Rozdział 20

633 19 3
                                    

*Tuż przed meczem*
Mecz. Kocham ten moment kiedy cały stadion, ulice przybierają biało-czerwone barwy, a wszyscy kibice wspólnie zasiadają na trybunach, bądź na kanapach w domach lub barach. W tej chwili nie tylko wspierają piłkarzy swojej ojczyzny, ale też spędzają czas i świetnie się bawią z przyjaciółmi bądź rodziną. Ja pamiętam jak zawsze przed meczem były wielkie przygotowania przyjeżdżali ciocia, wujek, kuzyni, czasami nawet babcia z dziadkiem. Malowaliśmy się, braliśmy trąbki, flagi, szaliki i kiedy nie mogliśmy oglądać meczu na stadionie to siedaliśmy przed telewizorem z popcornem, chipsami i napojami i przeżywaliśmy wszystko w domu. Było naprawdę fantastycznie i są to dla mnie niezapomniane wspomnienia. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Wojtka.
-Kasia! Ziemia do Kasii! Halo! - machał mi ręką przed twarzą.
-Co? Przepraszam zamyśliłam się.
-Zauważyłem - zaśmiał się - zaraz wchodzimy na boisko - dokończył i pociągnął mnie za rękę w stronę szatni. Tam wszyscy stanęli w kółku trener powiedział to co miał do powiedzenia i nadeszła pora na kapitana.
-Słuchajcie chłopaki. Jak zawsze dajemy z siebie 110% i walczymy do samego końca. Pamiętajcie, że gramy z mistrzami świata...
-Już niedługo - mruknęłam, ale jednak mnie usłyszeli.
-Czemu niedługo? - zapytał wujek.
-No niedługo są kolejne mistrzostwa i wątpię, że wygrają je po raz drugi - wyznałam szczerze to co myślałam.
-Jak zawsze szczera Kasia - powiedział gdzieś z tłumu Grzesiek. Zaśmiałam się lekko.
-Kontynuuj wujku.
-Dobra nie ważne. Porostu dajemy z siebie 110% i nie poddajemy się do samego końca. Kto wygra mecz?!?! - krzyknął.
-Polska!!!
-Kto?
-Polska!!!
-Kto?!!
-Pooooooolska!!!!!
Po tym okrzyku ostatni raz przed meczem podeszłam do Wojtka.
-Jesteś najlepszy pamiętaj o tym - powiedziałam.
-Jak tylko spojrze na ciebie siedzącą na ławce od razu nabieram pewności siebie i jest mi lepiej. Nie wiem co bym zrobił gdybyśmy się nie pogodzili. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił - powiedział, a ja go przytuliłam.
-Nie rozpamiętujmy przeszłości i żyjmy chwilą. Kocham Cię na pewno wygracie - powiedziałam i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Później poszłam na ławkę, a Wojtek do reszty. Po chwili zobaczyłam jak piłkarze wychodzą na murawę. Jednym z najlepszych momentów meczu jest właśnie odśpiewanie hymnu. Moment kiedy wszyscy Polsacy (dobra może nie wszyscy, ale znaczna większość) stają na baczność z ręką na sercu śpiewając hymn kraju. Po odśpiewaniu, zapoznaniu kapitanów itd. rozpoczęła się gra.

*36 minuta meczu*
O mój Boże jest 1-0 co oznacza, że wygrywamy. Zaraz chwila jakiś Niemiec biagnie w stronę naszej bramki. Błagam cię Pazdanie, Wojtku i całą reszto nie pozwólcie mu na strzał. Spojrzałam się w niebo, ponieważ stadion jest otwarty. Zaraz czemu nagle jest tak cicho. Patrzę się w stronę boiska. Jakiś piłkarz leży na murawie, a do niego biegnie nasz sztab medyczny. Zaraz... To nie jakiś piłkarz tylko... Wojtek!! Długo nie myśląc szybko pobiegłam w stronę naszej bramki. Kiedy już tam byłam łzy zebrały się w moich oczach. Ujrzałam nieprzytomnego Szczęsnego, a wokół niego wielu piłkarzy i oczywiście lekarzy.
-Co mu się stało? - zapytałam doktora Jaroszewskiego, ale ten mi nie odpowiedział był zbyt zajęty Wojtkiem. Spojrzał na mnie tylko wzrokiem pełnym smutku, obawy i czegoś czego nie mogłam wyczytać. Bezsilnie usiadłam na trawę mając gdzieś wszystko dookoła mnie teraz liczył się tylko ON. Dlaczego bezsilnie? Bo krzycząc czy czymkolwiek takim przytomności mu nie przywróce pozostało mi czekać na to czego dowiem się od lekarzy. Podszedł do mnie Grzesiek, spojrzałam na niego oczami, z których chyba litrami wylewały się łzy. On tylko podniósł mnie z trawy, a ja wpadłam mu w ramiona i zaczęłam płakać jeszcze bardziej o ile wogule było to możliwe.

#########################
Hejo! Jak obiecałam tak jest. Piszcie jak się podoba! Już jutro kolejny rozdział :)

Miłego dnia :)

Właśnie dzisiaj tłusty czwartek ile pączków zjedliście?!! Xd

Możemy spróbować cz.II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz