Rozdział 7

50.1K 2.6K 4.6K
                                    

  Spojrzałam w błękitne tęczówki, dotykając palcami policzków. Nie dowierzam, gapię się jak głupia na jego twarz, nie wiedząc, dlaczego znowu się przemieniliśmy. Nie dość, że mam widok na całe jego ciało, jego... umięśnione ciało, które mi się strasznie podoba, kurwa mać, to mam też kaca, ogromnego kaca, kurwa mać. Z wczorajszego wieczoru pamiętam jedynie urywki, ale te urywki pamiętam ze swojej głowy, nie z Williama, chociaż się znajduję w jego ciele. Pamiętam... jak byliśmy w wodzie, jak mnie trzymał, jak mnie dotykał, jak na mnie patrzył, jak mnie prawie pocałował, on mnie pocałował. Czuję dziwne ciepło w sercu, jego sercu, gdy to wszystko sobie przypomnę, gdy przypomnę sobie słowa, które do mnie wypowiedział, jak się żegnaliśmy przed moim domem. Czy on to pamięta? Ja to pamiętam, ja to doskonale pamiętam i nie potrafię wyrzucić ich z głowy.

Biorę głęboki wdech i niepewnie spoglądam w dół na jego sześciopak na brzuchu, a później na białe bokserki, kurwa mać. Wypuszczam powietrze, gdy widzę te wybrzuszenie, kurwa mać. Potrząsam głową i kieruje się do toalety, nie mogąc już wytrzymać pełnego pęcherza, które mnie ciśnie. Muszę to zrobić, naprawdę muszę i pieprzę to, że... że to robię bez jego zgody, ja to pieprzę. Wchodzę do toalety i staję przed ubikacją, zastanawiając się, czy naprawdę dam radę. Cholera jasna, nie mogę się zachowywać jak dziewica, jak szara myszka nie mająca wiedzy na ten temat, przecież... widziałam już penisa, to normalne, a zachowuję się jak idiotka.

Jednak to Will, to, kurwa mać, jest William.

Biorę głęboki wdech i podnoszę do góry klapę, później chwytam za materiał bokserek. Drżę, ja naprawdę drżę ciałem, nie mam pojęcia czemu, kurwa mać, dlaczego to takie trudne? To jest naprawdę trudne. 

Pieprzyć to.

Przymykam oczy i wkładam rękę do bokserek, wyciągając jego męskość. Czuję go, cholera jasna, ja go czuję kolejny raz. Otwieram niepewnie powieki i patrzę na jego kształt, na jego wielkość, o mój boże, cały czas się zachwycam tym, że... To William ma takiego, to on ma takiego, którego mogłabym własnymi dłońmi dotknąć.

Kurwa mać.

Dlaczego ja myślę o nim w ten sposób? Dlaczego od dłuższego czasu... on mi się podoba w sposób, w który nie powinien? Myślę o nim w sposób, w który nie powinnam myśleć. Znamy się całe życie, jesteśmy wrogami, nienawidzimy siebie, a wobec niego żywię nagle jakieś uczucia. 

Po skończonej czynności wzięłam głęboki wdech i podeszłam przed umywalkę, odkręcając od razu kran. Umyłam ręce i przemyłam zimną wodą twarz, spoglądając później w lustrze na błękitne tęczówki, na ich śnieżny, wręcz biały, piękny kolor. Ma bardzo piękny kolor. Po chwili drgnęłam ciałem, gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Weszłam do pokoju i wzrokiem wyszukałam jego komórkę, na której widniał moje imię.

— Will? — zapytałam niepewnie.

— To dziwne, naprawdę dziwne, że znowu się przemieniliśmy. — powiedział.

— Proszę, znajdźmy coś, żeby temu zapobiec, proszę... — usiadłam na krawędzi łóżka.

— Może naprawdę pocałujemy się przed tą północą? 

— O-Okej... — rzuciłam niepewnie, przeczesując jego poszarpane włosy, które nawet w takim stanie... są seksowne.

— Masz okropnego kaca, Jane... — mruknął zadziornie — Cukrzyk ma przejebane, czuję się okropnie.

— Tak mnie schlałeś! Ale spoko, też masz okropnego kaca.

— Za dwadzieścia minut będę przed twoim, to znaczy moim domem i czekaj przed samochodem, okej? 

Dwa SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz