźć tego idiotę, który nie odbierał telefonu z rana. 

Szłam wzdłuż korytarza, ignorując wszystkich dookoła. Nie chcę na nikogo się natknąć, a zwłaszcza na Zacka, który nie dałby mi spokoju, to znaczy Williamowi, ale teraz mi. Pomimo tego, że już byłam w jego ciele, nie mogę przyzwyczaić się do męskiego głosu, a najbardziej... do tego, co mam między nogami. Nawet nie skorzystałam z toalety, nie potrafię, cholera jasna, a mnie okropnie pęcherz ciśnie.

W końcu zauważyłam swoją osobę, stojącą przy mojej szafce i rozmawiającą z uśmiechem na twarzy z Mi'ą i Caroline. Otworzyłam szeroko oczy, gdy zlustrowałam cały swój wygląd, jaki dobrał mi William. Nie, nie, nie... Kurwa mać, co on ze mną zrobił?!

Dwa SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz