20. Święto zakochanych

496 33 9
                                    

  Sam z Ivy zastali Deana w wynajętym hotelu, przeglądającego, ku ich zdziwieniu, książkę. Łowca obrzucił ich przelotnym spojrzeniem, po czym wrócił do lektury. Spojrzeli na siebie. Takie zachowanie w ogóle nie pasowało do Winchestera.
- Może jest chory? - szepnęła Singer do młodszego brata.
- Nie, czasem zdarza mu się tak dziwnie zachowywać. Nim się obejrzysz wróci dawny Dean. Na razie nie poruszajmy tego tematu. - zwrócił się do mężczyzny - Hej, Dean, jak ci poszło?
Blondyn westchnął ciężko i odłożył książkę. Dopiero wtedy dziewczynie udało się przeczytać tytuł: "Bestiariusz łowcy".
- Walentynki padły im na mózg. Dwójka kochanków podczas gry wstępnej zaczęła się nawzajem pożerać. - mruknął i podszedł do blatu kuchni. Pozostali podążyli za nim i usiedli przy stole. Samuel od razu wyciągnął laptopa.
- Skąd pewność, że to oni się zjedli, a nie coś ich zjadło? - zapytała.
- Mieli w żołądkach kawałki ciała. - odparł z wyraźnym obrzydzeniem.
- Pff. W takim razie nie wygląda to na wampira. - mężczyźni wyczuli zawód w głosie łowczyni.
Dean nie odpowiedział, odwrócił się i zaczął szykować sobie kanapkę z dużą ilością zielonej sałaty oraz pomidorów. Córka Bobby'ego zwróciła uwagę na jego szczupłą, zapewne umięśnioną sylwetkę. Miała ochotę zedrzeć z niego szarą koszulkę i pooglądać kaloryfer na jego brzuchu.
"Co ty sobie wyobrażasz, dziewczyno?" zganiła się w myślach. Prawdą jednak było, że dokładnie rok temu po raz pierwszy łowca ją pocałował. Od tego czasu nic w ich relacjach się nie wyjaśniło.

-Wychodzisz? - przerwał ciszę brunet.
- Niby gdzie?
- Są walentynki... zazwyczaj...
- Nie mam ochoty. - uciął rozmowę blondyn.
Singer popatrzyła ze zmieszaniem w oczy młodszego łowcy. Wydawał się tak samo zdziwiony jak ona. Coś ewidentnie działo się z Winchesterem.

***

- Dzwonił do mnie koroner. Podobno para popełniła zbiorowe samobójstwo, by być na zawsze razem.
- Co w tym dziwnego, szczególnie w walentynki, Dean? - zapytała brunetka.
- Mamy to po prostu zignorować? - zdziwienie malowało się na jego przystojnej twarzy.
- Przecież żartuję. Jedźcie sami. Nie najlepiej się czuję. - odparła, zamykając oczy. Widok Winchestera był dla niej zbyt bolesny. Przedtem nie myślała o nim w taki sposób. W tej chwili nie mogła odpędzić jego nagiej sylwetki ze swojej głowy.
- Co się dzieje? - zmartwiony, pochylił się nad nią. Kiedy nie odpowiedziała, położył swoją dłoń na jej policzku.
- Jak wrócicie to mi przejdzie. - uśmiechnęła się słabo - Takie kobiece sprawy.
- Jasne. - w jego spojrzeniu można było dostrzec nutę niedowierzania, ale brunetka to zignorowała.
- Kupić ci coś po drodze? - zapytał Sam, stojąc gotowy w progu drzwi.
- Nie, dzięki. Położę się spać.

  Kiedy została sama od razu poczuła się lepiej. Nie wydawało jej się, żeby po prostu wariowała na punkcie łowcy. Co to mogło być? Może to samo, przez co zginęła tamta czwórka?
Singer wstała od stołu i wzięła laptopa Sama. Na drobnej karteczce napisała, że go pożycza i położyła ją w miejscu, w którym stał przedmiot.
Spakowała do torby jego oraz bestiariusz i wyszła do kawiarni, znajdującej się po drugiej stronie ulicy. Zamówiła kawę oraz ciasto i zajęła się poszukiwaniem przyczyn jej dziwnego zachowania, a raczej sprośnych myśli. Niestety ani w internecie, ani w książce nie znalazła żadnego dobrego wytłumaczenia.
"Może zaczynam wariować?" przeczesała włosy palcami i wróciła do wystukiwania słów w przeglądarkę.

Nawet nie zauważyła, kiedy do jej stolika przysiadł się niezwykle przystojny, ciemnowłosy mężczyzna. Siedział i wpatrywał się w nią parę dobrych minut. Dopiero po jakimś czasie zwróciła spojrzenie swoich brązowych oczu ku niemu. Na jej lekko przemęczoną twarz wstąpił uśmiech.
- Tony! - krzyknęła ignorując karcące spojrzenia reszty gości.
- Piękna i słodka Ivy! Ile to już lat? - zapytał, przytulając drobne ciało do swojego torsu.
- Na pewno zbyt wiele. - zaśmiała się.
Anthony był dla niej jak brat. Niegdyś razem polowali, był najlepszym przyjacielem Dave'a i poznał ich ze sobą.  Niestety po śmierci chłopaka ich kontakty się urwały. Brunet był co najmniej o głowę od niej wyższy, a stojąca fryzura dodawała mu wielkości.
"Ciekawe kto jest wyższy? Sam czy Tony?" to pytanie przeleciało przez głowę Singer, ale zaraz jej myśli zaprzątnął temat ich rozmowy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała odsuwając się od niego, dalej z bananem na twarzy.
- Łowy, a co innego? - zaśmiał się - Ty też w sprawie wendigo?
- Nie, ja w sprawie walentynkowych morderstw. Usiądziemy?
- Jasne. Masz już coś?
- Niestety niewiele. Poluję z Winchesterami i wysłałam ich na sekcję zwłok. A jak twoja sprawa?
- Już kończę. Rano przewodnik zabiera mnie do jaskini skurwiela. Winchesterzy powiadasz? John z Deanem?
- Nie. Sam z Deanem. Synowie Johna. Widzę, że też nie wiedziałeś o jego śmierci?
- Żartujesz sobie ze mnie? Najlepszy łowca w Ameryce nie żyje? - zapytał zszokowany.
- Niestety tak. - odparła ze smutkiem.
- Cholera jasna. A jak czuje się ojciec? Słyszałem, że miał wypadek?
- Tak, ale czuje się już dużo lepiej. - powiedziała, zdając sobie sprawę, iż dawno nie rozmawiała z Bobby'm.
Nastała chwila ciszy, po której oboje wybuchli śmiechem. Zaczęli rozmawiać, co chwilę zmieniając temat. Ivy czuła się tak beztrosko w jego towarzystwie, jak wtedy gdy jej przyjaciel jeszcze żył.
- Jezu, przepraszam cię ale muszę spadać. -wydusił, zerkając na godzinę w zegarku.
- Jasne, walentynki. Masz mi ją przedstawić przy najbliższej okazji! - zaśmiała się i pociągnęła łyk kawy, zostawiając ślad cyklamenowej szminki na filiżance.
- Nie mam nikogo. - wyszczerzył zęby, zakłopotany.
- A to najmocniej przepraszam. - podniosła ręce w geście poddania.
- A... ty? Robisz coś wieczorem? - wydawał się lekko zakłopotany, ale widząc szczery uśmiech Singer, rozluźnił się całkowicie.
- Nie mam planów. - odpowiedziała, zgodnie z prawdą.
- To może spotkamy się wieczorem?
- Z miłą chęcią. Tutaj, o dwudziestej?
- Świetnie.
Już wstali, aby się pożegnać, kiedy dziewczyna poczuła na biodrze władczy dotyk, na który cała zadrżała.
- Cześć, jestem Dean. - przedstawił się kulturalnie, aczkolwiek z chłodną nutą w głosie.
- Miło mi poznać, Tony. Przyjaciel Ivy. - podali sobie dłonie.

Brunet był całkowicie rozluźniony i swobodny, natomiast od blondyna bił chłód i wrogość. Nie zdejmował ręki z ciała brunetki.
- To do zobaczenia wieczorem. - puścił jej oczko i nachylił się, żeby mogła go pocałować w policzek. Kiedy się od siebie odsunęli Winchester usiadł na miejsce mężczyzny i spojrzał wyczekująco na Singer.

***
Jak Wam się podobał ten rozdział? Przeszłość Ivy powoli wychodzi na jaw 😁 wg, jeśli chcecie ze mną porozmawiać na priv, śmiało piszcie (to tyczy się również przyszłości ❤️) na prawdę bardzo lubię mieć z Wami kontakt. Może macie jakieś rady, których nie chcecie napisać z jakiś powodów w komentarzu? Śmiało!
Z nudów nawet kontynuowałam książkę, o której wspominałam w jednym z pierwszych rozdziałów. Opublikuję ją jednak dopiero, kiedy skończę całość. Nie chcę mieć aż tyle do pisania, już z regularnym publikowaniem części Say Something mam problemy xD
Dziękuję Wam za wszystkie gwiazdki i komentarze, trzymajcie się, Miśki <3

PS. Czyżby Dean był zazdrosny? Jak myślicie, jak to się dalej potoczy?? :*

Say somethingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz