** Rozdział 4 **

8.1K 433 61
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi, ale zanim odzyskałam świadomość, rozejrzałam się dookoła. Leżałam na podłodze, bolały mnie wszystkie mięśnie i drżałam z zimna przez otwarte okno. Podniosłam się szybko, gdy Sophi zaczęła krzyczeć, że chyba umarłam, bo nie otwieram drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je szeroko, by po chwili zobaczyć przed sobą moją siostrę z dużą ozdobną torbą, a obok niej mamę, która właśnie weszła po schodach.

- No wreszcie! - krzyknęła dziewczynka.

- Jednak żyje - zaśmiała się mama - Wyglądasz gorzej, niż Mike, po imprezie na drugi dzień - przyjrzała mi się dokładnie - Źle się czujesz? - zapytała zmartwiona.

- Nie mamo, tylko zdrzemnęłam się na chwilę. W końcu mamy sobotę - odpowiedziałam - Co tam masz brzdącu? - skierowałam do siostry, by zmienić temat.

- Wszystkiego najlepszego! A tu prezent ode mnie! - powiedziała ucieszona i podała mi torebkę. Poczekała, aż wyjmę z niej podarunek i wyczekująco na mnie spoglądała. Był to różowy miś trzymający w swych łapkach czerwone serduszko. Uśmiechnęłam się i przytuliłam siostrę.

- Jest śliczny, dziękuję! Dam mu na imię Tedy i będzie ze mną spał w nocy. Może być? - zapytałam, a ta żwawo pokiwała główką zadowolona, że prezent mi się spodobał.

- Sama go wybierała - powiedziała mama z uśmiechem - My z tatą też mamy dla ciebie prezent. Ogarnij się i zejdź na dół.

- Mam się bać? - zapytałam mamy z śmiechem. Byłam ciekawa co wymyślili.

- Raczej nie - mrugnęła do mnie okiem i odeszła zabierając ze sobą Sophi.

Westchnęłam i skierowałam się, by zamknąć okno, następnie przeniosłam się na łóżko. Spróbowałam przypomnieć sobie czemu leżałam na podłodze, gdy nagle mnie olśniło. Rzuciłam się znów do okna i spojrzałam na gałąź, gdzie jeszcze nie dawno widziałam to małe stworzenie. Nic jednak nie dostrzegłam, oprócz wiewiórki przeskakującej z jednej gałązki na drugą. Westchnęłam i wróciłam na poprzednie miejsce. Pewnie to wszystko mi się przyśniło, albo mi odbiło za młodu. Zdecydowanie to będzie druga opcja.

Gdy tak rozmyślałam usłyszałam wibracje mojego telefonu. Podniosłam go z szafki i spojrzałam na ekran. Widząc kto dzwoni od razu przesunęłam palcem na zieloną słuchawkę.

- Hej Klara. Co tam?

- Co tam?! Dzwonię do ciebie już dziesiąty raz! Czemu nie odbierałaś?! Mam nadzieję, że porządnie mi się z tego wytłumaczysz! - oburzyła się Klara.

- Przepraszam, zasnęłam i nie słyszałam telefonu - wytłumaczyłam.

- Dziś są twoje urodziny, a ty śpisz?! Za parę minut będę u ciebie, mamy mało czasu, by zrobić z ciebie boginię - zarządziła i rozłączyła się zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

Zdziwiłam się patrząc na zegarek, byłam nie przytomna zaledwie pół godziny. Powinnam iść z tym do lekarza, ale co będzie jeśli uznają mnie za wariatkę i zamkną w psychiatryku? Albo co gorsza, zaczną robić na mnie różne eksperymenty? Odrzuciłam te nieprzyjemne myśli. Musiałam jakoś sobie z tym poradzić sama i pierwszym na co wpadłam było pójście do biblioteki i poszukanie czegoś w książkach.

Westchnęłam, po czym podniosłam się i poszłam wziąć prysznic. Kiedy zdejmowałam koszulkę zauważyłam, że mój nowy nabytek nad lewą piersią nadal znajdował się na swoim miejscu. A miałam już cichą nadzieję, że to jednak był zły sen. Przyjrzałam się mu dokładniej jeżdżąc po nim palcem, stwierdziłam, że mimo okoliczności w jakich się pojawił, to był całkiem ładny. Następnie swój wzrok skierowałam na odbicie w lustrze, gdzie pod soczewkami dało się zauważyć ledwie widoczne drobinki. 

Ognistoskrzydła. Przebudzenie MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz