Epilog

62.4K 3K 2.8K
                                    

  muzyka: Sia - Angel By The Wings

Pociągnęłam nosem, ścierając stróżkę łzy z policzka. Jego policzka. Cały czas siedzę w jego ciele, nie mogąc powrócić do swojego. Cały czas siedzę w ciele człowieka, który jest największym powodem do mojego płaczu, do smutku, a zarazem jest największym powodem, dla którego chcę żyć. Zakochałam się w Williamie, zakochałam się w nim i nic nie jest w stanie tego zmienić.

Zakochałam się w Williamie.

Tyle tygodni byliśmy blisko siebie, tyle tygodni spowodowało, że wszystko między nami się pozmieniało; stosunki oraz kontakty, które są bliższe, jeszcze bliższe niż każdy wokół sobie wyobraża. Za każdym razem, gdy był przy mnie, to uczucie zauroczenia powodowało, że tak reagowałam. Za każdym razem chciałam więcej, więcej i więcej. Zakochałam się w moim największym wrogu, to dziwne, prawda? To popieprzone.

Boli mnie serce, rwie całe ciało na samą myśl, że to on jest powodem mojego smutku, że to człowiek, który jednocześnie sprawia mi radość i szczęście. Dlaczego musi mi to robić? Dlaczego nie może... dostrzec moich uczuć? Ja się w nim zakochałam, dlaczego musi mnie ranić? To takie popierdolone.

Ponownie ścieram łzę i wzdycham głośno, kręcąc głową z poirytowania. Do cholery jasnej, dlaczego muszę siedzieć w jego ciele? Dlaczego muszę czuć to, co on czuje? Przez kilka tygodni potrafiłam skakać z ciała do ciała, poznając każdy jego szczegół, poznając dodatkowo każdy szczegół jego serca. Boli tak samo jak moje. Reaguje tak samo jak moje. Przeżywa wszystko tak samo jak moje. To moje serce czy Williama? 

Dwa serca.

Wystarczyło kilka tygodni, abym poznała jeszcze bliżej Will'a. Kilka tygodni sprawiło, że czułam dwa serca, pokazując mi tym samym, że każde przeżywa wszystko tak samo; każdy ból, smutek, szczęście i radość. Codziennie William potrafił sprawić, że to przeżywałam. Czy on czuł to samo w moim ciele? 

Biorę głęboki wdech, chcąc w jakikolwiek sposób złagodzić kłucie w klatce piersiowej. Spoglądam na zegarek na nadgarstku, widząc dochodzącą północ i wstaję z ławki, poprawiając bluzkę. Ścieram ostatnie mokre ślady łez z policzków i odwracam się w stronę jego domu, chcąc już iść, jednak zamarłam w miejscu, doznając ogromnego szoku, gdy kilka metrów dalej zobaczyłam siebie. 

Stał na przeciwko mnie, nie mówiąc nic. Doskonale poznałam mój smutny wyraz twarzy, mój bardzo smutny i przygnębiający. Ten widok był wstrząsający. Zabolało mnie ponownie serce, jego serce, gdy moje własne oczy patrzyły na mnie tym pustym i smutnym wzrokiem. Przełknęłam ślinę i nabrałam więcej powietrza do płuc, nie wykonując żadnych ruchów, stoję w miejscu i nawet nic nie mówię, nie jestem w stanie się odezwać. Co tu robi? Chce mnie jeszcze bardziej dobić? Chce mnie jeszcze bardziej ranić tymi dwoma słowami, które nie chcą wyjść z mojej głowy? 

 — Jane. — odezwał się, robiąc krok w moją stronę.

— Tak łatwo ci idzie ranienie mnie. — uśmiechnęłam się, odwracając spojrzenie w inną stronę — Tak bardzo lubisz to robić?

— Nie, daj mi coś powiedzieć. — ponownie wykonał krok w moją stronę.

— Nie, teraz... — wzięłam głęboki wdech, wzdychając pod koniec — Ty mnie posłuchaj. — dokończyłam, patrząc w swoje brązowe oczy.

— Przepraszam cię, naprawdę cię przepraszam, jestem skończoną fujarą, proszę bardzo. Możesz już to powiedzieć, wykrzyczeć wszystkim dookoła z moich ust. Zrób ze mną co chcesz, zemścij się. — rzucił, stając bliżej mnie.

— Tak, jesteś tą skończoną fujarą. — prychnęłam — Jesteś kłamcą i łamaczem obietnic. 

— Przepraszam... — wyszeptał z wyrzutem sumienia.

Dwa SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz