Dziewczyna niezauważalnie zatkała nos, gdy we trójkę weszli do prosektorium. Studiowała przez ponad rok medycynę, ale do osobliwego zapachu nie mogła się przyzwyczaić.
- Może poczekam na zewnątrz? - zapytała Sama, idącego obok niej.
- Nie ma takiej potrzeby. - uśmiechnął się złośliwie.
Brunetka stęknęła cicho i ruszyła dalej za blondynem. Nie mogła się skupić na żadnej myśli.
W końcu dotarli do właściwej sali. Lekarz był dobrze zbudowanym mężczyzną, z kozią bródką.
- Witam, w czym mogę pomóc? - zapytał.
Łowcy odruchowo wyciągnęli fałszywe legitymacje.
- FBI. Agent Page. A to agenci Rose i Plant. - przedstawił ich Dean.
- Uhm. Czego państwo szukają?
- Czy możemy obejrzeć ciało kobiety przywiezionej dziś w nocy?
- Dokładniej tej zaatakowanej przez dzikie zwierzę. - dodał Samuel.
- Aaa! Tej... okej. Proszę za mną. - to mówiąc, podszedł do jednej z wielu szuflad i wysunął zwłoki.
- Wiadomo co to mogło być? - zapytała Ivy, starając się patrzeć lekarzowi w oczy.
- Sama to sobie zrobiła. - mruknął.
- Jak to możliwe?
- Nie wiadomo. Może nerwica natręctw, albo coś w tym stylu. Znaleźliśmy tylko to w jej czaszce. - mężczyzna wyciągnął z kieszeni torebkę foliową, w której znajdował się sztuczny paznokieć ofiary.
Fałszywi agenci popatrzyli po sobie. Najstarszy z nich niezauważalnie spojrzał pod płótno. Brakowało jednego paznokcia.
- Wydrapała sobie mózg? - zapytał, niedowierzając.
- Jak już mówiłem, to możliwe. A teraz przepraszam, mam dużo pracy.
Cała trójka pokiwała głowami ze zrozumieniem i wyszła z budynku.***
- I co na to powiecie? - zapytała brunetka, opierając się o latarnię uliczną.
Starszy Winchester wzruszył tylko ramionami i wypuścił psa z auta, który pierwsze co zrobił to podniósł tylną łapę i oznaczył czarną Impalę. Blondyn krzyknął, na co zwierzę zareagowało merdaniem ogona. Towarzysze mężczyzny wybuchli śmiechem.
- Ale śmieszne. - prychnął, obrażony.
- Oj, musicie się zaprzyjaźnić z Alexem. - zachichotała Ivy, drapiąc go za uchem.Przed wizytą w domu pracodawców łowcy postanowili wyskoczyć na lunch. Znaleźli małą knajpę na obrzeżach miasta, tuż obok ich hotelu. Zajęli stolik i zamówili swoje ulubione dania, kiedy usłyszeli donośny, męski krzyk. Zerwali się na równe nogi i wybiegli przed lokal. Wtem spostrzegli dwóch mężczyzn. Jeden staruszek, poruszający się na wózku, a drugi, nieprzytomny, mężczyzna również nie pierwszej młodości. Jego twarz pokrywała spalenizna, jakby właśnie wpadł na rozżarzone ognisko. Dziewczyna rzuciła się do pomocy leżącemu. Pozostali wezwali karetkę i zaczęli wypytywać niepełnosprawnego.
- I jak? - zapytał Sam.
Ivy siedziała przy ofierze. Nie udzielała mu pomocy, przykryła tylko bluzą jego górną część ciała. Pokiwała przecząco głową.***
Na przyjazd ambulansu nie musieli długo czekać. Lekarz wystawił oświadczenie zgonu. Podczas zabierania zwłok, dziewczyna oparła się plecami o ścianę budynku.
- Nie mogliśmy nic zrobić. - mruknął Dean, oddając Singer bluzę. Drugi Winchester w tym czasie rozmawiał z medykami.
- Wiem. Był całkowicie spalony. - popatrzyła niechętnie na element ubioru, ale wzięła je do ręki. Łowca jakby się zreflektował, wyciągnął jej z ręki przedmiot i wyrzucił do kosza.
- Kupię ci nową. - wzruszył ramionami i wyjął z kieszeni buzzer. Córka Bobby'ego, myśląc, że to żart, uśmiechnęła się lekko i wyciągnęła dłoń. Jednak starszy brać w porę zabrał rękę.
- O co chodzi? - zapytała, marszcząc brwi.
- To przez to zginął ten staruszek. Ale to nawet nie ma baterii. - podrapał się po głowie.
- Chodź, odejdziemy kawałek stąd. Za dużo tu ludzi się zrobiło. - łowca pokiwał głową i napisał do brata SMSa, że spotkają się w hotelu.Pół godziny później, spacerowali przez park. Szli w milczeniu, co chwilę na zmianę rzucając psu patyk. Jednak żadne z nich nie myślało o obecnej sprawie. Nagle mężczyzna się zatrzymał i pociągnął za rękę brunetkę. Stali tak samotnie pod drzewem, patrząc sobie w oczy.
- Wiesz, mam coś dla ciebie. - powiedział zakłopotany.
- Ja też. - uśmiechnęła się wręczając blondynów czarne pudełeczko.
Otworzył je. W środku znajdował się czarny, nowoczesny, wskazówkowy zegarek. Od razu założył go na rękę, szerząc zęby z zadowolenia.
- Idealny. Ale teraz mój. Odwróć się.
Posłusznie wykonała jego polecenie. Po chwili poczuła, jak na jej szyi znajduje się wisiorek. Wzięła przywieszkę w palce i przysunęła tak, aby mogła ją obejrzeć. Był to srebrny pentagram, otoczony jakby płomieniami.
- Żebyś zawsze była bezpieczna. - mruknął, odsłaniając swój, identyczny tatuaż.
- Jest piękny. Dziękuję. - powiedziała cicho, ze szczęściem wymalowanym na twarzy.
Nim się zorientowała, ręce Winchestera wylądowały na jej biodrach, a ich usta zbliżyły się niebezpiecznie. Chciała coś powiedzieć, ale wtedy jego wargi dotknęły jej i złączyły się w długim i namiętnym pocałunku. Ivy czuła jak mocno bije jej serce. Przeniosła dłonie na kark mężczyzny, a chwilę później we włosy. Przywarli do siebie na tyle, że dziewczyna była w stanie poczuć stres łowcy. Cały delikatnie się trząsł, zupełnie jak ona. Zacisnęła mocniej powieki. Chciała, aby ten moment trwał wiecznie.***
Zabijecie mnie? :D chciałam dać Wam prezencik na walentynki (trochę się spóźniłam, ale jest xD)! Może trochę chaotyczny i taki... dziwny? A, no i krótki, ale spokojnie. Specjały zawsze są krótsze😂 Szczęśliwych Walentynek, Miśki! A raczej szczęśliwego dnia singla, bo to już 15... biedny Sammy ;-;
CZYTASZ
Say something
Fanfiction"- Jesteś najmłodszą łowczynią jaką znam. - I najlepszą. - odparła, wzruszając ramionami. - Skąd ta pewność? - uśmiechnął się szeroko. - Inne nie żyją." Okładkę wykonała @Miss_Hemmings2708, za co serdecznie dziękuję