— Masz okres.
— Nie... — otworzył szerzej oczy, patrząc prosto w moje jak przerażony — Nie, nie mów... — pod koniec jęknął.
— Masz okres, wstawaj. — wyprostowałam się, krzyżując ręce pod klatkę piersiową. Nie mogłam przy tym ukryć mojego rozbawienia — Wreszcie może zrozumiesz mnie i inne kobiety. — dodałam.
— Nie, kurwa mać, nie, nie, nie! — był przerażony.
Zaśmiałam się głośno, opierając ręce o biurko. Powinnam mu współczuć, a się śmieję jak opętana, szydzę z niego, drwię i nabijam się, że cierpi, że William cierpi, to mnie bawi i ani trochę mu nie współczuję, a powinnam.
— Pójdziesz do szkoły? — zapytałam rozbawiona, patrząc na niego z góry, jak zwijał się na moim łóżku.
— Zwariowałaś do reszty... Z tym bólem? — syknął pod koniec — Nie ma mowy, nigdzie się nie ruszam, kurwa mać...
— Zostanę z tobą. — usiadłam na krześle, nie spuszczając z niego oczu — Ale mógłbyś chociaż założyć podpaskę, czy chcesz mi zalać krwią materac? — zapytałam.
— Co? — jęknął niewinnie, patrząc na mnie — Ja nie dam rady się ruszyć, kurwa mać, dlaczego to tak boli? Kuje mnie w brzuchu, wszędzie, cipka mnie boli, kurwa mać, to okropnie boli, Jane, zrób coś... — owinął szczelniej ręce wokół brzucha.
Zaśmiałam się głośno. Dlaczego musi być taki uroczy w moim ciele?
— Czuję, ja to dosłownie czuję, jak coś ze mnie spływa, rozumiesz to? — spojrzał na mnie poważniejszym wzrokiem — Ty też tak masz? — zapytał.
— Co miesiąc, debilu. — burknęłam, patrząc na niego jak na idiotę.
— Ach... No tak. — odpowiedział, pod koniec ponownie jęcząc cichutko.
— Wstaniesz? — zapytałam.
— P-Po co? — jęknął.
— No nie wiem, chociażby po podpaskę? — wywróciłam oczami — Nie brudź mi materaca moją własną krwią!
— Wypierze się. — odpowiedział jak mała dziewczynka, przykrywając się kołdrą — Pomóż mi. Cokolwiek. Pomóż mi, Jane, ja potrzebuję pomocy. — wymamrotał.
— To wstań, debilu! — wstałam z krzesła.
— Nie dam rady...
— Wstawaj albo ścisnę cię za cycka, a uwierz mi... Boli jeszcze bardziej podczas okresu.
— Nie zrobisz tego. — spojrzał na mnie wystraszony.
— Chcesz się przekonać? — zrobiłam krok w jego stronę.
— N-Nie, zostaw mnie... — poruszył się nerwowo na łóżku — Jane, zrób coś, kurwa mać, ja umieram, ja naprawdę umieram. — syknął.
Wybuchłam śmiechem. Jest taki śmieszny, dlaczego on w moim własnym ciele mnie tak śmieszy? Wygląda tak niewinnie, tak słodko i tak śmiesznie się ogląda jego reakcję na okres, jego cały ból i to, co właśnie w tej chwili przeżywa.
— Wstawaj i weź najpierw prysznic, okej? — powiedziałam, podchodząc do szafy, aby wyjąć luźniejsze ubrania.
— Nie dam rady, Jane... — wymamrotał — Ja się nigdzie nie ruszam.
— Wstawaj, kurwa mać, albo zmuszę cię, abyś tampona włożył.
— Co?! Nie, nigdy! — krzyknął.
CZYTASZ
Dwa Serca
RomansaUwaga! Jest to kontynuacja Rozdziału specjalnego w moim głównym opowiadaniu o ich historii ,,Nienawidzimy siebie'', ,,Kochamy siebie'' ! Zanim chcesz przeczytać opowiadanie, a nie przeczytałeś Rozdziału specjalnego - COFNIJ SIĘ DO KSIĄ...