** Rozdział 1 **

7.8K 301 14
                                    

Świeża bryza wilgotnego powietrza owiała moje rozpalone od wakacyjnego słońca ciało, przynosząc ulgę i przyjemność. Przymykając oczy, odetchnęłam z uśmiechem i wsłuchałam w szum wody obijającej się o kamienisty klif. Mimo, iż znajdowałam się dobre kilka metrów nad powierzchnią oceanu, to czułam jakby fale sięgały moich kostek. Niewiele myśląc, usiadłam na wilgotnej trawie i oparłam o leżący obok kamień wpatrując się rozpościerający przede mną krajobraz.

Nie pamiętałam, od kiedy zaczęłam przychodzić w tamto miejsce. Dziwna siła przyciągała mnie tam, kiedy tylko potrzebowałam chwili tylko dla siebie, by móc przemyśleć ważne sprawy lub uspokoić nerwy. Moje częste wizyty spowodowały, że związałam się z tym miejscem, mimo, iż nie było tam nic szczególnego. Zwykła polana, zarośnięta trawą i obsypana licznymi kamieniami porośniętymi przez mech, a dookoła otoczona lasem, który oddzielał skrawek tej przestrzeni od zabudowań mieszkalnych. Klif ten był najbardziej wysuniętym i zarazem najwyższym punktem całego wybrzeża Kalifornii, niestety również najniebezpieczniejszym. Wielu omijało to miejsce szerokim łukiem, ponieważ było tam wiele wypadków śmiertelnych. Kiedy o tym myślałam, dostawałam gęsiej skórki i może dzięki temu dreszczykowi emocji, to miejsce tak mnie fascynowało. Nie równało to się jednak z emocjami jakie wywoływał u mnie widok, jaki miałam przed sobą. Dla innych mógł to być nudny obrazek, bo w końcu, co takiego fascynującego może być w przyglądaniu się niebieskiej powierzchni Pacyfiku zajmującej większość globusa. Ja odkąd pamiętam, uwielbiałam zagłębiać się w różne tematy, byłam ciekawa wszystkiego i czasami zbyt upierdliwa, dlatego też chciałam wiedzieć, co takiego kryją w sobie głębiny wszystkich oceanów i jak to możliwe, że z pozoru przyjemna woda, ma w sobie taką siłę, która potrafi jednym przypływem zniszczyć wszystko, co znajduje się na brzegu.

Byłam inna niż wszyscy i ta moja inność czasami powodowała, że nie pozwalałam zbliżać się do siebie, przez co nie posiadałam zbyt wielu przyjaciół. Dorastając w tym świecie, czułam od małego, że czegoś mi brakuje i nie pasuję do społeczności jaka mnie otaczała, mimo, iż niczym szczególnym się nie wyróżniałam. Paradoksem było to, że lubiłam pomagać, angażować się w różne wydarzenia i mimo moich przemyśleń otaczałam się dużą gromadą ludzi.

Miasteczko, w którym mieszkałam było nieduże, ale za to urocze i spokojne. Znajdowało się trochę na uboczu, a do najbliższego miasta było jakieś pięćdziesiąt kilometrów. Nikomu to jednak nie przeszkadzało. Cieszyłam się, że miałam możliwość wychowania się w tym miejscu i kiedy już myślałam, że nic nie potrafiłoby zakłócić panującego porządku, to ostatnimi czasy atmosfera w Carmel drastycznie się zmieniła.

Czasami miałam wrażenie, że w koszmarach, które mnie nawiedzały, a od miesiąca nasiliły, znajdują się wyjaśnienia na wszystkie moje pytania, jednak za każdym razem, gdy się budziłam nie potrafiłam przypomnieć sobie, o czym były. Nie rozumiałam tego i niestety nic nie mogłam z tym zrobić, jednak czułam, że mogą one być odpowiedzią na ostatnie wydarzenia, jakie miały miejsce w okolicach mojego zamieszkania. Niewyjaśnione zniknięcia, zabójstwa, zmiana osobowości niektórych osób, a wszystko dziwnym zbiegiem okoliczności, zaczęło się od momentu, kiedy biegając po pobliskim parku dokładnie miesiąc temu, poczułam silny i przeszywający ból w okolicy serca. Z krzykiem upadłam na chodnik tracąc przytomność i kto wie, jakby to się skończyło, gdyby pewien staruszek, który wyszedł z psem na spacer, nie wezwał karetki, która migiem przewiozła mnie do szpitala. Diagnoza lekarzy, nie wykazała jednak, co mogło być powodem nagłego pogorszenia mojego stanu. Według nich byłam okazem nadzwyczajnego zdrowia, więc po wyjściu z placówki postanowiłam o wszystkim zapomnieć.

Tego dnia na klifie, mając przed sobą widok nieposkromionej siły i przypominając sobie o tym wydarzeniu, zastanawiałam się nad sensem istnienia. Życie ludzkie było bardzo kruche, jeden nieodpowiedni ruch wystarczył, by na zawsze zatopić się w ciemności. Dlaczego tak zostaliśmy stworzeni? Jaki był w tym sens? Czy ktoś sterował naszym życiem i decydował, kiedy mamy odejść? Na te pytania ciężko było znaleźć sensowne wytłumaczenie, ale jeszcze wtedy nie wiedziałam, że niedługo miałam otrzymać na nie odpowiedź.

...

No to zaczynamy :D

Ognistoskrzydła. Przebudzenie MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz