Rozdział 46

482 27 4
                                    

Siedzimy już w klubie w takiej jakby auli gdzie jesteśmy tylko my. Dopiero za ścianą jest reszta ludzi itd.
-Kasia? - zwraca się do mnie Grosik.
-Co?
-Chcesz jakiegoś drinka?
-Nie mogę - powiedziałam i spojrzałam na Wojtka, który w tej samej chwili popatrzył na mnie.
-Czy my o czymś nie wiemy? - zapytał Piszczek, a ja poczułam jak Wojtek mnie obejmuje.
-W zasadzie to tak... - zaczęłam niepewnie, ale z uśmiechem.
-Kasia jest w ciąży - dokończył Wojtek, a wszyscy zaczęli krzyczeć jakieś niezrozumiałe słowa, aż wkońcu się na nas rzucili i zaczęli ściskać.
-To mamy podwójny powód do opicia!! - krzyknął Pazdan, a wszyscy wybuchli śmiechem. Kiedy się uspokoiliśmy prawie wszyscy pobiegli do baru coś zamówić, a po chwili wrócili z różnymi kolorowymi drinkami. Ja dostałam od Michała soczek jabłkowy z kolorowymi rurkami i parasolką. Później razem z Wojtkiem poszliśmy trochę potańczyć. Przetańczyliśmy chyba z 6 piosenek.

***

Jesteśmy już w hotelu. Jest godzina 5.30, na szczęście wszyscy grzecznie poszli do swoich pokoi. Kiedy tylko weszłam do siebie szybko zdjęłam szpilki oraz sukienkę i rzuciłam się na łóżko. Po chwili już spałam.

*14.00*
Obudziłam się, nie wyspana i z bolącymi nogami. Co się dziwić jak tańczyłam wczoraj, a nawet i dzisiaj, chyba z każdym piłkarzem minimum przez 2 piosenki. Powoli zwlekłam się z łóżka i skierowałam do torby, wyjęłam z niej wygodne czarne getry, zwykłą szarą koszulkę z napisem "Mogłabym być miła i uprzejma, ale nie czuję takiej potrzeby" i bluzę Wojtka w barwach moro. Kiedy spojrzałam na siebie w lustrze myślałam, że dostanę zawału. Włosy stojące na wszystkie strony, makijaż rozmazany na całej twarzy. Dłużej się sobie nie przyglądając rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie całe ciało oraz włosy i wyszłam. Wytarłam się i ubrałam się. Włosy wysuszyłam, rozczesałam, związałam w kitkę i wyszłam z pomieszczenia. W pokoju ubrałam klapki, wzięłam telefon i wyszłam na obiad, który miał się odbyć o 15, bo wszyscy wiedzieliśmy, że wcześniej nie wstaniemy. Weszłam do windy i spojrzałam na telefon, napisała do mnie Kamila.

"Od Kamila"
O której będziesz? Przyjdę z Natalką po ciebie na przystanek :)
"Do Kamila"
Nie przychodź, bo nie przyjadę autobusem, tylko autem. Będziemy ok. 19.00. Odezwę się później papa :*

Odpisałam jej i schowałam telefon do kieszeni bluzy. Wyszłam z windy i skierowałam się w stronę stołówki. Weszłam tam i zobaczyłam prawie wszystkich, nie było tylko Kamila, Grześka i Łukasza. Z myślą o tym gdzie się zgubili doszłam do stolika, przy którym siedzieli Lewy i Wojtek, brakowało tylko tych zgub. Podeszłam do wujka i go przytuliłam, a Wojtka pocałowałam i usiadłam między nimi.
-Jak tam po imprezie? - zapytał się Szczęsny, po którym widać było, że ma kaca. Zresztą podobnie było z wujkiem.
-Jakoś żyje, ale nogi mi odpadają - odpowiedziałam - Ale widzę, że wy wręcz tryskacie energią - dodałam, a oni spojrzeli na mnie jak na morderce.
-Taa jest suuper - powiedział z sarkazmem Lewy i w tym momencie do sali weszli nasi trzej muszkieterowie.
-Hej - jako pierwszy odezwał się Grzesiek.
-Hej - odpowiedzieliśmy.
-Widzę, że czujecie się wyśmienicie - nie mogłam przegapić okazji do nabijania się z nich.
-Proszę cię nic nie mów - odezwał się Kamil i akurat podano nam obiad. Po zjedzeniu wszyscy poszli do swoich pokoi aby się spakować. Dziś wracamy do domów. Gotowa poszłam do pokoju Wojtka, weszłam bez pukania i czekałam aż wyjdzie z łazienki. Po chwili wyszedł i ostatni raz spojrzał czy wszystko ma po czym wyszliśmy i udaliśmy się na dół. Pożegnałam się z każdym po kolei oczywiście z moich oczu wyleciało kilka łez, ale tak jest zawsze. Nienawidzę pożegnań, mimo, iż wiem że niedługo znowu się spotkamy. Po ok. 20 minutach siedziałam już razem z Wojtkiem w taksówce i rozmawiając jechaliśmy do domu mojej mamy.

Możemy spróbować cz.II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz