MUSTAFAR
— To koniec, Anakinie! — zawołał resztą tchu Obi-Wan. Miał złudną nadzieję, że do niego dotrze. W końcu kim on się stał? Mordercą.
Darth Vader wpatrywał się w swojego byłego mistrza. Obracał w palcach miecz, powstrzymując się od użycia go. Coraz bardziej kusiła chęć przepołowienia Kenobiego, a miał teraz idealną okazję, by to zrobić.
— Nie doceniasz mojej potęgi! — krzyknął. Prowokował go. Chciał jedynie jego śmierci. To byłoby takie łatwe. Były mistrz nie miał z nim żadnych szans. Jedi byli słabi, a on wykorzystuje wszelkie słabości i przekształca je we własne zwycięstwo.
Kenobi zrobił krok w tył. Nie przewidział tego. Nie przewidział, że nie będzie w stanie zabić Anakina. Przecież był dla niego jak brat. Nie mógłby tego ot, tak zrobić.
Obiecał Qui-Gonowi, że go wyszkoli. Anakin Skywalker zostanie rycerzem Jedi. I zrównoważy Moc. No właśnie, przywróci ją do równowagi, zniszczy Sithów. Nie Jedi...
Przetarł rękawem szaty twarz. Wysoka temperatura planety Mustafar sprawiała, że jego ciało drgało. Oddychał coraz ciężej. Nogi uginały się pod nim. Bał się, że się załamie, że nie da rady. Podda się. Tak, jak wtedy, gdy stracił Satine.
Nie zrobi tego. Będzie walczył. Bo Jedi muszą mieć jakąś przyszłość! Tyle lat istnienia Zakonu nie może pójść w zapomnienie i zniszczenie w ciągu jednego dnia...
Kolejne kroki w tył.
Anakin stał w bezruchu. Dokładnie śledził każdy ruch Obi-Wana, który zrozumiał, że nie może się z nim mierzyć. Stchórzy i ucieknie. Vader pozwoli mu na to. Zemsta i tak go dopadnie.
Kenobi cofał się w milczeniu. Nie teraz. Musi to przemyśleć. To... co się stało... Przecież zawaliło się całe jego życie! Wszystko, co zrobił, poszło na marne. Wszystko przepadło, a Galaktykę ogarnął nieokiełznany chaos.
I co teraz zrobi Obi-Wan? Ten mistrz Jedi nie ma na tyle sił, by zabić swojego przyjaciela. Przecież Anakin Skywalker umarł... Teraz jest już tylko przepełniony gniewem Vader.
Vader, który zabił swoją żonę.
Kenobi odwrócił głowę w stronę platformy lądowniczej. Była tak blisko. W myślach obliczał swoje szanse z Anakinem, licząc na szczęście, choć tak naprawdę nigdy w nie nie wierzył.
Wyczuł w Mocy zbliżającego się Dartha Sidiousa. Wziął szybki wdech i ze świstem wypuścił powietrze. Wszystko się sypie, ta myśl krążyła w jego głowie, nie dając mu spokoju. Przeraziła go możliwość spotkania z byłym kanclerzem, teraz Imperatorem. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, bał się. To spotkanie nie mogło mieć miejsca!
Zrobił kolejne kroki w tył. Anakin stał dalej świdrując go wzrokiem przepełnionym nienawiścią. Pomarańczowe tęczówki idealnie współgrały z otaczającą go magmą. Dzięki Mocy utrzymywał się na wraku, dryfującym po lawie. Patrzył na Kenobiego, ale jego myśli były daleko.
Zabił Padmé.
Mistrz Jedi nie czekając na reakcję Skywalkera, pobiegł w stronę statku senator z Naboo, z nadzieją, że zdoła ją uratować na czas. Przecież ona musi żyć.
Vader natychmiast zeskoczył na skały. Obi-Wan zniknął mu jednak z oczu. Zobaczył po krótkiej chwili jedynie odlatujący statek. Zagłębił się w Moc.
Z początku czuł tylko obecność Kenobiego i Palpatine'a, lecz potem... coś się zmieniło. Uderzyło go słabe światło, wydobywające się z ledwie żyjącej istoty. Jego myśli pędziły jak oszalałe, próbując znaleźć rozwiązanie w tej sytuacji. Nagle, zacisnął dłoń w pięść. Ona żyła.
Jego ukochana żyła i była na tym statku wraz z Kenobim. Musi ją uratować!
Tak, bo Jedi są źli.
Gdy tylko statek zniknął mu z oczu, odwrócił się na szum, który wywołał lądujący wahadłowiec jego nowego i potężniejszego mistrza. Anakin postarał się, aby jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Była jak z kamienia, jednak w środku czuł, jak gromadzi się w nim gniew. Rósł w siłę, tak. Stawał się silniejszy.
Imperator wraz z oddziałem klonów wyszedł mu naprzeciw. Żołnierze uzbrojeni po zęby maszerowali wokół, idącego z wolna Sitha.
W Anakinie wezbrała się nienawiść tak ogromna, że tylko gdyby mógł, to wyciąłby w pień ich wszystkich.— Mój uczniu — odezwał się Sith, swoim charczącym głosem. — Kiedy Kenobi i inni nasi wrogowie nie żyją, cała Galaktyka jest nasza!
Vader nie odezwał się ani słowem o ucieczce Obi-Wana. Może Sidious nie wyczuł jego byłego mistrza, może podpuszczał swojego nowego ucznia. Skywalker wiedział, że na Kenobiego przyjdzie jeszcze czas. Teraz, nie spodobały mu się słowa Imperatora.
— To twoja nowa broń, Lordzie Vader. — Sith podał mu miecz ze srebrną rękojeścią. Skywalker z lekkim i niezbyt zgrabnym ukłonem wziął od niego miecz świetlny.
Z uznaniem się mu przyjrzał. Z cichym sykiem odpalił miecz, a krwistoczerwona klinga zaczęła buczeć. Skywalker wywinął nim młynka w powietrzu, po czym zbliżył się do swojego mistrza. Popatrzył mu prosto w oczy i przeszył jego ciało ostrzem.
Oczy Imperatora rozszerzyły się ze zdziwienia, a jego ciało opadło po chwili przed Anakinem. Klony nerwowo poruszyły się, wyciągając przed siebie blastery.
— Galaktyka — zaczął mówić Vader — należy tylko do mnie!
Tak, to było bardzo w stylu Sithów, pomyślał Anakin, patrząc, jak skończył Darth Sidious. Osoba odpowiedzialna za wszystko, co działo się teraz w Galaktyce. Zabity przez własnego ucznia. Cóż za ironia.
Bezceremonialnie udał się w stronę wahadłowca. Nie odwrócił się, by sprawdzić czy klony podążą za nim. Żołnierze Imperium Galaktycznego, spoglądając na martwe ciało Imperatora, ruszyły za swoim nowym panem.
✦✦✦
Mamy prolog do mojego pierwszego fanfiction o Star Wars, które zdecydowałam się opublikować, po ponad rocznej przerwie!
Pomysł na tego fanficka był w mojej głowie odkąd zaczęłam interesować się Gwiednymi Wojnami, ale dopiero teraz postanowiłam przelać moje wymysły na to opowiadanie.
Nie jest to moje pierwsze fanfiction, dużo się nauczyłam od poprzedniego razu, kiedy zdecydowałam się coś opublikować. Proszę jednak o wytykanie błędów, konstruktywną opinię oraz o pozostanie na dłużej!
NMBZW!
Cat Maggie
CZYTASZ
YOU WERE MY MASTER | star wars | ✓
FanfictionHOW DID US AGAINST WORLD BECOME ME AGAINST YOU? Podczas gdy wszechświat trawi okrutna i przedłużająca się wojna, Anakin Skywalker podejmuje się zdrady na Zakonie Jedi. W desperackim akcie przejęcia rządów Galaktyki zabija Dartha Sidiousa, Sitha, odp...