Nathan Miller
Przejście przez miasto zabrało mi po ponad 10 minut. Nie wiedziałem czy Greta tam na mnie jeszcze czeka, czy nie. Ja i bez tego wiedziałem, że nawet, jeżeli poszła już do swojego hotelu muszę z nią porozmawiać. Teraz nie odpuszczę jak wtedy.
Wszedłem do kawiarni, która nie była jakoś specjalnie tłoczno. Kilka kobiet siedziało przy dużym stoliku w rogu i nachylone nad stolikiem dyskutowały o czymś. Jakaś dziewczyna, z wyglądu nie dużo starsza od Jane, siedziała z facetem i trzymała go za ręce. Nie rozmawiali, po prostu się na siebie patrzyli. Powiodłem wzrokiem po całym pomieszczeniu i za Chiny Ludowe nie mogłem zobaczyć Grety. Jej po prostu nie było!
Odwróciłem się i złapałem za klamkę od drzwi, ale zatrzymał mnie ten piękny, melodyjny głos.
- A jednak przyszedłeś. – Greta. Wreszcie widzę i słyszę Gretę. Nie jest zła ani wściekła. W zasadzie to ona jest tylko spokojna. Z jej twarzy nic nie mogłem odczytać. Stała piętnaście metrów i patrzyła się na mnie pustym wzrokiem. Nie wiem ile tak staliśmy, ale po chwili przełknęłam gulę, która zalegała mi w gardle i mrugnąłem kilka razy. Nie chciałem się teraz rozbeczeć jak ostatnia ciota. Pomimo jej protestów chwyciłem ją za rękę i szybko wyprowadziłem z tej durnej restauracji.
- Gdzie ty mnie prowadzisz?! – Wrzasnęła wściekła. Przynajmniej nie była tak denerwująco spokojna.
- Gdzieś gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać – wyjaśniłem.
Nie oddaliłem się z nią daleko od restauracji. Przeszliśmy tylko przez ulicę na małą ławkę przy chodniku. Teraz dopiero zauważyłem, że większość ludzi po prostu siedzi na trawniku, a nie na ławkach. Wygodniej im jest tak, czy jak?
- więc, o czym chciałeś porozmawiać – zapytała. O czym ja chciałem porozmawiać? O wszystkim! O tym czy czuje coś do mnie, czy zależy jej na tym związku. Ale rozmowę najlepiej zacząć od jakiś prostych tematu na początek.
- Musimy porozmawiać o nas... – Zacząłem i chciałem już kontynuować, ale mi przerwała.
- A myślałam, że będziemy rozmawiać o jeleniach! – Sarkazm... - powiedz mi coś, czego nie wiem.
- Możesz, chociaż raz być poważna? - Poprosiłem. Nie tyle mi chodziło o to żeby się nie uśmiechała, a o to, aby wzięła to na poważnie, bo ta decyzja będzie decydować o jej i moim życiu. Od niej wszystko zależy. – Więc... - od czego ja mam zacząć? – Myślę, że najlepszym sposobem będzie jak powiesz, co myślisz i co czujesz.
- chcesz, żebym zaczęła się tobie zwierzać? Ciebie to chyba pogięło – prychnęła.
- A Aidenkowi to jakoś wszystko mówić – syknąłem i chyba to na nią podziałało, bo się wyprostowała i zamknęła na chwilę oczy.
-dobra! Sam chciałeś! Chcesz wiedzieć, co na ten temat szczerzę myślę? – Zapytała, a ja szybko pokiwałem twierdząco głową. – Bardzo mnie zabolało, kiedy twoi rodzice odnieśli się tak do mojej bezpłodności, ale gdy nawrzeszczałeś na mnie, że jestem łatwa i mogłam ci powiedzieć wtedy o moim 'defekcie' to przeważyło szalę. Nie wstawiłeś się za mną. Nie zrobiłeś nic. Nie pokazałeś, że ci na mnie zależy tylko na dzieciach, które mogłabym mieć z tobą. Patrzyłeś się na swoich rodziców, kiedy oni mi ubliżali. Jak ty byś się czuł na moim miejscu? Pomyśl, co byś zrobił! Miałam wtedy błagać cię na kolanach? Bo jeżeli na to liczyłeś, to jak widzisz tak nie było. I nigdy nie będzie. – Bardzo mnie te słowa bolały i byłem zły na siebie, a gdy dotarło do mnie, że gdybym wtedy nic nie mówił wszystko może potoczyłoby się inaczej...
- Greta, ja cię bardzo przepraszam. Wiesz, że żałuję tego z całego serca. – Powiedziałem, a wizja jak bierzemy rozwód sprawiła, że w moim oczach zebrały się łzy. – Przepraszam... - szepnąłem.
- Myślisz, że zwykłe przepraszam wystarczy? Bo ja tak nie myślę.
- Wiem, że żadne słowa mnie nie usprawiedliwiają, ale ja wtedy nie myślałem jak powinienem. Proszę Cię, daj mi drugą szanse. Spróbujmy od nowa, a jak nam się nie ułoży i nadal będziesz chciała wziąć rozwód to się zgodzę i nie będę robił żadnych problemów. Tylko daj mi drugą szansę – szepnąłem.
Patrzyłem na nią i widziałem jak się zastanawia. Każda sekunda ciągnęła się jak godzina. Spojrzała się na mnie oczami pełnymi obaw. Zacisnęła zęby, a potem zrezygnowana powiedziała:
- Dwa miesiące i ani dnia dłużej.
I Zajebiście! Przekonam ją do siebie i w końcu będzie tak jak powinno być od samego początku!
Zajęło mi trochę czasu zarezerwowanie biletu z Rzymu do Miami, a w międzyczasie Greta pakowała cały swój dopytek jak wzięła do Włoch. Nie było tego jakoś tega dużo. Jedna walizka i tyle. Spodziewałem się, że wyjdzie z czterema i oznajmi, że musze kupić jej jeszcze jedną, bo nie może kosmetyków zmieścić. Dzięki Bogu, za to, że Greta nie używa praktycznie w ogóle kosmetyków.
Pod wieczór siedzieliśmy już w samolocie. W ogóle nie rozmawialiśmy. Wyjaśniłem jej tylko, że musimy szybko wracać do Miami. Co jakiś czas poruszałem jakiś temat, ona tylko podpowiadała krótkimi odpowiedziami. Oczywiście pytałem się jej czy cos zrobiłem, żeby nie wyniknęły z tego później problemy, ale ona zaprzeczała i tłumaczyła się, że musi sobie wszystko przemyśleć.
Jak ja nie znoszę takiej ciszy!
- Możemy o czymś porozmawiać? – zapytałem po krótkiej chwili.
- Jasne – odpowiedziała i spojrzała na mnie swoimi cudnymi oczami.
- więc co jest pomiędzy tobą, a Aidenem? - Nie mogłem się powstrzymać, chociaż wiedziałem, ze rozzłoszczę tym Gretę.
- Gówno! Czy ty zawsze się musisz o to pytać? Myślałam, ze sobie wszystko na ten temat wyjaśniliśmy!
- Przepraszam – wcale nie było mi przykro. – Hm... gdzie chciałabyś pojechać w wakacje?
- Nigdzie nie chcę jechać. Chociaż powrót do Włoch byłby świetny! – Gdy mówiła o Włoszech jej oczy się rozpromieniły. Zastanówmy się, dlaczego... Bo na pewno nie dlatego, ze mieszkał tam Aiden.
Lot minął nam na niezobowiązującej pogawędce.
Nowa misja: Dom moich rodziców
=====================================
Dziękuję za ponad 2 tysiące gwiazdek i 24 tysiące wyświetleń!
Buziaki :*
CZYTASZ
Prawdziwe Uczucia [Zakończone]
RomanceGreta to dziewczyna, która postanawia zmienić coś w swoim życiu. Przeprowadza się do słonecznego Miami i podejmuje pracę u milionera , który już pierwszego dnia zwraca na nią uwagę. Jedna osoba, którą dopiero co poznała zmienia całe jej życie i w...