Rozdział 6

645 20 1
                                    

*Tydzień później*
Razem z resztą sztabu szkoleniowego, medycznego itd. jesteśmy już w hotelu w Warszawie i czekmy na piłkarzy, którzy mają przyjechać ok.17.
-Kasia!! - woła mnie Tomek Iwan.
-Coo?? - pytam.
-Masz te papiery o które cie prosiłem? -Mam w pokoju do góry, chodź to ci je dam - mówię i nie czekając na niego zamierzam w kierunku mojego pokoju. Wchodząc zauważam jak moja komórka się świeci co oznacza, że ktoś do mnie dzwoni. Patrzę na wyświetlacz i widzę napis "Menager Niemców", automatycznie zmieniam język i witam się z nim. W międzyczasie podaje Tomkowi papiery.
-Tak, tak przyjeżdżacie dzień przed meczem rano... Tak... Dobrze przekaże... Oczywiście... Tak... Dobrze to do zobaczenia na meczu - mówię i rozłączam się. Jezu znowu muszę zbiegać po schodach, bo akurat teraz winda musiała się zepsuć. I jeszcze mi telefon dzwoni, nie patrząc na to kto to odbieram.
-Halo! - mówię i zbiegam na dół.
-Jezu a co ty taka groźna jesteś? Gryziesz? - odzywa się Bartek Kapustka i zaczyna się śmiać.
-Nie spokojnie nie gryze, ja tylko połykam w całości - też zaczynam się śmiać - Coś się stało, że dzwonisz?
-Dzwonie, bo już jestem w hotelu, a trener mówił, że mamy się zgłaszać do ciebie jak dojedziemy - skończył mówić kiedy weszłam do holu.
-Fuck ja się zabije - powiedziałam i rozłączyłam się, bo już stałam koło Kapustki - Słuchaj siadaj tu i się nie ruszaj - posadziłam go, swoją drogą na bardzo wygodnej kanapie, i kazałam poczekać, a sama pobiegłam po raz 100 na góre do swojego pokoju. Jak dobrze, że nie mam pokoju na samej górze czyli 12 piętrze, tylko na 5. Plus tego jest taki że przez to bieganie schudne. Wpadłam do pokoju, chwyciłam teczkę i po drodze na dół odebrałam jeszcze telefon od Grosika, Piszcza i Kubusia. Wbiegłam zdyszana do holu i przywitałam się z nimi.
-No to teraz podpiszcie się obok swoich nazwisk - powiedziałam kiedy trochę ochłonęłam, w głowie miałam tylko jedna myśl zaraz jak oni się podpiszą pójdę do właściciela hotelu, którym jest mój dobry znajomy jeszcze z dzieciństwa. Pogadałam chwilę z chłopakami, a potem wysłałam ich do recepcji po klucze i sama poszłam załatwić sprawę windy. Podeszłam do recepcji i zapytałam czy jest szef, recepcjonistka mi odpowiedziała, że jest ale rozmawia przez telefon z ważnym klientem. Sorry ma pecha bez słowa skierowałam się do Konrada. Weszłam bez pukania.
-Przepraszam muszę kończyć zadzwonie później - powiedział kiedy mnie zobaczył i rozłączył się.
-Hej Kasia wypiękniałaś odkąd widziałem cie po raz ostatni - powiedział i podszedł do mnie.
-Dziękuje - zarumieniłam się lekko.
-Co cię do mnie sprowadza? - zapytał i zbliżył się niebezpiecznie blisko kiedy już chciałam mu odpowiedzieć...

##################
Polsat. Przerwa na reklamy hahah. Jak myślicie co się dalej wydarzy?? Piszcie :)
A wogule to opowiadajcie Kochani jak Wam święta minęły?? Prezenty się podobały??

Besoski :**

Ps. Ta piosenka u góry idealnie opisuje końcówkę tego rozdziału hihi

Możemy spróbować cz.II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz