Rozdział 14

42.7K 2.5K 6.3K
                                    

  Ponownie upiłam łyka, krzywiąc się w niesmaku. Obrzydlistwo, jednak piję dalej. Pierwszy raz od kilku lat upijam się tak, jak właśnie teraz. Pierwszy raz czuję się tak jak teraz, nie wliczając w to skutków ubocznych przez cukrzycę. Upiłam się, schlałam się, najebałam się, a to na dodatek w ciele Williama. 

Znowu sięgam do wódki, lecz po chwili wyrywa mi ją z ręki blondyn. Spoglądam na niego spod byka, przypominając także obrażonego chłopca. Słodkiego, obrażonego chłopca, bo to William.

— Oddawaj! — warknęłam, patrząc na niego wrogo.

— Przestań upijać Williama! — krzyknął zły — To już druga, którą zaczynasz chlać sama! — położył butelkę za zniszczoną kanapę.

— Po cholerę do ciebie zadzwoniłam... — wymamrotałam obrażona — Bawić się nie potrafisz! 

— Jane, przestań. — warknął stanowczo — Co ty chcesz tym osiągnąć, co? Spójrz na Williama, to jego ciało!

— On ma okres... — wpadłam w śmiech — On, kurwa mać, ma okres! — zaczęłam się śmiać.

Popatrzył na mnie przez chwilę, to sam wpadł w śmiech. To takie zabawne, że Will ma okres, musi czuć to, co ja czuję co miesiąc. Może wreszcie przestanie mnie denerwować w te dni. Może wreszcie mnie zrozumie, gdy wydzieram się na niego albo płacze z błahych powodów. Może zacznie obdarowywać mnie słodkościami. Oj tak, to byłoby idealne.

— Proszę, nie zmieniajmy tematu... — powstrzymał swój śmiech — To poważna sprawa, Jane.

— Oddasz wódkę, to porozmawiamy!

— Za dużo wypiłaś! — zmarszczył brwi — Nie pijesz już, spójrz na siebie! 

Spuściłam głowę i zlustrowałam wzrokiem całą jego osobę, nawet wystawiłam ręce przed siebie i popatrzyłam w dłonie, które potrafią sprawić mi tylko i wyłącznie przyjemność, już to nawet robiły. Tylko William potrafi mi to uczucie sprawić. Unoszę rękę w górę i dotykam opuszkami palców policzka, sprawdzając, czy i teraz zareaguję tak samo na jego dotyk, jak zawsze, jak zawsze przy nim, jak zawsze przez niego. Niestety nie czuję tego pięknego uczucia, jakim obdarza mnie Will.

— Co? Coś mam na twarzy? — odwróciłam się w stronę Zacka.

 — Nie, idiotko... — wywrócił zirytowany oczami — Zbieraj się, idziemy.

— Nie! — zaprzeczyłam stanowczo — Nigdzie nie idę! 

— Idziesz! Chodź! — wstał z kanapy.

— Przyprowadź mi tutaj Williama, już! Ja chcę go, ja chcę Williama!

Nie odezwał się, a ja nawet nie czułam wyrzutów sumienia po tym, co właśnie powiedziałam. Czemu miałabym czuć? Nie czuję. Przecież powiedziałam to, co chciałam powiedzieć, co nasunęło mi się na język – to powiedziałam i nie żałuję. Chcę Williama, chcę Williama, chcę do Williama, bardzo chcę i nie mam pojęcia czemu tak bardzo chcę. 

— Jane? — zapytał zdziwiony, zasiadając niepewnie z powrotem na poniszczonej kanapie.

— Czego? — burknęłam — Gdzie jest Will?! 

— Jane, co ty... masz na myśli? Jak to chcesz Williama? — przyglądał mi się uważnie.

— Raz, dwa, raz, dwa! — klasnęłam w dłonie  — Hari Pota, czaruj mi Williama, sznela! 

— Jane, nie żartuj sobie! — prychnął rozbawiony — To taki śmieszny widok, gdy wykonujesz te ruchy w jego ciele... — powiedział.

— Mogę zatańczyć, taniec mi też nieźle wychodzi! — wymamrotałam, ledwo co wstając.

Dwa SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz