Ivy obudziła się w swoim pokoju na piętrze. Przeleciała wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Chciała zapamiętać ze szczegółami każde, co do jednego.
Dean, słysząc te dwa słowa, ujął jej twarz w dłonie i przywarł do jej ust tak mocno, że nie mogła złapać tchu. Podobało jej się to.
Później wziął ją na spacer, po okolicznych polach. Rozmawiali o wszystkim, śmiali się, żartowali, droczyli ze sobą. Nie sądziła, że blondyn może być zdolny do pewnego rodzaju romantyzmu. No ale w końcu musiał na coś wyrywać te wszystkie dziewczyny.
Pamiętała jeszcze jak położyli się na kującej trawie i zasnęła, wtulona w jego tors. Musiał ją przynieść z powrotem.
Brunetka westchnęła ciężko i spróbowała odgarnąć kołdrę, w którą była owinięta. Jednak coś jej to utrudniało. A raczej czyjaś, ściśle owinięta wokół jej ciała ręka.
Spojrzała z wyrzutem na leżącego obok Winchestera, a mina od razu jej złagodniała. Z jego ust spływała kropelka śliny, którą delikatnie, żeby go nie obudzić, zdjęła palcem. Wyglądał tak przystojnie, nawet kiedy był cały obśliniony, pogrążony we śnie. Uśmiechnęła się i spróbowała dyskretnie wysunąć spod jego objęcia.Kiedy zeszła na dół, czekał już na nią Sam, z filiżanką kawy. Wyglądał na zaspanego, ale kiedy ujrzał dziewczynę, wyszczerzył zęby w uśmiechu, a w jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
- No proszę, proszę. Kto to się obudził? - zapytał zaczepnie. Brunetka na dowód miłości, pokazała mu język.
- Kto cię wypuścił, szatański wampirze?
- Castiel, bo nawet własny brat o mnie zapomniał, kiedy przyszła do niego córka Bobby'ego.
Ivy roześmiała się szczerze. Towarzystwo Samuela sprawiało jej tyle radości, że pewnie gdyby nie Dean, prędzej czy później coś by do niego poczuła.
- Trzymaj. Po tak intensywnej nocy, coś wam się z Deanem należy. - powiedział z dziwnym uśmiechem, wręczając jej dwa kubki z kawą. Kiedy dotarł do niej sens jego słów, Winchestera już nie było w pomieszczeniu.
- Sam! Ale my nie... - zaczęła, lecz szybko zdała sobie sprawę, że i tak jej nie uwierzy.
Weszła więc szybko po schodach, do swojego pokoju i położyła naczynia na szafce nocnej. Usiadła na łóżku i delikatnie zaczęła bawić się jego krótkimi włosami. Na reakcje nie musiała długo czekać. Po chwili blondyn otworzył oczy.
- Tak to ja się mogę codziennie budzić. - mruknął, błądząc opuszkami palców po odkrytym udzie dziewczyny.
- A ja nie. Obśliniłeś mnie w nocy.
- Widzisz? Aż ślinię się na twój widok. - parsknął, po czym zaczął całować oliwkową skórę, na jej udach.
- Dean, wiesz, że będziesz musiał porozmawiać z Samem? On myśli... że my... wiesz... - brakowało jej słów, nie chciała skompromitować się przed mężczyzną.
- Bzykaliśmy się? - zapytał, przerywając czynność, a na jego usta wypełzł zabójczy uśmiech.
- Dokładnie. - odparła, lekko naburmuszona. Wstała z łóżka i sięgnęła po kubek z parującymi napojem. Uwielbiała kawę, a zwłaszcza jej zapach. Zaciągnęła się nim, zamykając oczy na dłuższą chwilę. Usłyszała, że starszy z braci podnosi się z łóżka, a po chwili staje obok niej i obejmuje ją ramieniem. Kiedy otworzyła oczy, zauważyła, iż trzyma w ręce naczynie.
- Przepyszna kawa. - powiedział, nie spuszczając jej z oczu.
- Przekażę Samowi.
- Wypuścił go ktoś? - roześmiał się.
- Tak. Cas. Bo o nim zapomniałeś! - wycelowała palcem w jego tors i dźgnęła delikatnie.
- Miałem lepsze rzeczy do roboty. Poza tym mógł się poczuć jak w szklanej pułapce...
- Tylko bez szkła i bez pułapki. - wywróciła oczami.
Dalszą rozmowę przerwała im osoba, która weszła do pokoju. Spojrzenie obojga łowców powędrowało w stronę dość młodej, atrakcyjnej kobiety. Brunetka wpatrywała się w nich oczami o kolorze morskich fal, otoczonych gęstymi rzęsami. Ich kształt wydawał się dziewczynie dziwnie znajomy, ale rozważanie na ten temat postanowiła odłożyć na później.
- Macie ochotę na ciasto, kochaneczki? - zapytała, ciepłym głosem, kobieta.
- Po pierwsze puka się, a po drugie to kim jesteś? - zapytał Dean, zapewne ostrzej niż miał w zamiarze.
- Oh, spokojnie. Przepraszam, że nie zapukałam. Mam na imię Karen. Zejdziecie na dół? Bobby wam wszystko wyjaśni. - uśmiechnęła się przyjaźnie i nie czekając na odpowiedź, wyszła.
Spojrzeli po sobie, nic nie rozumiejąc.
- Znajomo ci wyglądała? - podrapał się po nieogolonej brodzie.
- Tak, to moja serdeczna przyjaciółka, razem chodziłyśmy do szkoły, piekłyśmy babeczki na Święto Dziękczynienia i to ona nauczyła mnie jak się malować. - odparła z przekąsem.
- Wystarczyłoby zwykłe nie. Chodź, niech Singer nam to wyjaśni.
- Poczekaj chwilę. Przebiorę się. Wolę nie paradować w samej koszulce przed tą kobietą.***
Kilka minut później wszyscy siedzieli już przy stole w jadalni, tylko nieznajoma krzątała się po kuchni. Ivy po krótkiej chwili denerwującego wymijania tematu, przez Bobby'ego, wstała i oparła się o ścianę, zakładając ręce na piersi. Ojciec dziewczyny doskonale znał tą pozę i wiedział, że jeśli nie chce mieć solidnej awantury, kończącej się zazwyczaj porozbijanymi meblami i większością szyb do wymiany, musi coś wymyślić.
- Bobby, kto to jest? - zapytał po raz kolejny Dean.
- Musisz nam w końcu powiedzieć. - dodał Samuel.
- Jeśli to twoja nowa laska, nikt się nie będzie czepiał.
- Nie. To... Ivy, czy możesz na chwilę wyjść? - widać było desperację w jego oczach.
- Nie. - odparła spokojnie.
- Idioci. Nie ma co ukrywać. To moja żona.
- Ożeniłeś się po raz drugi, nic nam nie mówiąc? - blondyn był na prawdę wstrząśnięty.
- Nie, to moja pierwsza żona. Matka Ivy. - westchnął ciężko, a w jego oczach pojawiły się ślady łez. Radość, granicząca ze wzruszeniem malujące się w jego twarzy, mogłoby zmiękczyć niejednego twardziela.
Brunetka nic nie odpowiedziała, choć czuła wzrok każdego z nich, spoczywający na jej osobie. Serce waliło jej jak młotem, poczuła nawet kropelki potu na plecach i czole. W końcu nie wytrzymała. Musiała się upewnić, czy się przypadkiem nie przesłyszała. To nie było możliwe.
- Mama?***
Mam dla Was niespodziankę, a dokładniej dla tych, którzy nie obserwują mojego profilu. Kilka dni temu ukazał się prequel "Say something", opowiadający o przeszłości Ivy :D Książka nazywa się "Let her go", serdecznie zapraszam <3
Chciałabym po raz kolejny podziękować Wam, za Waszą aktywność i za to, że jest Was coraz więcej, Miśki <3
CZYTASZ
Say something
Fanfiction"- Jesteś najmłodszą łowczynią jaką znam. - I najlepszą. - odparła, wzruszając ramionami. - Skąd ta pewność? - uśmiechnął się szeroko. - Inne nie żyją." Okładkę wykonała @Miss_Hemmings2708, za co serdecznie dziękuję