10. Nowy

627 43 1
                                    

  Dziewczyna nabrała powietrza w płuca. Nie czuła nic poza potwornym bólem głowy. Spróbowała otworzyć oczy. Ból nasilił się. Dopiero po paru sekundach zorientowała się w sytuacji. Była ciągnięta po żwirze. Czuła małe kamyczki, ocierające się o jej plecy. Zerwała się na równe nogi, a to co zobaczyła prawie znów zwaliło ją na ziemię.

***

- Gdzie ona jest? - wypalił przez zęby Dean.
- Spokojnie. Zaraz zaznasz ulgę. - Paris Hilton uśmiechnęła się szeroko, a jej oczy zabłysły.
Mężczyźni znajdowali się za budynkiem muzeum. Cała przestrzeń porośnięta była roślinnością, a łowcy wraz z nieprzytomną porwaną stali przywiązani do grubych pni drzew.
- Nie zabijesz mnie. Nie mam żadnego idola wśród celebrytów!
- Mogę się zmienić w każdego człowieka. Myślisz, że nie wyczuwam kto dawał ci przykład przez te wszystkie lata? Kogo zawsze próbowałeś naśladować? Biedny synalek tatusia...
- Zamknij mordę! - mężczyzna nie wytrzymywał emocjonalnie.
Leszy popatrzył na niego z pobłażliwym uśmiechem i odwrócił się tyłem do mężczyzn. Prawdopodobnie chciał zmienić postać, ale przeszkodził mu Samuel. Udało mu się rozwiązać sznur, którym był przywiązany do drzewa i natychmiast rzucił się z pięściami na potwora. Starszy mężczyzna chciał pomóc bratu, lecz jego więzy były znacznie mocniejsze i nie mógł ich ani rozerwać, ani rozwiązać. Spanikowany szukał jakiegoś rozwiązania, lecz nic nie przychodziło mu do głowy. Widział swojego ostatniego członka rodziny, przegrywającego z leśnym bóstwem. Gdyby tylko Winchester miał w rękach siekierę, dałby radę odciąć głowę stworowi.
Niespodziewanie zza jednego z drzew wyskoczył młody, biało-kremowy pies. Złapał zębami Paris za różową koszulkę i pociągnął na tyle mocno, że kobieta się przewróciła. Zwierzę od razu odskoczyło w bok, aby uniknąć przygniecenia, a następnie stanął na leżącym ciele leszego i pokazując białe kły warknął. W tym samym momencie sprintem zza innego drzewa wybiegła brunetka. Z zawodową gracją złapała siekierę, znajdująca się nieopodal drzwi do muzeum i podbiegła do potwora. Wystarczyło kilka zamachów. Głowa Hilton potoczyła się po ziemi. Mężczyźni odetchnęli z ulgą. Natomiast łowczyni podrapała psa za uchem i podeszła do Deana. Stanęła na palcach, aby jej twarz znajdowała się jak najbliżej twarzy Winchestera.
- Nigdy więcej tak nie rób. - powiedziała oschle, po czym rozcięła sznury siekierą.
Nie czekając na reakcje starszego brata, podeszła do młodszego i pomogła mu wstać.

***

Kilka godzin później miejsce bitwy było uprzątnięte, dziewczyna zawieziona do szpitala, a łowcy żegnali się z szeryfem.
- Dzięki za pomoc. - skinął głową policjant - Wydałem już nakaz aresztowania tej Paris Hilton. Złapanie jej to tylko kwestia czasu.
Ivy zasłoniła usta, aby stróż prawa nie mógł dostrzec jej rozbawienia.
- Bardzo dobrze, szeryfie. My już będziemy się stąd zmywać, ale jeśli tylko ją znajdziemy, bez wątpienia, przywieziemy panu. - próbował zachować powagę Dean.
- Zatem do zobaczenia. - mruknął i odszedł w kierunku posterunku.
- Nooo, to zostaliśmy sami. - uśmiechnęła się szeroko dziewczyna.
Starszy Winchester z przyzwyczajenia oparł się o maskę czarnego Chevroleta i skrzyżował ręce na piersi.
- A co robimy z nim? - zapytał, wskazując głową na młodego labladora, siedzącego u nóg brunetki.
- Przydałby nam się kompan... - jęknęła z nadzieją w głosie.
- Nie ma mowy. Nie chcę żadnego futra w mojej Impali.
- Przecież zawsze lubiłeś psy. - Sam, przedrzeźniając brata, rownież założył ręce na piersi.
- Lubię, ale przy naszym stylu życia będzie mu ciężko. - mężczyzna uparcie argumentował swoje zdanie - Poza tym, skąd wiesz, że jest bezpański?
- A stąd, że nie ma obroży, uratował nam wszystkim życie i przywiązał się do mnie. - prychnęła.
- Dean, zastanów się. To naprawdę mądre zwierzę.
- A co będę z tego miał?
- Moją dozgonną wdzięczność. - zatrzepotała rzęsami i uśmiechnęła się do niego rozbrajająco.
- Ehhh, niech wam będzie. - westchnął - Ale jedna jego wpadka i odwozimy go Bobby'emu, na farmę.
Łowczyni zapiszczała z podniecenia i rzuciła się na szyję Samowi. Cmoknęła go w policzek, a potem zarzuciła ręce na szyję drugiego brata. Blondyn spojrzał w brązowe oczy towarzyszki i wyszczerzył białe zęby w uśmiechu.
Brunet natomiast onieśmielony bliskością przyjaciół, zagwizdał na psa i ruszył z nim w kierunku krzaków, pod pretekstem wyjścia na spacer.
- Mi się należy większa nagroda niż Samowi. - mruknął przybliżając usta do warg dziewczyny. Ta jednak odsunęła się nieznacznie.
- Okej. Twoją nagrodą będzie zafundowanie zakupów dla Alexa. - powiedziała i szybko cmoknęła mężczyznę w policzek, po czym odsunęła się od niego.
- Alex?
- Taaak... jak na przykład Alex Van Helen.
- Albo komisarz Alex. - wywrócił oczami.
- Sammy wymyślił to imię, a mi się bardzo podoba. To co? Jedziemy?

Kiedy już wszystko ustalili w związku z nowym towarzyszem, postanowili udać się w dalszą drogę. Ivy wpuściła labradora na tylne siedzenia auta i oparła się o dach, z zainteresowaniem obserwując braci. Oni z kolei rozmawiali o tym jak brakiem zaufania zniszczyli swoją relację i postanowili ją naprawić. Dziewczyna błądziła wzrokiem od jednego mężczyzny do drugiego. W jej oczach dostrzec można było zaufanie, miłość i oddanie. Mimo, że znała ich dopiero kilka miesięcy, gotowa była skoczyć za nimi w ogień.
- Słuchaj, pomyślałem sobie... - głos blondyna wyrwał ją z zamyślenia - Że może teraz ty byś poprowadził? - wyciągnął rękę z kluczykami w stronę Sama.
Ten spojrzał w jego stronę podejrzliwie.
- Mówisz serio?
- Tak. Mi się przyda odpoczynek. - z tymi słowami wręczył przedmiot bratu, a dziewczyna z podniecenia wskoczyła na miejsce obok kierowcy.
- A panienka gdzie siedzi? To moje miejsce. - zapytał były kierowca, nachylając się nad siedząca łowczynią.
- Mówiłeś, że musisz się przespać. Wygodniej się śpi z tyłu... dobranoc. - posłała mu buziaka i trzasnęła drzwiami.
Dean spojrzał zdezorientowany na rozbawionego brata, który już szykował się do uruchomienia silnika. Nie mając żadnego wyboru, usiadł z tyłu.

***

Powinniście mnie zamordować! Za tak długą przerwę oraz tak krótki rozdział. Jestem na siebie tak wściekła, że chyba potnę się mydłem :D
A tak serio to mam zamiar odrobinkę wydłużyć rozdziały i wstawiać je raz na tydzień. Czy mi się to uda nie wie nikt :D a jeszcze w ramach przeprosin planuję około trzydniowy maraton... ale czy mi się uda nie wie nikt xD
Pamiętajcie o motywujących gwiazdkach i komentarzach Miśki <3

Say somethingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz