[3]

23.8K 716 80
                                    

Wstałam o 13. Pomimo że spałam około 10 godzin, jestem tak padnięta... jeszcze ten cholerny projekt Millera. Jaby sobie sam nie miał go zrobić!

Spojrzałam w lustro. Moje włosy to jakaś masakra! Nie lubię ich, pomimo, że znajdzie się kilkanaście osób, które zazdroszczą mi tych blond kudłów. Ja bym z chęcią je oddała.

Podeszłam do szafy, z której wyjęłam rurki i białą zwiewną koszulkę. Na wszelki wypadek wzięłam też ramoneskę, gdyby miało się ochłodzić.

Mam jeszcze dwie godziny. Uczesałam włosy w wysoki kucyk. Nie robiłam makijażu. Chyba bez niego tak strasznie nie wyglądam... Przynajmniej taki plus, że mi żaden niechciany pryszcz nie wyskoczył na twarzy.

Dzisiaj jem płatki z mlekiem. Przy okazji oglądam wiadomości, w których między innymi jest o największym tegorocznym projekcie, których robiony jest przez - uwaga! Uwaga (na pewno nie zgadniecie) - Millera. Dlaczego się nie zdziwiłam...

Po wiadomościach, gdy przełączałam kanały natrafiłam na Titanica. Jak ja kocham ten film. Niestety ominęłam większą część filmu. Jak zawsze musiałam się poryczeć na końcówce. Ale dla czego on umarł! Cholera jest już prawie 15. Jeżeli nie będę tam na szesnastą - jaki mi napisał - pewnie dostanę niezły opieprz. Pech chciał, że znów jadę autobusem, gdzie połowa miejsc zajęta jest przez zmęczone reklamówki... dokąd ten świat zmierza....

Pod jego dom dotarłam trochę po 16. Znaleźć to cholerstwo było tak trudno! Gdzie on mieszka. Przecież z tego miejsca gdzie stoję nie widać żywej duszy, a tym bardziej innych domów. Jak można było się domyśleć jego dom nie jest mały. On jest w cholerę duży! Ruszyłam kamienną ścieżką do frontowych drzwi. Lekko zapukałam, a gdy nie słyszałam żadnej odpowiedzi powtórzyłam swój czyn mocniej. Drzwi otworzyła mi mała śliczna osóbka. Dosięga mi ledwo za kolana. Powoli ukucnęłam przed nią.

Podałam jej rękę na przywitanie na co ona od razu ją uścisneła.

- Cześć! Jest może .... - cholera, jak on miał na imię.... - jest może Pan Miller?

- Tak. Choc, mówil, ze przyjdzies. - jaki ona ma słodki głosik!!! Poszłam za nią do, chyba, salonu.

- Jak masz na imię? - zapytałam.

- Glace - odpowiedziała.

- Grace - powtórzyłam. - piękne imię.

- Dziekuje.

- Grace! Ty mała małpko. Gdzież ty schowałaś moje papiery - uslyszałam, a zaraz po tym Miller pojawił się w salonie. Gdy mnie zobaczył od razu spoważniał - Oh... już jesteś... pójdź korytarzem prostu i ostatnie drzwi po lewo. - Gdy już wychodziłam zatrzymał mnie jego głos - Chcesz może kawy albo herbaty?

- Kawe z mlekiem jak można - powiedziałam. - A i jeszcze trzy łyżeczki cukru - dodałam.

- Jasne.

Wyszłam z salonu i tak ja polecił zaczęłam iść korytarzem. Zaraz, które to miały być drzwi? Przedostatnie czy ostatnie... Cholera no! Dobra, wiem, wyliczankę zrobie! Chociaż przy moim szczęsciu to tak różnie bywa...

Strzelam... niech to będą ostatnie drzwi po lewo. Cicho otwierma drzwi i widzę, że dobrze trafiłam. I całe szczęscie, bo nie mam ochoty błądzić po wielkim domu mojego szefa.

Rozglądam się po gabinecie. Jest to pokój średniego rozmiaru, ze wszystkich stron ściany zastawione są pułkami, na których znajdują się książki i dokumenty.

Podchodzę do skórzanego fotela, który stoi naprzeciwko biurka i siadam. Matko, jakie to wygodne! Zamykam oczy i nie wiem ile tak siedzę, ale otwieram je gdy słyszę, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Oczywiście widzę Millera. W sumie kogoś ty się spodziewała w jego domu!

- No to zaczynamy - Mówi i podchodzi do biurka.

[[[[]]]]

Kolejny rozdział pojawi się najprawdopodobniej jutro <3

Prawdziwe Uczucia [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz