SHILI
— Katooni, tu Ahsoka! — zawołała do komunikatora. — Zgłoś się!
Przez chwilę patrzyły na siebie w ciszy, oczekując z napięciem na odpowiedź. Carisha przygryzła wargę.
— Tu Katooni. Petro jest ze mną — odezwała się tholothiańska dziewczynka. — Przepraszamy was, że nic nie powiedzieliśmy. Nie mieliśmy jednak wyjścia, bo nie puściłybyście nas na Coruscant. — Katooni przerwała.
— Nie mogliśmy ich tam zostawić, skoro wiemy, że żyją. — Głos Petra był pełen determinacji. — Przepraszamy, że ukradliśmy kredytki, mistrzyni Shan.
— Skontaktujemy się z wami, jak tylko ich znajdziemy. — Carishę nie uspokoiły słowa Katooni.
Już chciała coś im powiedzieć, gdy połączenie zostało przerwane.
— Katooni! Petro! — krzyknęła Carisha, próbując wzmocnić sygnał. Na próżno.
— I co teraz zrobimy? — spytała słabo Ahsoka.
Carisha rozejrzała się po ładowni.
— Wiemy jedno — odparła. — Lecą na Coruscant.
Ahsoka pokręciła z aprobatą głową, wywracając oczami.
— Idę zrobić Rycerzykowi kolejną diagnostykę — rzuciła, nim opuściła pomieszczenie i udała się do kokpitu. Carisha została sama.
Kopnęła leżącą część, która uderzyła w ścianę z głośnym hukiem i potoczyła się po podłodze. Jak mogła nie zauważyć, że nie ma na statku młodzików? Czyżby ogarniający Galaktykę mrok, przysłonił również i jej umysł?
Ile dałaby teraz za rozmowę z Yodą. Albo Obi-Wanem. Oni wiedzieliby co robić.
Z Ahsoką mogłaby porozmawiać, ale co z tego? Nie była już Jedi i nie wiedziała, co działo się w Zakonie po jej odejściu.
Zagłębiła się w Moc, jednocześnie odgradzając się od Ahsoki, by nie wyczuła, o czym myśli Carisha. Chciała znowu zobaczyć Anakina, który byłby dla niej podporą. Zawsze mu ufała, wierzyła w niego. Cieszyła się z jego postępów, sukcesów i zwycięstw. W tej chwili to nie z Yodą czy Kenobim chciała porozmawiać. Chciała mówić ze Skywalkerem.
Moc przenikała ją, gdy oddała się medytacji. Szukała Anakina, musiała wiedzieć, gdzie on jest. Wśród obrazów i wizji, które wkrótce nawiedziły, nie mogła jednak niczego wyczytać.
Zobaczyła jednak wysoką postać odzianą w czarny płaszcz. Przed nią klękała druga, ubrana w to samo. Klęczący mężczyzna wstał i spojrzał prosto nad nią. Twarz ukrytą miał w kapturze, ale zdołała ujrzeć czerwone ślepia patrzące z nienawiścią.
— Nie jesteś w stanie temu zapobiec! — z gardła tajemniczej postaci wyrwał się charkot. Postawny mężczyzna aktywował swój miecz świetlny, a czerwone ostrze rozbłysło, bucząc złowieszcze.
CZYTASZ
YOU WERE MY MASTER | star wars | ✓
FanfictionHOW DID US AGAINST WORLD BECOME ME AGAINST YOU? Podczas gdy wszechświat trawi okrutna i przedłużająca się wojna, Anakin Skywalker podejmuje się zdrady na Zakonie Jedi. W desperackim akcie przejęcia rządów Galaktyki zabija Dartha Sidiousa, Sitha, odp...