** Rozdział 8 **

7.6K 447 91
                                    

Znienawidzony dźwięk budzika zerwał mnie z pięknego snu. Machnęłam ręką, by go wyłączyć, ale z hukiem upadł na podłogę, tym samym sprawiając, że moja głowa niebezpiecznie zapulsowała. Podniosłam się na łoķciu i spojrzałam w okno. Słońce już dawno obudziło się do życia zachęcając swoim blaskiem do wyjścia na zewnątrz i cieszenia się pogodnym niebem. Zapowiadał się ładny dzień. Niestety byłby lepszy, gdybym mogła zostać w domu.

Wygrzebałam się z łóżka i głośno westchnęłam chowając twarz w dłoniach. W pewnym momencie mój słuch wyłapał dość podejrzany ton głosu, który dochodził z pokoju mojego brata.

- Mam podejrzenia kto to może być... Wiem, że depczą nam po piętach!... To ja tu dowodzę i macie się słuchać!... Jest ważna dla naszego Pana, więc łapy przy sobie... Przygotujcie się do przejścia, dziś to zakończymy - chyba rozmawiał przez telefon, bo zdania się urywały.

Nagle moje płomienie się ujawniły, a tatuaż zabłysnął jasnym światłem. Nie wiem czemu, ale miałam dziwne przeczucie, że chodziło o mnie. Uczucie niepokoju i czegoś jeszcze znacznie wzrosło. Poczułam jak adrenalina zaczyna buzować w moich żyłach, jakby w obronie przed zagrożeniem. Nie wiem czemu tak się zachowywałam skoro nie miałam pewności, że rzeczywiście o mnie była mowa. Może po prostu chodziło o jakąś rzecz i jak zwykle wyolbrzymiam?

Wstałam z ociąganiem chcąc znaleźć się w łazience, by móc się ogarnąć i trochę uspokoić. Jak tylko sobie o tym pomyślałam, stałam już przed lustrem z wymalowanym szokiem na twarzy, a wokół mojego ciała unosiła się kolorowa poświata, która po chwili zniknęła wraz z płomieniami.

- Dobraa... Tylko spokojniee... - powiedziałam cicho sama do siebie, powoli kładąc dłonie na umywalce - Zaczyna się robić coraz ciekawiej - dodałam, ale szybko się ogarnęłam, usprawiedliwiając zaistniałą sytuację zbyt dużym natłokiem kotłujących się w mojej głowie myśli, przez które zapomniałam jak znalazłam się tak szybko w tym pomieszczeniu.

Jak tylko wyszykowałam się do wyjścia, zabrałam swój plecak i uchyliłam drzwi do mojego pokoju sprawdzając, czy przypadkiem Mike nie kręci się na korytarzu. Nikogo nie było na piętrze, więc wyszłam i skierowałam się w stronę schodów. Mój czuły słuch wyłapał rozmowę mamy, która tłumaczyła coś tacie, był tam także mój brat, ale nic nie mówił, słyszałam jedynie jego oddech i klawisze telefonu. Nie miałam najmniejszego zamiaru iść do kuchni, dlatego szybko założyłam swoje czarne botki, krzyknęłam, że już wychodzę i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. 

Zamiast do szkoły, skierowałam się w zupełnie innym kierunku. Moim celem był las znajdujący się kilometr od mojego domu. Nie chciałam ryzykować, kiedy znalazłabym się pośród tłumu nastolatków i nauczycieli. Nie panowałam jeszcze nad sobą, więc łatwo mogłabym komuś wyrządzić krzywdę, a nawet nie wiem, do czego jestem zdolna i to mnie przerażało.

Kiedy tylko weszłam do lasu, odnalazłam dobrze mi znaną ścieżkę. Często tam bywałam, kiedy chciałam zostać sama. Zawsze gdy tamtędy szłam, byłam pogrążona w swoich własnych myślach i nie zwracałam za bardzo uwagi na otaczającą mnie przyrodę. Jednak dziś było inaczej.

Dzięki moim wyostrzonym zmysłom zaczęłam zwracać większą uwagę na wszystko, co mnie otaczało. To spowodowało, że zapomniałam o wszystkich moich zmartwieniach i z zachwytem obserwowałam każdą roślinkę, zwierzątko, czy owady. Widziałam maleńką kropelkę wody na liściach trawy powstałą po porannej rosie, pająka przędącego swoją nić, czyhającą jaszczurkę na małego robaczka, rozwijające się pąki kwiatów. Zapachy jakie do mnie docierały sprawiały, że czułam się jakbym była na haju, a śpiew ptaków zmieszany z odgłosami poruszających się gałązek drzew, liści i owadów, tworzył swego rodzaju melodię, do której, aż chciało się tańczyć. Z wielkim bananem na twarzy kroczyłam w dobrze mi znanym kierunku. Starałam się być jak najciszej, aby nie zakłócić atmosfery jaka panowała dookoła.

Ognistoskrzydła. Przebudzenie MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz