Zmrużyłam oczy, poruszając się leniwie na łóżku. Do moich uszu docierał jakiś dźwięk, ale nie umiałam go rozpoznać, chyba jeszcze spałam. Był to głos, był to na pewno damski głos. Przekręciłam się ponownie, czując coś ciężkiego na brzuchu, coś pokrywa moje ciało, jakaś ręka. Coś na dodatek było blisko mnie, zbyt blisko mnie, czułam spokojny oddech przy szyi, a także czyjeś ciało napierało na moje. Otworzyłam oczy, mrugając kilka razy. Spojrzałam w bok, dostrzegając śpiącego Williama, który był wtulony we mnie, przytulał mnie, William mnie przytulał, o mój boże, o mój boże, my spaliśmy razem.
— Jane?
Drgnęłam całym ciałem i spojrzałam gwałtownie w stronę drzwi, czując przyspieszające tempo. Bez wahania szarpnęłam Williamem i odsunęłam go od siebie, zalewając się rumieńcem. O mój boże. O mój boże. O kurwa mać. Wstałam z łóżka,naciągając prędko koszulkę na brzuch, którego dotykał mi Will, bo chciałam tego, chciałam, żeby William mnie dotykał.
Przełknęłam ślinę i przestraszona, zestresowana i zalana wstydem, spojrzałam w oczy mojej mamy.
— Co... Co tu się wyprawia? — zapytała rozkojarzona, spoglądając na mnie, to na śpiącą królewnę w łóżku.
— Ja... — wykrztusiłam z siebie, czując supeł w gardle.
— I dlaczego nie jesteś w szkole? — zapytała, spoglądając przelotnie na zegarek na nadgarstku.
— B-Bo ja zaspałam, a Will... — spojrzałam w jego stronę, to powróciłam wzrokiem na zielone tęczówki — Ja...
— Rozumiem. — rzuciła, unosząc delikatnie kąciki ust.
— Mamo, my nic... — uniosłam się, czując przyspieszające serce, jednak mi przerwała.
— Masz szczęście, że ja tu weszłam przed ojcem. — uśmiechnęła się.
— Nic nie robiliśmy! Tylko... spaliśmy.
— Wiem. — rzuciła — Razem w łóżku, blisko siebie. Zbyt blisko siebie. — dodała rozbawiona.
— Ma...
— Nie chcę wiedzieć co tu się działo podczas naszej nieobecności, ale... — pokiwała głową, będąc cały czas rozbawiona — Ciekawe, naprawdę. — powiedziała.
— Mamo, my naprawdę nic nie robiliśmy! — broniłam się, robiąc krok w jej stronę.
— Ufam ci, dlatego ci wierzę. — uśmiechnęła się — Obudź tą księżniczkę, zanim ojciec tu przyjdzie. — spojrzała przelotnie na śpiącego Williama.
Zagryzłam wewnętrzną część policzka, spoglądając w jego stronę. Usłyszałam zamykanie moich drzwi, a po kilku sekundach Will zaczął się poruszać na łóżku. Gniew z każdą chwilą zaczął rosnąć w moim ciele, zacisnęłam usta i ręce w pięści, biorąc głębszy wdech. Co za wstyd. Co za wstyd. Co za, kurwa mać, wstyd. Ponownie się poruszył na łóżku i przeciągnął się, pocierając oczy rękoma. Otworzył je w końcu, rozglądając się dookoła i gdy tylko spotkaliśmy się wzrokiem, uśmiechnął się. Bezczelnie się uśmiechnął.
— No hej. — mruknął szarmancko.
Warknęłam jego imię, prędko wskakując na łóżko. W mgnieniu oka siedziałam na nim okrakiem i biłam piąstkami po ramionach oraz klatce piersiowej, a on się śmiał, śmiał się, śmiał się ze mnie, śmiał się, usiłując chwycić za moje dłonie. Czułam wstyd i upokorzenie przed własną matką, która zastała mnie w pokoju, w łóżku wraz z Wiliamem. W pozycji, w której nie powinna nas zastać, ale w pozycji, której nie zmieniłabym.
Tak, nie zmieniłabym jej.
— Co ty wyprawiasz, Jane?! — zaśmiał się, próbując cały czas się bronić.
CZYTASZ
Dwa Serca
RomantikUwaga! Jest to kontynuacja Rozdziału specjalnego w moim głównym opowiadaniu o ich historii ,,Nienawidzimy siebie'', ,,Kochamy siebie'' ! Zanim chcesz przeczytać opowiadanie, a nie przeczytałeś Rozdziału specjalnego - COFNIJ SIĘ DO KSIĄ...