07 | MESSAGE

1K 99 3
                                    

SHILI

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

SHILI

— Katooni, tu Ahsoka! — zawołała do komunikatora. — Zgłoś się!

Przez chwilę patrzyły na siebie w ciszy, oczekując z napięciem na odpowiedź. Carisha przygryzła wargę.

Tu Katooni. Petro jest ze mną — odezwała się tholothiańska dziewczynka. — Przepraszamy was, że nic nie powiedzieliśmy. Nie mieliśmy jednak wyjścia, bo nie puściłybyście nas na Coruscant. — Katooni przerwała.

Nie mogliśmy ich tam zostawić, skoro wiemy, że żyją. — Głos Petra był pełen determinacji. — Przepraszamy, że ukradliśmy kredytki, mistrzyni Shan.

Skontaktujemy się z wami, jak tylko ich znajdziemy. — Carishę nie uspokoiły słowa Katooni.

Już chciała coś im powiedzieć, gdy połączenie zostało przerwane.

— Katooni! Petro! — krzyknęła Carisha, próbując wzmocnić sygnał. Na próżno.

— I co teraz zrobimy? — spytała słabo Ahsoka.

Carisha rozejrzała się po ładowni.

— Wiemy jedno — odparła. — Lecą na Coruscant.

Ahsoka pokręciła z aprobatą głową, wywracając oczami.

— Idę zrobić Rycerzykowi kolejną diagnostykę — rzuciła, nim opuściła pomieszczenie i udała się do kokpitu. Carisha została sama.

Kopnęła leżącą część, która uderzyła w ścianę z głośnym hukiem i potoczyła się po podłodze. Jak mogła nie zauważyć, że nie ma na statku młodzików? Czyżby ogarniający Galaktykę mrok, przysłonił również i jej umysł?

Ile dałaby teraz za rozmowę z Yodą. Albo Obi-Wanem. Oni wiedzieliby co robić.

Z Ahsoką mogłaby porozmawiać, ale co z tego? Nie była już Jedi i nie wiedziała, co działo się w Zakonie po jej odejściu.

Zagłębiła się w Moc, jednocześnie odgradzając się od Ahsoki, by nie wyczuła, o czym myśli Carisha. Chciała znowu zobaczyć Anakina, który byłby dla niej podporą. Zawsze mu ufała, wierzyła w niego. Cieszyła się z jego postępów, sukcesów i zwycięstw. W tej chwili to nie z Yodą czy Kenobim chciała porozmawiać. Chciała mówić ze Skywalkerem.

Moc przenikała ją, gdy oddała się medytacji. Szukała Anakina, musiała wiedzieć, gdzie on jest. Wśród obrazów i wizji, które wkrótce nawiedziły, nie mogła jednak niczego wyczytać.

Zobaczyła jednak wysoką postać odzianą w czarny płaszcz. Przed nią klękała druga, ubrana w to samo. Klęczący mężczyzna wstał i spojrzał prosto nad nią. Twarz ukrytą miał w kapturze, ale zdołała ujrzeć czerwone ślepia patrzące z nienawiścią.

Nie jesteś w stanie temu zapobiec! — z gardła tajemniczej postaci wyrwał się charkot. Postawny mężczyzna aktywował swój miecz świetlny, a czerwone ostrze rozbłysło, bucząc złowieszcze.

YOU WERE MY MASTER | star wars | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz